3
Męskość Theo się we mnie wbija, a z moich ust wyrywają się głośne jęki. Nasz ciała pasują do siebie zupełnie tak jakbyśmy zostali dla siebie stworzeni, brunet wykonuje jeszcze dwa decydujące pchnięcia, a mnie zalewa fala rozkoszy. Theo dochodzi dosłownie chwilę później po czym opada na mnie i zaczyna całować mój czuły punkt na szyi.
– Następnym razem zamiast lać mi wodę na łeb wskocz na mnie naga, zaręczam, że szybciej przetrzeźwieje – mówi śmiejąc się, a następnie opada na poduszki obok mnie. Dobrze, że mam duże łóżko.
– Dla twojego dobra lepiej żeby kolejny raz się nie wydarzył. Znasz kogoś dobrego, kto mógłby dyskretnie wyeliminować kogoś ważnego? – pytam błądząc prawą ręką po jego nagim torsie.
– Może i tak, ale najpierw powiedź mi kochanie co takiego przyszło ci do głowy. Kocham cię i nie pozwolę na żaden ruch, który mógłby ci zaszkodzić. A z twoich słów wnioskuje, że planujesz coś bardzo ryzykownego – Theo czasem przesadza z tą swoją opiekuńczością. Zupełnie jakby zapominał, że to on jest ode mnie zależny, a nie odwrotnie.
– To sprawa bardzo osobista.
– Osobista? – pyta dość wzburzonym tonem. – Można wiedzieć kim ja dla ciebie jestem skoro masz jakieś osobiste sprawy przede mną? Do tej pory pozwalałaś mi mieć nadzieję, że nasz związek to coś poważnego – gwałtownie się podnosi i wstaje z łóżka.
– Jesteś dla mnie ważny.
— Tak? To co zamierzasz dalej? Od dwóch lat jesteśmy ze sobą związani, a ty za każdym razem jak chcę się zdeklarować to zmieniasz temat. Jeśli służę ci tylko do rozrywki, a masz kogoś innego na oku to mi to teraz powiedz. Nie chcę robić sobie niepotrzebnych nadziei.
Cholera jakbym miała mało obecnych kłopotów to jeszcze i ten się na mnie uwziął.
— Chcę być tylko z tobą.
— To czemu masz przede mną tajemnice. Nie dam ci samej sobie strzelić w głowę. Jak będziesz gotowa powiedzieć mi prawdę to wtedy do mnie przyjdź — komunikuje, a następnie chwyta swoje ubrania i nagi wychodzi z mojego pokoju. Jak już coś zaczyna się walić to nie ma umiaru.
Po wypiciu dwóch mocnych kubków kawy wpadam na kolejny pomysł jak rozwiązać swoje problemy. Przecież to małżeństwo zostało zawarte po pijaku, a co najważniejsze urzędnik został sterroryzowany przez Harry'ego, więc nie jest ważne. Wystarczy jedynie pisemne oświadczenie tego mężczyzny i będę wolna.
Siadam do komputera i sprawdzam czy on nadal pracuje w tym urzędzie. Nareszcie szczęście zaczyna mi dopisywać, bo on tam jest.
Nie wyłączam nawet komputera tylko chwytam za torebkę i biegnę do samochodu. Urząd znajduje się niecałą godzinę drogi od mojego domu, więc w miarę szybko tam docieram. Na miejscu jednak okazuje się, że muszę chwilę poczekać, bo są dwie osoby przede mną w kolejce, a nie chcę zwracać na siebie uwagi, więc siadam na krześle ci czekam.
Nie jest to proste i wszystko we mnie się trzęsie. Czuję nieprzyjemny ucisk w brzuchu i robi mi się słabo na samą myśl o Harrym.
I gdy już przychodzi moja kolej to biorę się w garść i wchodzę do pokoju. Jest praktycznie taki sam jak go zapamiętałam z przed czterech lat.
— Witam pani Victorio — mówi na mój widok starszy mężczyzną. Przez ten czas włosy zdążyły mu posiwieć. A może stało się tak przez te groźby Harry'ego.
— Pamięta mnie Pan?
— Oczywiście, tego ślubu do końca życia nie zapomnę. Co panią do mnie sprowadza pani Styles.
Podchodzę i zajmuje miejsce naprzeciwko niego.
— No właśnie nie Styles. Byłam pod wpływem alkoholu podczas zawierania małżeństwa plus Harry groził Panu bronią, więc ten ślub nie jest prawomocny. Trzeba jak najszybciej go unieważnić.
— Pani Styles — mężczyzną wzdycha, a następnie zamyka wielki notatnik z brązową skórzaną okładką. — Pani mąż jakiś czas temu był u mnie i uprzedził co się stanie jak podejmę jakieś kroki odnośnie unieważnienia tego ślubu. — Wtedy nie ryzykowałem swojego życia i teraz też tego nie zrobię. I choćbym chciał to nie pomogę pani.
Liczę na waszą opinię.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro