4.
Emma
Od wizyty Noah w moim mieszkaniu minęły dwa dni. Dziś jest już piątek. Właśnie jestem w połowie swojego dyżuru, gdy do gabinetu lekarzy wpada jedna z pielęgniarek.
-Emmo! Co się z Tobą dzieje?! Znowu pomyliłaś pacjentów. Temu z czwórki kazałaś podać kroplówkę, którą powinien dostać ten spod szóstki.- uświadamia mi mój błąd
-Szlag! - mówię wstając zza biurka
-Spokojnie. W porę, to zauważyłam. - uspokaja mnie pielęgniarka
-Dziękuję, Rose. - oddycham z ulgą opadając z powrotem na fotel za biurkiem
Rose jest przełożoną pielęgniarek i jak nikt inny potrafi dopilnować, żeby wszystko funkcjonowało jak w zegarku. Starsza kobieta z siwym kokiem na głowie siada na fotelu po przeciwnej stronie i uważnie mi się przygląda.
-Tym razem nic się nie stało, ale...
-Wiem. Więcej się, to nie powtórzy. - przerywam jej
-Nie najlepiej wyglądasz. Źle się czujesz? - dopytuje
-Jestem trochę zmęczona. - odpowiadam
-Pff! Nic dziwnego, skoro bierzesz dyżur za dyżurem. Dziecko, czy Ty masz w ogóle jakieś życie prywatne?! - pyta zmartwionym głosem
-Jakieś tam mam.
-Szczerze w, to wątpię. Powinnaś wziąć urlop i odpocząć. Zrobi, to dobrze tobie, ale też i twoim pacjentom. - stwierdza Rose
-Odpocznę w weekend.
-Dwa dni, to stanowczo za mało. - oświadcza
-Chwileczkę! Czuję jakiś podstęp. Tylko mi nie mów, że Ordynator cię przysłał?!
Pielęgniarka wzdycha.
-Poprosił o pomoc. Wszyscy widzą, że dużo pracujesz i stajesz się cieniem samej siebie.
Wstaję i podchodzę do okna. Może jest w tym trochę racji, ale co ja będę robiła w czasie wolnym? Znowu będę rozpamiętywać zdradę Mika. Zawsze tak się dzieje, gdy nie jestem w pracy, gdy jestem sama i nie wiem co ze sobą począć. Praca, to ratunek od wszystkich złych wspomnień. Pomaga mi normalnie funkcjonować. Tylko dzięki niej jeszcze się nie załamałam. Może jednak powinnam zmierzyć się ze swoimi demonami? Bo jak długo uda mi się, to wszystko w sobie dusić? Kiedyś wybuchnę i może okazać się, to tragiczne w skutkach. Nie pozwolę by przeszłość kierowała moją przyszłością. Odwracam się do milczącej Rose.
-Dobrze. - mówię
Uśmiecha się od ucha do ucha, a z teczki, którą trzyma w ręku wyjmuje wypełniony już wniosek o urlop.
-Podpisz i przez dwa tygodnie nie waż się przekroczyć progu tego szpitala. - oświadcza stanowczo
-Jeszcze za mną będziecie tęsknić. - stwierdzam składając podpis
Kobieta chowa dokument z powrotem do teczki.
-Będziemy czekać na wypoczętą i pełną energii Panią Doktor Benett. Obecna jej wersja, która stoi przede mną, ma zniknąć.
Spoglądam w lustro wiszące na ścianie i lustruje swój wygląd. Szara cera, worki pod oczami od niewyspania, wystające kości policzkowe.
-Chyba aż tak źle nie jest.- szepczę
-Straciłaś ten błysk w oku, który miałaś jak zaczynałaś tu pracować. Wyglądasz jakbyś była tu za karę, a nie z powołania, żeby pomagać ludziom. - stwierdza Rosa
Sześć godzin później kończę dyżur i wychodząc ze szpitala, a w głowie wciąż kołacze mi się ostatnia wypowiedź Rosy: Straciłaś ten błysk.
_
Noah
(Piątek wieczór)
Próbuję się skupić na pracy, ale mi to nie wychodzi. Chwytam telefon i dzwonię do Damiena. Odbiera po pięciu sygnałach.
-Co jest?- pyta
-Potrzebuję rady. - mówię bez ogródek
-Poważnie? Ty? - dziwi się mój przyjaciel
-Chodzi o pewną kobietę. - tłumaczę
-Zakochałeś się?!
-Oczywiście, że nie! - warczę w odpowiedzi
-Dobra, przyjedź do klubu. Pogadamy.
-Będę za pół godziny.
Rozłączam się i wychodzę z apartamentu. Wsiadam do jednego z pięciu moich samochodów stojących w podziemnym garażu i ruszam do "Prince ". Damien, to syn wuja Davida, kuzyna mojego ojca. Damien przejął zarządzanie siecią klubów, które stworzył jego ojciec. Unowocześnił je i wciąż otwiera kolejne. Niedawno zaczął też inwestować w sieć hoteli i mnie również na, to namówił. Ta branża jest czymś nowym w "Stark Industrie", ale przynosi coraz większe dochody, więc nie żałuję, że w to wszedłem. Parkuję samochód pod klubem i wchodzę przez boczne wejście kierując się do biura Damiena, które mieści się nad salą klubową. Chwilę później siedzę już na wygodnej sofie i przez szklaną ścianę, obserwuję bawiący się tłum ludzi. Damien podaje mi butelkę z piwem.
-Co, to za dziewczyna?
Biorę łyk piwa i odpowiadam.
-Zwykła, a jednak skomplikowana.
Damien wzdycha i siada na fotelu obok.
-Nic z tego nie rozumiem. - stwierdza
-Ja też.
-Gdzie ją poznałaś? - dopytuje
-W parku. Wpadła na mnie.
-Specjalnie?
-Nie. Przez przypadek, ale cały czas twierdzi, że to moja wina i na dodatek obraziła mnie nazywając idiotą. - tłumaczę
-Proszę, proszę. W końcu jakaś ci się postawiła. Powiedz jakie, to uczucie gdy ktoś na twój widok nie pada ci do stóp?! - śmieje się ze mnie
-To wcale nie jest śmieszne. Coś jest ze mną nie tak. Nie mogę przestać o niej myśleć. Stary! Ona śni mi się po nocach!
-I, to wszystko po jednym przypadkowym spotkaniu? - dziwi się
-Po dwóch, a w zasadzie, to po trzech.
-Możesz jaśniej? - prosi Damien
Biorę kolejny łyk piwa.
-Mogę. Pierwsze, to park jak już ci wyjaśniłem. Potem spotkałem ją w szpitalu do, którego trafiła moja matka. Okazało się, że jej lekarzem została Emma Benett, dziewczyna z parku. To spotkanie też było przypadkowe. Trzecie już nie.
-To znaczy?
-Poszedłem do jej mieszkania.- wyjaśniam
-A skąd wiedziałeś, gdzie mieszka? - pyta
-Poprosiłem Dana żeby ją sprawdził. - odpowiadam
-To zupełnie do ciebie niepodobne, Noah. - stwierdza
-Wiem. Emma ma coś w sobie, co mnie przyciąga do niej. Te jej oczy. Jeszcze żadna kobieta nie zrobiła na mnie takiego wrażenia jak ona.
-Może interesuje cię tylko dlatego, że jest inna od kobiet z, którymi spotykałeś się do tej pory?
-Sam już nie wiem.
-Doszło do czegoś między wami?
-Pocałowałem ją.
-Ty ją ?
-Tak, ja ją. Nie mogłem się powstrzymać.
-Rzeczywiście z tobą jest coś nie tak. Przecież ty się nie całujesz z kobietami. Ty je pieprzysz! - przypomina mi
-No właśnie! Do tej pory mi, to wystarczało. Jednorazowe przygody, związki bez zobowiązań, seks w czystej postaci.
Wstaję z sofy i z piwem w ręku podchodzę do szklanej ściany. Damien idzie w moje ślady. Obaj obserwujemy rozgrzany i balansujący w rytm muzyki klubowej, tłum ludzi.
-Jaką byś chciał usłyszeć ode mnie radę?
-Namówiłem ją żeby poszła ze mną na kolację. Zgodziła się tylko dlatego, że obiecałem jej, że potem zniknę.
-Nie dość, że nie padła ci do stóp jak inne, to jeszcze się stawia. Niezłe z niej ziółko. Czy ona wie kim ty jesteś?
-Wie.
Zapada między nami chwila ciszy. Dopijam piwo i gdy chcę się odwrócić żeby je odstawić, nagle w dole coś przykuwa moją uwagę. Staję jak sparaliżowany.
-Co jest? - pyta Damien
-Tam na dole w białej sukience. Spójrz.
-To Ona?!
-Tak.
-No, to wszystko jasne. Będziesz głupi jeżeli pozwolisz jej uciec. - oświadcza
-Nie pozwolę. Będzie moja!
Widząc jak jakiś facet trzyma ją w objęciach podczas tańca, rośnie we mnie uczucie zazdrości. Do tej pory było mi zupełnie nieznane.
#############
Kolejny rozdział za nami. Jak myślicie.. Czy coś wydarzy się między Noah, a Emmą w klubie?
Pozdrawiam ❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro