Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

51


Odkąd tylko pamiętam to Theo zawsze był bardzo zazdrosny. I szczerze przyznaję, że nigdy nie dawałam mu do tego nawet najmniejszego powodu. W tym akurat jest bardzo podobny do Harry'ego. Na szczęście nie jest tak agresywny jak on.

— To jest Niall Horan, a to Theo Vegers — przedstawiam ich chociaż wcale nie muszę tego robić. Theo chyba zapomina, że wcale nie muszę się mu tłumaczyć.

— Miło poznać — farbowany blondyn wyciąga rękę w jego stronę. Brunet jednak nie odwzajemnia tego gestu.

— A mi nie bardzo. Doskonale pamiętam jak upokorzyliście Victorię zapraszając na to samo przyjęcie ją i Stylesa. A może nawet to wy stoicie za próbą jej zabójstwa — spoglądam na Theo wściekłym wzorkiem. To nie jest czas na takie rozmowy. On nie ma pojęcia co robi.

— Daj już z tym spokój i wracaj do pracy.

— Dla ciebie na zawsze pozostanę tylko pracownikiem — komunikuje, a następnie wymija naszą dwójkę i gdzieś idzie. Nie powinnam mówić do niego w ten sposób, ale nie dał mi innego wyboru. Czasem zapomina jak powinien się zachowywać.

— To twój chłopak? — pyta dotąd milczący Niall.

— Nasze relacje są bardzo skomplikowane — mówię, a następnie znowu zaczynam maszerować.

Pov Harry
Zawsze uważałem Alexa za zwykłego głupca. A on jednak okazał się dużo sprytniejszy od nas wszystkich. Zabrał mi Victorię i nastawił przeciwko mnie. A najgorsze jest to, że ja nadal nie mam pojęcia jaki jest jego główny cel. Proponuję mu majątek za moją żonę, a on uparcie odmawia. Zupełnie tak jakby mu zależało na siostrze. Ja jednak wiem, że to nie prawda. Z każdym kolejnym dniem coraz bardziej za nią tęsknię.

Jeszcze nigdy nie byłam tak blisko domu Victorii. Praktycznie pod samą bramą, zawsze kogoś tu wysyłałem. Sądziłem, że widząc ją w rodowej posiadłości Altran jeszcze bardziej ją znienawidzę, że miłość przegra z tym uczuciem i ją po prostu zabiję.

A teraz gdy wiem, że grozi jej tu niebezpieczeństwo to oddałabym wszystko byleby tylko móc ją stąd zabrać i mieć przy sobie. Teraz już raz na zawsze skończyłbym z tą nienawiścią. Czas przesłać rozpamiętywać to co było kiedyś.

Odkręcam butelkę z jakimś mocnym alkoholem, nawet nie wiem co to jest. Wziąłem pierwszy z brzega i piję.

Po jakimś czasie dostrzegam jednak coś bardzo niepokojącego. Z posesji wyjeżdża samochód od Horanów. A z tego co mi dobrze wiadomo to ten stary chciał Victorię dla tego swojego głupiego synalka. To było głównym powodem tego, że ogłosiłem wszem i wobec, że jestem mężem Torii.

Lepiej niech nic nie kombinują, bo ja nigdy nie dam rozwodu Vicky. Będzie razem aż do śmierci.

Po kilku kolejnych łykach mam już dość tego bezczynnego siedzenia. Włączam silnik i podjeżdżam pod samą bramę. I zaczynam trąbić. Co ma być to będzie, a ja i tak przecież umieram ze strachu o mojego aniołka, więc przynajmniej nie będę mógł sobie zarzucić, że nic nie zrobiłem.

— Co to ma znaczyć! — krzyczy jeden z ochroniarzy. Ja jednak nie przestaje trąbić.

— Nie odjadę stąd dopóki nie zobaczę się z Victorią. W tej chwili niech ktoś ją tu przyprowadzi!

— Pani Victoria na pewno tu nie przyjdzie.

— To się okaże — dobrze znam moją żonę i wiem, że nie stchórzy. Przyjdzie tu. Będzie mnie przeklinać w niebo głosy, ale przyjdzie.

I tym razem także się nie mylę, po jakichś kilkunastu minutach pojawia się wyraźnie wściekła moja żona.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro