Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

20.

Taehyung okręcił się wokół własnej osi, dokładnie rozglądając się po salonie.

Zrobił to raz.

Później drugi.

I trzeci.

Poczuł jak robi mu się słabo. Powietrze nagle wydało się zbyt gęste, żeby móc nim oddychać, więc przestał.

Gdzie był Jimin?

Ukucnął, czując napływające łzy do oczu. Wplótł drżące dłonie do włosów i zacisnął pięść. Czuł jak cała sytuacja zaczyna go przerastać.

— Taehyung? Co ty robisz?

Odwrócił się gwałtownie, widząc przed sobą przyjaciela. Otarł mokre policzki, niepewnie podchodząc do starszego i zapłakał głośniej, gdy ten przyciągnął go do siebie.

— M-myślałem, że cię nie ma — wyszlochał, wciskając buzię w bluzę Jimina. Ten tylko westchnął, lekko zagubiony i poklepał blondyna po plecach.

— Ale jak widzisz jestem i na razie nigdzie się nie wybieram.

— Wiem. — Pociągnął nosem, odsuwając się od ciała jeszcze siedemnastolatka. — Po prostu się wystraszyłem, że-

— Wiem. — Jimin przerwał szybko wypowiedź jasnowłosego, czując jak znowu robi mu się słabo na wspomnienie o tym.
Czuł się bardzo niepewnie, gdy Kim zaczynał poruszać kwestię swojej psychiki. Oczywiście, wewnętrznie chciał pomóc, jednak zdawał sobie sprawę, że to co wie nie jest wystarczające, a nie chciał powiedzieć czegoś nie tak.

Więc wolał nie mówić nic.

— Z-zrobić ci może herbaty? — zapytał cicho Taehyung, wyrywając chłopaka z chwilowego letargu. Uśmiechnął się lekko, czując jak jego organizm się uspokoja.

— Właściwie to... — Zaczął Jimin, przygryzająv wargę i zaczynając skubać skórki przy paznokciach. — Zadzwoniłem po Jeongguka — powiedział szybko, udając, że nie widzi zranionego wzroku Kima. — Chciałabym ci pomóc Tae, ale nie potrafię. Chcę porozmawiać, nie mówiąc niczego głupiego, ale nie chcę też cię do niczego zmuszać. Jednocześnie, gdy nie będę tego robić, możesz poczuć jakbym miał gdzieś twoje problemy dlatego... Dlatego zadzwoniłem po Guka. On jest z tobą bliżej, potrafi rozmawiać, nie to co ja. — Uśmiechnął się lekko, po czym drgnął gwałtownie słysząc dzwonek do drzwi. — Po prostu ja nie jestem dla ciebie, Tae.

###

Taehyung nigdy nie czuł się aż tak wystraszony i zestresowany jak w tamtym momencie. Wejście Jeongguka do salonu sprawiło, że poczuł ulgę i jeszcze większą obawę, jednocześnie.

— Gukie — jęknął cicho, na nowo powoli się rozpłakując.
Jeon westchnął i podszedł do chłopaka. Mocno go przytulił, pozwalając młodszemu na oparcie całego ciężaru na nim.

Psychicznego i fizycznego.

— Musimy chyba porozmawiać, nie sądzisz?

— M-możemy iść do ciebie, Gukie? — Zapytał błagalnie, owiewając kark bruneta drżącym oddechem. — O-on może wrócić, a ja-a nie chcę-

— W porządku. — Przerwał mu szybko Jeon, nie chcąc, żeby młodszy zaczął się nad tym rozwodzić i płakać jeszcze bardziej. — Możemy. Jasne.

Pomógł blondynowi względnie się ogarnąć. Zdawał sobie sprawę, że ze względu na wczesną porę na zewnątrz nie powinno być wielu ludzi, więc kategorycznie zakazał Kimowi nakładania podkładu na zaczerwienioną od placzu buzię.

— To nie ma sensu — tłumaczył cierpliwie, patrząc na niezadowoloną minę swojego chłopaka. — Dasz radę przejść ten kawałek bez, a przy nie musisz być pomalowany.

W końcu Taehyung ustąpił, ku zadowoleniu starszego, jednak pod warunkiem, że ten nie wejdzie do jego pokoju. Nadal na ziemi walały się karteczki (zdecydowanie dużo karteczek), a nie chciał ich pokazywać. Nawet nie chciał o nich myśleć.

Jeongguk się zgodził, ale tylko dlatego, że wiedział, co znajduje się w pokoju młodszego.
Wszystko nie wyglądało tak, jak opisał to Jimin; on nie tylko zadzwonił po Jeona, on przy okazji opowiedział mu wszystko, co zauważył i jakie wnioski z tego wyciągnął.
Dlatego brunet poczuł się lekko zraniony, gdy Tae nie chciał o tym z nim porozmawiać. Nie chciał, żeby jedna z najważniejszych osób w jego życiu miała się go wstydzić.

— Możemy iść. — Blondyn wyszedł z pokoju, nasuwając kaptur na swoje jasne kosmyki. Spojrzał spod przymrużonych powiek na swojego chłopaka, który skinął, aby ten szedł przodem.

Taehyung czuł wielką ochotę, żeby złapać dłoń Jeongguka. Chciał się w niego wtulić, wtulić mocno, żeby czuć się bezpiecznie. Żeby czuć się kochanym.

Ale te pragnienie musiał odrzucić w ciemny kąt, bo Jeon nie wyglądał na skorego do czułości. Nawet nie wyglądał na szczęśliwego, że był tam gdzie był.

Droga do domu starszego też nie była przyjemna. Zimny wiatr dawał o sobie znać, co jakiś czas zostawiając na skórze Kima gęsią skórkę. Było widno, jednak Taehyung czuł się jak w środku nocy, a brak snu dawał się we znaki. Całą drogą ziewał tak przeraźliwie i szeroko, jakby chciał połknąć idącego obok Jeongguka i każdy dom z osobna.

— Chciałbyś się czegoś napić? — zapytał brunet, gdy weszli do ciepłego domu i zdjęli buty.
Hyung tylko pokręcił przecząco głową, obejmując się ramionami. Czuł, że jest zmęczony i ma dość, a był to dopiero początek.

Poszedł pierwszy do pokoju Jeona, nawet na niego nie czekając. Dosłownie padł na łóżko, czując dobrze mu znany zapach chłopaka. Był zmęczony, okropnie zmęczony, oczy same mu się zamykały, a on na znak buntu i wytrwałości ciągle je otwierał. Nie zarejestrował momentu, kiedy Guk wszedł do pokoju, ale drgnął gwałtownie, gdy usłyszał cichy dźwięk zamykanych drzwi.

— Musimy porozmawiać, Tae.

— Nie chcę — odpowiedział mimowolnie, cichym głosem.
Mimowolnie? W końcu wewnętrznie nie chciał o tym rozmawiać. Nie wiedział nawet, co mógłby powiedzieć.

Wiedział, że Jeongguk będzie naciskać, na myśl o tym poczuł irytację.

On nie chciał rozmawiać.

Ale znał Guka i wiedział, że nie odpuści, dopóki nie dowie się tego, co uzna za wystarczające.
Myślenie o tym bolało. Wzburzało w nim złość.

Więc chciał przestać.

Zaczął nerwowo poruszać nogą. Czekał.

— Chyba żartujesz, że teraz mnie olejesz.

Och.

— Nie żartuję — sapnął Kim, podnosząc się do siadu. — Nie chcę cię olać, chcę spać. Nie naciskaj na mnie, zostaw mnie. Nie krzycz — powiedział szybko, drżącym głosem, patrząc na Jeona. — Nie krzycz, bo nie chcę za chwilę zrobić czegoś głupiego. Nie chcę zapomnieć. — Zakończył drżącym głosem, podciągając kolana pod brodę. Czuł jak znowu łzy zaczynają spływać mu po policzkach. Skarcił się w duchu za bycie takim słabym.

— Och, okej...

— Przepraszam, Gukkie. — Wręcz rzucił się do przodu, gdy zdał sobie sprawę z tego, co chwilę prędzej powiedział. — Nie wiem, co się ostatnio ze mną dzieje, a-ale-

— W porządku — odpowiedział Jeon, dziwnie nienaturalnym głosem. — W porządku. Po prostu... Czasem daj sobie pomóc. Nie robię tego, żeby ci zaszkodzić, wiesz Hyungie?

Taehyung skinął głową, kładąc głowę na ramieniu bruneta.

I pomimo, że z drugiego punktu widzenia wszystko wyglądało dobrze, to Jeongguk nie potrafił wyzbyć się z głowy jednego pytania.

Którego Taehyunga teraz przytulam?

^ najpiękniejsi 🤧

i jak wam się podoba? przyznam, że 20 rozdział miał być ostatnim, ale ewidentnie coś mi nie wyszło

dobrej niedzieli! ❤️

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro