Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24.

Taehyung zbierał swoje ubrania, zanosząc je do kosza na pranie i względnie ogarniał pokój Jeona, w którym już na dobre się zagnieździł. Codziennie czekał na jakiś mały atak ze strony mamy chłopaka, jednak nic takiego nie następowało, a ona sama sprawiała wrażenie, jakby to wszystko było dla niej zupełnie normalne; z Taehyungiem, czy bez, żadnej różnicy.

— Boże, co za gówno. — Usłyszał głos Guka za plecami. Przyzwyczaił się, że właśnie takie powitanie słyszał, za każdym razem, gdy drugi wracał ze szkoły.

Brunet rzucił się na łóżko, plecak zostawiając w drzwiach. Zakrył oczy ręką i westchnął ciężko. Wyglądał jakby co najmniej próbował stoczyć ciężką walkę ze samym sobą, ale wewnętrznie, byleby nikt o tym nie wiedział.

Taehyung również westchnął i odłożył na bok trzymane książki. Wgramolił się na łóżko obok starszego i przeczesał jego włosy pomiędzy palcami.

— Nie wrócę już tam.

— Więc ja jak to zrobię?

— Tylko z tobą. — Uściślił, obejmując chłopaka wokół pasa i mocno przyciskając do siebie. — Boże, naprawdę, nie wytrzymuję tam bez ciebie. Do tego te babska mają ciągle jakiś problem.

— Nie jestem najważniejszy, Guk, musisz skupić się na nauce.

— Dla mnie jesteś — powiedział, zadając tym samym ból jasnowłosemu, który nic na to już nie powiedział. Czuł gęsia skórkę, spowodowaną gorącym oddechem Jeona na szyi. Dwie sprzeczne emocje, których nie potrafił pogodzić.

— Mogę dokończyć sprzątanie? — zapytał cicho po chwili, nie będąc pewnym czy przypadkiem nie obudzi bruneta. Ten tylko wymamrotał coś niewyraźnie i mocniej go do siebie przycisnął. — Och, o-okej, Guk, ale mówię poważnie, bo potem nie będzie mi się chciało. Mogę ci jeszcze zrobić herbatki, chcesz?

— Sam sobie mogę zrobić herbatki — odparł, ale posłusznie poluźnił uścisk. — Zamiast spędzić czas ze swoim najlepsiejszym chłopakiem, wolisz jakieś brudne gacie, dzięki.

— Twoje brudne gacie. — Zaznaczył, szczerząc się i zsuwając z łóżka. — Za duży burdel tutaj jest, ale za chwilę skończę.

— Gdyby był duży, skończyłbyś jutro — prychnął pod nosem, ale widząc mordercze spojrzenie Tae, uśmiechnął się słodko. — To ja pójdę zrobić tej herbaty. — Wstał i przeciągnął się mocno, czując jakby rozluźniał i jednocześnie spinał wszystkie mięśnie.

— Tylko mi bez cukru! — Zawołał jeszcze blondyn, gdy Jeongguk był na korytarzu.

— Bez cukru!

🌹

— Wiesz, że musimy iść zgłosić sprawę z twoim tatą? — Zapytał powoli Jeon, uważnie obserwując reakcję chłopaka, który na te słowa mocno wciągnął powietrze i zakrztusił się pitą herbatą.

— Nie ma w ogóle takiej opcji — wykrztusił, pomiędzy mocnym kaszlem. — Nigdzie nie pójdę, nawet nie próbuj mnie przekonywać — powiedział twardo, widząc jak brunet otwiera usta, żeby coś powiedzieć. — Nie przypominaj mi w ogóle o nim — jęknął, wplątując dłoń we włosy i mocno ją zaciskając.

— Taehyungie-

— Nie — przerwał mu szybko. — Wiem, wiem, co chcesz powiedzieć, wiem wszystko, ale nie chcę o tym myśleć.

— Kiedyś będziesz musiał — odparł trochę rozgoryczony postawą chłopaka. W końcu chciał dobrze i był po jego stronie. — Dobrze wiesz, że robię to dla ciebie-

— Więc dla mnie się zamknij! — Krzyknął, gwałtownie wstając z krzesła, które z hukiem uderzyło o ziemię. — Nie chcę, żebyś w ogóle zaczynał ten temat! Mam tego dość, dość, rozumiesz?! Każdego pieprzonego dnia o nim staram się zapomnieć, żeby znowu nie dostać do głowy, a ty mi o nim przypominasz, bo masz tylko taki jebany kaprys! — Pociągnął nosem, słysząc załamujący się głos i łzy w oczach. Usiadł na ziemi, wciskając głowę pomiędzy kolana i znowu zaciskając dłoń na jasnych kosmykach, żeby się uspokoić.

Jeongguk też próbował. Wziął parę głębokich wdechów i podszedł do skulonego chłopaka.

— W porządku, masz rację. Za bardzo naciskam. — Skończył, chociaż na usta cisnęło mu się jeszcze parę innych słów. — Już nie będę poruszał tego tematu, okej? Chcesz dzisiaj spać ze mną czy mam iść na dół?

— Gukie — jęknął chłopak, podnosząc głowę. Wyciągnął ręce przed siebie, a Jeon przytulił go mocno, mając gdzieś to, że właśnie siedzą razem na zimnych panelach i wygląda to całkiem dziwnie. — Dobrze, że nigdzie jutro nie idziesz. Źle się czuję, jakby miało się coś stać. Nie chcę być sam.

— I nie będziesz. — Zapewnił go Jeon, ale skąd mógł wiedzieć jak bardzo się mylił?

rozdziały do końca? 1

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro