Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

49


Byłam przekonana, że ojciec nie miał przede mną żadnych tajemnic, a teraz się okazuje, że tak nie było. I chociaż powinnam być zadowolona z takiego obrotu sprawy to naprawdę nie jestem. Żal mi Alexa i boję się, że on pomyśli, że sama nalegałam by pozbawiać go części majątku, która mu się należy. Oboje jesteśmy Altran i żadne z nas nie powinno być wyróżnione.

— Za kilka dni sporządzi pan inny dokument. Poproszę mojego prawnika by kazał wycenić cały majątek, a wtedy zrzeknę się jakieś części tak by mój brat miał tyle samo co ja.

— Jak to — dziwi się notariusz. Pewnie przywykł do ludzi dla których liczy się tylko kasa. Owszem pieniądze są bardzo ważne, ale, że nigdy mi ich nie brakowało to nie zamierzam przez nie psuć sobie moich relacji z bratem. Biorąc pod uwagę to, że jeszcze nigdy tak dobrze się nie dogadywaliśmy.

— To moja ostateczna decyzja — komunikuje, a następnie wstaje i wychodzę. Nie mam powodu już dłużej tu siedzieć.

— Victoria poczekaj! — słyszę jak już jestem na ostatnim schodku. A muszę przyznać, że ten gabinet znajdował się dość wysoko. Nie skorzystałam z widny, bo jak jestem zdenerwowana to wolę się zmęczyć.

Zatrzymuje się, a Alex szybko do mnie zbiega.

— Po co to robisz?

— Bo nie chcę byś był poszkodowany, a poza tym mam na to ochotę. Przepiszę to na ciebie i mam nadzieję, że to przyjmiesz. Nie mam pojęcia czemu ojciec to zrobił i naprawdę się z tym nie zgadzam. Wracajmy już do domu i tam sobie wszystko wyjaśnimy.

— Zgoda — odpowiada, a następnie oboje opuszczamy kancelarię i idę do auta. Ja zajmuje przednie siedzenie, a mój brat siada za kierownicą. — Nie obraź się, ale nigdy bym się czegoś takiego po tobie nie spodziewał. Nie zostałem przecież całkowicie wydziedziczony, więc to dziwne, że się ze mną dzielisz.

— Skoro razem się tym wszystkim zajmujemy to najlepiej będzie jeśli będziemy mieli równe udziały.

— Kocham cię siostrzyczko — mówi, a ja się uśmiecham. — Wiedz jednak, że kochałbym cię nawet gdybyś mi nie dała tej części majątku. Dlatego właśnie ciągle chronię cię przed Stylesem i przysięgam, że nigdy nie przestanę.

Po krótkiej przejażdżce, bo do kancelarii mieliśmy jedynie kilka kilometrów wracamy do domu. Szczerze to aż mi wiruję w głowie od tych wszystkich emocji. Byłam przekonana, że jadę załatwić formalność, a przeżyłam taki szok.

— Zjemy razem kolacje? — pyta Alex jak wchodzimy do salonu.

— Jasne — odpowiadam szybko.

— Tylko bez Theo. Wybacz, ale średnio za nim przepadam, ale oczywiście się nie wtrącam do twojego życia. Dobrze wiem jak takiego nie znosisz — uśmiecham się na jego słowa. Jak miałam szesnaście lat to Alex wystraszył mojego pierwszego chłopaka, a ja w zamian złamałam mu za to nos.

— Okej, to lecę wziąć gorącą kąpiel i zaraz przychodzę — komunikuje, ale jak tylko wchodzę na schody to dociera do mnie dzwonek telefonu. Zbiegam i go odbieram.

— Przy bramie stoją trzy auta i proszą o możliwość wjazdu — mówi jedne z ochroniarzy. Po tym co stało się z ojcem zastosowaliśmy więcej środków ostrożności.

— Kto to? — oby to nie był Harry, bo dziś nie zniosę jego osoby.

— Państwo Horan — na chwilę przymykam oczy ze złości. Nawet nie wiem czy oni nie są gorszą opcją od mojego męża.

— Wypuść ich — mówię i odkładam telefon. — Jak ja ich kurwa nie znoszę! — wyrywa mi się.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro