Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog


— Normalnie padam z nóg — narzeka Harry, a ja tulę do siebie moje dzieci. Moja mała Livia i Christian.

—:No tak, ty musiałeś stać przez sześć godzin, a ja sobie tylko leżałam wrzeszcząc z bólu — śmieje się, a następnie bierze ode mnie Liv.

— Czemu oni są tacy mali? Boję się, że zrobię jej krzywdę.

— Nic im nie zrobisz. To nasze dzieci, które będziemy kochać i chronić — głaszczę mojego śpiącego synka po policzku. Jest taki śliczny, tak samo jak Livia. Tyle na nich czekałam i wreszcie moje maleństwa są ze mną.

— Livia ma moje oczy. I chyba już zrozumiała, że jestem jej tatusiem, bo patrzy na mnie i nie wygląda jakby miała się rozpłakać. Moja dzielna dziewczynka.

Nagle drzwi się otwierają, a przez nie wchodzą Alex i Lydia. Budzą przy okazji Chrisa, który zanosi się płaczem.

— A co wy ty robicie? Czemu nie jesteście na własnym weselu? — ona nadal jest w sukni ślubnej, a on w garniturze. — Spokojnie skarbie — układam głowę synka w okolicy mojego serca i tulę go do siebie. A co najdziwniejsze Liv nadal jest spokojna.

— Jak moglibyśmy zostawić cię w takiej chwili. Pokaż te swoje maluszki — daje mi buziaka w czoło, a później robi to z Christianem. — Po niebieskich śpioszkach wnioskuję, że to Chris. A Livia jest tam — zbliża się do Harry'ego i składa też pocałunek na czole mojej córeczki.

Lydia za to zbliża się do mnie.

— Chcesz go potrzymać? — pytam, bo widzę, że nie ma odwagi zapytać. Niepewnie kiwa głową, a ja jej podaje synka. — Tylko uważaj na główkę.

— Już sama nie mogę się doczekać aż takie będę miała — mówi rozmarzonym głosem, a ja parskam śmiechem na widok wyrazu twarzy Alexa.

Dziś jest najszczęśliwszy dzień w całym moim życiu.

***
W szpitalu spędzam dwa dni, Harry jest przy mnie cały czas i codziennie jestem odwiedzana przez brata i Lydie, którzy zamieszkali w moim rodzinnym domu. Należał on do mnie, ale w ramach prezentu ślubnego postanowiłam go już wcześniej im przepisać. Ja nie zamierzam odchodzić od Harry'ego, a naprawdę nie chciałam by ten dom stał pusty.

Wchodzę do domu, za którym zdążyłam się już stęsknić. Harry w obu rękach niesie po nosidełku. Chciałam mu jedno wziąć, ale mi nie pozwolił.

— Cieszę się, że wreszcie wracam do mojego wygodnego łóżka. Przynajmniej to będę miała, bo o wyspaniu to mogę zapomnieć.

— Obiecuję, że dziś to ja będę wstawał do dzieci i przynosił ci je do karmienia.

Dobrze, że przynajmniej dziś.

***
W środku nocy gdy Harry zasypia tak samo jak moje dzieci ja narzucam na siebie bluzę i idę do ogródku. Skręcam w alejkę gdzie są pochowane moje dzieci. Klękam na ziemi obok dwóch posadzonych krzewów.

— Ostatnio długo tu nie przychodziłam, ale byłam zajęta waszym rodzeństwem. To jednak nie znaczy, że o was zapomniałam. Zawsze będę was kochać. Mama nigdy o was nie zapomni — wstaje i idę do mojego męża i dzieci.

No i koniec, lecz będzie jeszcze jedna część, a tak naprawdę to już jest na moim profilu pod tytułem Niebezpieczne pragnienia.

A i liczę na waszą opinię odnoście całego tego opowiadania.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro