Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27


Horan i Harry nigdy nie byli w dobrych relacjach, nie raz nawet słyszałam jak szatyn mówił, że jak tylko ten stary umrze to wyprawi z tej okazji bal. A teraz przyszedł na przyjęcie przez nie organizowana. I coś mi podpowiada, że mam z tym wiele wspólnego.

Nie boje się, jest tu przy mnie tata, więc nie ma on możliwości mnie do siebie zabrać. Wystarczy, więc, że będę patrzyła w zupełnie inną stronę, a wszystko będzie dobrze. Czuję na sobie jego wzrok, ale staram się to ignorować, chwytam za to kieliszek szampana, który przynosi kelner na tacy.

Biorę łyka i z całą pewnością mogę stwierdzić, że jest przepyszny. W tym także się postarali.

— Zaraz wyjdziemy — mówi tata po tym jak do mnie podchodzi. Jest wzburzony i widać, że jemy jest ciężej zachować spokój. — To skandal, że zostaliśmy tak potraktowani. On nigdy wcześniej nie był zapraszany na taką uroczystość. Horan postanowił nas upokorzyć.

— Nie — odpowiadam pewnie. — Nie będziemy przez niego uciekać. Po będziemy tu jeszcze z godzinę, a następnie wyjdziemy i będzie to wyglądało, że nam się tu nie podobało. Nie dam mu tej satysfakcji żeby myślał, że się przed nim ukrywam..

— Dobrze, ale postaraj się nie znikać z zasięgu mojego wzroku. I co najważniejsze nie wychodź beze mnie na zewnątrz. Nie warto ryzykować

— Wiem i nie zamierzam.

Następne pół godziny mija bardzo szybko. Harry nie spuszcza ze mnie wzroku, ale nie robi też niczego innego. Lecz gdy podchodzę do stołu z przekąskami to wyczuwam, że ktoś za mną staje.

— Nie sądzisz, że jako małżeństwo powinniśmy stać bliżej siebie, liczę też na to, że później dasz mi się zaprosić do tańca. Jakby nie patrzeć to jest to twój obowiązek Victorio.

— Nic nie jestem ci winna, bo nasze małżeństwo to fikcja. Jest ważne tylko dlatego, że opierasz się przed podpisaniem kilku papierków. Mam nadzieję, że niedługo zrozumieć, że rozstanie to jest najlepsze co tylko mogło się nam zdarzyć.

— Ale to nigdy nie nastąpi, a ty wrócisz do mnie szybciej niż się tego spodziewasz. I możesz być pewna, że tym razem to nie będę taki wyrozumiały. Odpokutujesz swoje czyny i dopiero po tym spróbujemy zacząć od nowa.

Gwałtownie się do niego odwracam, bo przeszła mi już ochota na jakiekolwiek jedzenie i ze złością spoglądam w jego twarz.

Coś mi podpowiada, że on mnie specjalnie prowokuje żebym chciała z nim wyjść. Chce byśmy się znaleźli sam na sam i wtedy miałby wielką okazję by spełnić swój niecny plan o znowu mnie do siebie zabrać. I chociaż emocje aż we mnie buzują to ja nie pozwolę żeby on osiągnął swój cel.

— To się nie wydarzy — mówię z uśmiechem zauważając, że już podchodzi do mnie ojciec.

— Victorio powinniśmy już wracać — komunikuje zachowawczo wpatrując się we mnie. Dobrze, że nie dąży do konfliktu. Nie potrzebujemy tu żadnych scen. I tak wystarczająco plotek się narobi.

— Możesz wrócić sam, bo Victoria powinna mi dotrzymać towarzystwa — a jednak to Harry dąży do kłótni.

— Nie sądzę by ona po tym wszystkim miała na to ochotę. I nie myśl, że nie poniesiesz konsekwencji za dręczenie jej — nie chce doprowadzić do jakieś tragedii, więc chwytam ojca za rękę i ciągnę w stronę wyjścia.

Z Horanem nie zamierzam się żegnać, bo wystarczająco nas obraził zapraszając Harry'ego znając naszą sytuację.

— Już nigdy nie pojedziemy na to miejsce gdzie nie będę miał pewność, że Harry Styles nie ma wstępu — mówi gdy wsiadamy do samochodu. — Postaram się żeby to był ostatnie twoje spotkanie z nim.

No niestety nie chce mi się w to wierzyć.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej następny rozdział. Nie wykluczone, że jutro.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro