24.
Emma
Przez moją głowę przebiega milion różnych myśli. Spoglądam za siebie na leżącego w kałuży krwi ochroniarza. Chcę mu pomóc, ale Klaus podchodzi do mnie i chwyta za ramię, obracając ku sobie.
-Zostaw go. - mówi
-Ale on potrzebuje pomocy. Proszę, pozwól mi go chociaż opatrzyć i zatamować krwawienie.
W oczach Klausa nie dostrzegam żadnej emocji. Zieją bezgraniczną pustką.
-Niech zdycha. - słyszę w odpowiedzi
Adornetto zaczyna ciągnąć mnie za sobą w kierunku windy.
-Kim ty się stałeś?
Zatrzymujemy się przy windzie. Naciska przycisk przywołujący i po chwili drzwi się rozsuwają. Winda zjeżdża na dół do podziemnego garażu. Adornetto prowadzi mnie do stojącego nieopodal Suva. Otwiera tylne drzwi, sięga do czarnej torby i wyjmuje z niej trytytki. Chwyta moje nadgarstki i krępuje mi je.
-Wsiadaj i połóż się na siedzeniach.- rozkazuje
Nie chcę go denerwować, więc robię co mi każe. Czuję jego zimny dotyk na kostkach, a sekundę później są tak samo unieruchomione jak nadgarstki. Biorę głęboki oddech, żeby nie wybuchnąć. Instynkt każe mi krzyczeć i próbować się uwolnić, ale świadomość podpowiada, że to nie będzie dobre posunięcie. Klaus siada za kierownicą, ale nie rusza tylko obraca się do tyłu ku mnie.
-Odpowiadając na twoje pytanie, to jestem teraz w pełni sobą. Takiego mnie nie znasz, ale to się szybko zmieni. - oświadcza
-Myślisz, że zaakceptuje twoją brutalność? Nigdy!
-Zaakceptujesz wszystko jeśli chcesz, żeby twoja córka żyła bezpiecznie. Bo chyba zrobisz dla niej wszystko, czyż nie tak? - drwi
-Niech cię szlag! - krzyczę
-Zamknij się! Ani piśnij bo się wrócę na górę. - grozi mi
Nie mam wyjścia. Odpuszczam. Zawalczę w odpowiednim momencie, gdy będziemy już daleko. Nie pozwolę mu skrzywdzić mojego dziecka. Uruchamia silnik i płynnie wyjeżdżamy z garażu. Nie wiem, gdzie się kieruje. Boczne szyby Suva są przyciemnione. Zerkam na swoje ramię. Krew zaschła i zlepiła bluzkę z moją skórą. Kula mnie tylko drasnęła, dlatego krwawienie szybko ustało.
_
Detektyw Dan
Dostałem bezpośredni rozkaz od Moora, że mam nie spuszczać z oka Emmy. Po oficjalnym przyznaniu ochrony Starkom, od razu ruszam do ich apartamentowca. W tym samym czasie Sierżant pojechał na spotkanie z Noahem. Parkuję auto i kieruję się do lobby, a stamtąd wjeżdżam windą na górę. Po wyjściu z niej i zrobieniu kilku kroków dostrzegam, że drzwi do mieszkania Starków są uchylone. Sięgam po broń i powoli kieruję się ku nim. W ich progu dostrzegam krew. Otwieram je szerzej i widzę leżącego na podłodze ochroniarza. Szybko wchodzę do środka, rozglądam się dookoła, ale nie dostrzegam żadnego zagrożenia. Chowam broń i sprawdzam puls poszkodowanemu. Na szczęście jest wyczuwalny. Sięgam po telefon.
-Tu Detektyw Dan Ruzak z jednostki wywiadowczej. Przyślijcie karetkę do Starków i powiadomcie Sierżanta. Doszło prawdopodobnie do porwania Emmy Bennett. Jej ochroniarz jest ranny.
-Zgłoszenie przyjęte. - słyszę w odpowiedzi
Do momentu przyjazdu karetki uciskam ranę postrzałową, aby zatamować krwawienie. Gdy sanitariusze przejmują poszkodowanego podchodzę do łóżeczka. Mała Hailey śpi spokojnie jak gdyby nigdy nic. Oddycham z ulgą, że ten drań miał trochę oleju w głowie i nie zrobił jej krzywdy.
_
Noah
Porwał. Ten skurwysyn ją porwał. Posunął się o krok za daleko. Moja wściekłość rośnie z sekundy na sekundę, a mroczna strona przejmuje dowodzenie. Stoję teraz po środku apartamentu z córką na rękach i obserwuję jak policyjni technicy zabezpieczają, a potem zbierają pozostawione dowody tego co się tu wydarzyło. Tym posunięciem Adornetto wypowiedział mi wojnę. Nie będzie jeńców. W obecnej chwili widzę tylko jedno rozwiązanie. Wytropić, ruszyć w pościg, osaczyć i zlikwidować. Odkładam Hailey do łóżeczka, wyjmuję telefon z kieszeni i dzwonię do matki.
-Mogę cię o coś prosić?
-O wszystko. - słyszę w odpowiedzi
-Zaopiekuj się moją córką.
Gdy godzinę później zamykam drzwi za matką trzymającą w ramionach senes mojego życia, oboje jesteśmy świadomi, że możemy się już nie zobaczyć. Moja prośba nie dotyczyła tylko chwili obecnej, ale i przyszłości. Od teraz będę łamał wszystkie zasady, protokoły i posuwał do rzeczy, które nie są zgodne z prawem. Wykonuję kolejny telefon.
-Teren czysty.
-Zrozumiano.
Mój rozmówca się rozłącza, a ja zaczynam zsuwać pod szklaną ścianę salonu wszystkie meble, żeby na samym jego środku mogło za chwilę powstać centrum dowodzenia. Moore zaakceptował mój plan, który mu przedstawiłem dziś rano w "Stark Industries" . Jednak obaj nie przypuszczaliśmy, że do jego realizacji dojdzie tak szybko. Idę do sypialni i przebieram się w czarne bojówki, czarną koszulkę, a pantofle zamieniam na taktyczne buty wojskowe. Wracam do salonu, a chwilę później otwieram drzwi zespołowi, który będzie pomagał mi w odbiciu Emmy.
-Witaj Noah. Trochę czasu minęło od ostatniego spotkania. - mówi Oliver
-Witaj. Szkoda, że następuje ono w takich okolicznościach. - odpowiadam
-Nie martw się Stark. Szybko zmienią się na naszą korzyść. - dodaje Elliot
Bierzemy się za rozkładanie sprzętu komputerowego. Idzie nam, to szybko i sprawnie. Lata współpracy robią swoje i nie musimy niczego konsultować. Każdy wie co ma robić. Gdy kończymy dołączają do nas mój brat i kuzyn. Zapoznaję ich z chłopakami.
-Byliście w drużynie Seal Team mojego brata? - pyta ich Ethan
-Zgadza się. - potwierdza Oliver
-Zastanówcie się, czy na pewno chcecie brać udział w tej akcji. Nie będzie ani miło, ani przyjemnie. - mówi Elliot
-Nie ma nad czym się zastanawiać. Oczywistym jest, że zrobimy wszytko, żeby pomóc w odnalezieniu Emmy. - odpowiada mu Damien
-Za chwilę będzie tu Dan i Moore. Przywiozą ze sobą Maxa Cavella. Pytanie, czy wy jesteście gotowi na zmierzenie się i tortury na jednym z naszego zespołu? Bo wiemy przecież, że nie tak łatwo będzie z niego wyciągnąć informacje. - uświadamiam ich
##############
Wiem, że długo czekaliście na ten rozdział, ale wybaczcie mi. Mam ostatnio dużo pracy i piszę na raty w każdej wolnej chwili.
Czekam na wasze gwiazdki i komentarze :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro