66
Pierwszy raz od lat w domu Harry'ego czuję się pewnie. Nie jestem jednak naiwna i wiem, że mimo wszystko jestem obserwowana. Jeśli chciałabym wyjść bez uprzedniego poinformowania mojego męża to zostałabym zatrzymana. Nie jest to sytuacja dogodna, ale poniekąd też trochę rozumiem Harry'ego.
Z tego co zauważyłam to Nero też nie ma zbyt wiele do roboty. A jak powiedziałam, że wolałabym by załatwiał moje sprawy to mój mąż stanowczo odmówił. Zupełnie tak jakbym miała coś kombinować razem z Nero. A mi chodzi jedynie o to by wszystko co robię nie było donoszone Harry'emu.
Nie chcę by Harry wiedział, że umówiłam sobie wizytę u ginekologa, bo mam problem z miesiączką. Okres spóźnia mi się ponad dwa miesiące, ale wiem, że jest tu co spowodowane stresem, którego ostatnio doświadczyłam.
— Słoneczko! — ściągam słuchawki z uszu i zauważam, że Harry nade mną stoi. — Muszę pilnie gdzieś jechać.
— No to jedź, nie musisz mnie informować o wszystkim.
— Nie będzie mnie przez cztery dni — to, to już jest powód do informowania o swoje nieobecności. — Muszę w ważnej sprawie lecieć do Nowego Jorku.
— Mogę jechać z tobą? — pytam z entuzjazmem i się uśmiecham. Wspólna wycieczka mogłabym nam bardzo dobrze zrobić. W tym domu jest zbyt wiele złych wspomnień.
— Mam tam interesy do załatwienia i tylko byś się nudziła, zabiorę cię kiedy indziej — mówi zupełnie tak jakbym była głupią idiotką, która na niczym się nie zna. Mój ojciec był od niego starszy, a mimo tego potrafił mnie potraktować poważnie. A Harry dalej jej szowinistą, który nie potrafi docenić siły kobiet.
Podchodzi do mnie i nachyla się nade mną by złożyć pocałunek na moich ustach, ale ja odwracam głowę.
— Co jest? — pyta wyraźnie zdziwiony moim zachowaniem.
— Nic — skoro jest taki głupi, że nie potrafi się domyśleć najprostszych rzecz to ja nie zamierzam mu wszystkiego tłumaczyć.
— Nie obrażaj się, że nie mogę cię ze sobą zabrać. Obiecuję, że jak wrócę to gdzieś cię zabiorę. Będę bardzo tęsknić skarbie — łapie mnie za szczękę i daje mi szybkiego i namiętnego buziaka w usta. — Mam nadzieję, że po wczorajszym możesz chodzić — to aluzja do naszego seksu. Ostatnio Harry stał się dość ostry, ale w ogóle mi to nie przeszkadza.
Następnie idzie do garderoby i najpewniej zaczyna się już pakować.
Z drugiej strony może to lepiej, że przez jakiś czas będę tu sama. Wreszcie będzie można załatwić swoje sprawy.
Odkładam słuchawki i tablet na łóżko, a następnie podchodzę dla mnie drzwi od garderoby i opieram się o futrynę.
— Mogę wychodzić sama czy przydzielisz mi kogoś do ochrony?
— Decyzja należy w tej kwestii do ciebie, jeśli będziesz chciała by ktoś ci towarzyszył to wydasz takie polecenie — uśmiecham się, lecz wiem, że jest tu jakiś haczyk. Przecież to niemożliwe żeby ktoś tak nagle zmienił swoje zwyczaje. A tym bardziej jeśli chodzi o Harry'ego.
— Okej, ale nie zapomnij do mnie dzwonić. Ja nie będę tego robiła, bo nie chciałabym ci przypadkowo przeszkodzić — zostawia walizkę, a następnie podchodzi do mnie i łączy nasze usta. Na początku powoli muska moje wargi, a później dopiero nabiera tępa. Nasze języki ze sobą współgrają, a odsuwamy się od sobie dopiero gdy braknie nam powietrza.
— Ty mi nigdy nie przeszkadzasz kochanie, ale będę dzwonił do ciebie co kilka godzin. Proszę byś nie robiła żadnych głupstw — komunikuje, a następnie wraca do pakowania.
Akurat obecnie nie mam w planach nic co by mogło go zdenerwować, więc nie mam się czym martwić.
Liczę na waszą opinię, a dziś dodam jeszcze jeden rozdział.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro