Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

24.

Emma

Przez moją głowę przebiega milion różnych myśli. Spoglądam za siebie na leżącego w kałuży krwi ochroniarza. Chcę mu pomóc, ale Klaus podchodzi do mnie i chwyta za ramię, obracając ku sobie. 

-Zostaw go. - mówi

-Ale on potrzebuje pomocy. Proszę, pozwól mi go chociaż opatrzyć i zatamować krwawienie. 

W oczach Klausa nie dostrzegam żadnej emocji. Zieją bezgraniczną pustką. 

-Niech zdycha. - słyszę w odpowiedzi

Adornetto zaczyna ciągnąć mnie za sobą w kierunku windy.

-Kim ty się stałeś? 

Zatrzymujemy się przy windzie. Naciska przycisk przywołujący i po chwili drzwi się rozsuwają. Winda zjeżdża na dół do podziemnego garażu. Adornetto prowadzi mnie do stojącego nieopodal Suva. Otwiera tylne drzwi, sięga do czarnej torby i wyjmuje z niej trytytki. Chwyta moje nadgarstki i krępuje mi je.

-Wsiadaj i połóż się na siedzeniach.- rozkazuje

Nie chcę go denerwować, więc robię co mi każe. Czuję jego zimny dotyk na kostkach, a sekundę później są tak samo unieruchomione jak nadgarstki. Biorę głęboki oddech, żeby nie wybuchnąć. Instynkt każe mi krzyczeć i próbować się uwolnić, ale świadomość podpowiada, że to nie będzie dobre posunięcie. Klaus siada za kierownicą, ale nie rusza tylko obraca się do tyłu ku mnie. 

-Odpowiadając na twoje pytanie, to jestem teraz w pełni sobą. Takiego mnie nie znasz, ale to się szybko zmieni. - oświadcza

-Myślisz, że zaakceptuje twoją brutalność? Nigdy!

-Zaakceptujesz wszystko jeśli chcesz, żeby twoja córka żyła bezpiecznie. Bo chyba zrobisz dla niej wszystko, czyż nie tak? - drwi 

-Niech cię szlag! - krzyczę

-Zamknij się! Ani piśnij bo się wrócę na górę. - grozi mi

Nie mam wyjścia. Odpuszczam. Zawalczę w odpowiednim momencie, gdy będziemy już daleko. Nie pozwolę mu skrzywdzić mojego dziecka. Uruchamia silnik i płynnie wyjeżdżamy z garażu. Nie wiem, gdzie się kieruje. Boczne szyby Suva są przyciemnione. Zerkam na swoje ramię. Krew zaschła i zlepiła bluzkę z moją skórą. Kula mnie tylko drasnęła, dlatego krwawienie szybko ustało. 

_

Detektyw Dan

Dostałem bezpośredni rozkaz od Moora, że mam nie spuszczać z oka Emmy. Po oficjalnym przyznaniu ochrony Starkom, od razu ruszam do ich apartamentowca. W tym samym czasie Sierżant pojechał na spotkanie z Noahem. Parkuję auto i kieruję się do lobby, a stamtąd wjeżdżam windą na górę. Po wyjściu z niej i zrobieniu kilku kroków dostrzegam, że drzwi do mieszkania Starków są uchylone. Sięgam po broń i powoli kieruję się ku nim. W ich progu dostrzegam krew. Otwieram je szerzej i widzę leżącego na podłodze ochroniarza. Szybko wchodzę do środka, rozglądam się dookoła, ale nie dostrzegam żadnego zagrożenia. Chowam broń i sprawdzam puls poszkodowanemu. Na szczęście jest wyczuwalny. Sięgam po telefon. 

 -Tu Detektyw Dan Ruzak z jednostki wywiadowczej. Przyślijcie karetkę do Starków i powiadomcie Sierżanta. Doszło prawdopodobnie do porwania Emmy Bennett. Jej ochroniarz jest ranny. 

-Zgłoszenie przyjęte. - słyszę w odpowiedzi

Do momentu przyjazdu karetki uciskam ranę postrzałową, aby zatamować krwawienie. Gdy sanitariusze przejmują poszkodowanego podchodzę do łóżeczka. Mała Hailey śpi spokojnie jak gdyby nigdy nic. Oddycham z ulgą, że ten drań miał trochę oleju w głowie i nie zrobił jej krzywdy. 

_

Noah

Porwał. Ten skurwysyn ją porwał. Posunął się o krok za daleko. Moja wściekłość rośnie z sekundy na sekundę, a mroczna strona przejmuje dowodzenie. Stoję teraz po środku apartamentu z córką na rękach i obserwuję jak policyjni technicy zabezpieczają, a potem zbierają pozostawione dowody tego co się tu wydarzyło. Tym posunięciem Adornetto wypowiedział mi wojnę. Nie będzie jeńców. W obecnej chwili widzę tylko jedno rozwiązanie. Wytropić, ruszyć w pościg, osaczyć i zlikwidować. Odkładam Hailey do łóżeczka, wyjmuję telefon z kieszeni i dzwonię do matki.

-Mogę cię o coś prosić?

-O wszystko. - słyszę w odpowiedzi

-Zaopiekuj się moją córką. 

Gdy godzinę później zamykam drzwi za matką trzymającą w ramionach senes mojego życia, oboje jesteśmy świadomi, że możemy się już nie zobaczyć. Moja prośba nie dotyczyła tylko chwili obecnej, ale i przyszłości. Od teraz będę łamał wszystkie zasady, protokoły i posuwał do rzeczy, które nie są zgodne z prawem. Wykonuję kolejny telefon. 

-Teren czysty. 

-Zrozumiano. 

Mój rozmówca się rozłącza, a ja zaczynam zsuwać pod szklaną ścianę salonu wszystkie meble, żeby na samym jego środku mogło za chwilę powstać centrum dowodzenia. Moore zaakceptował mój plan, który mu przedstawiłem dziś rano w "Stark Industries" . Jednak obaj nie przypuszczaliśmy, że do jego realizacji dojdzie tak szybko. Idę do sypialni i przebieram się w czarne bojówki, czarną koszulkę, a pantofle zamieniam na taktyczne buty wojskowe. Wracam do salonu, a chwilę później otwieram drzwi zespołowi, który będzie pomagał mi w odbiciu Emmy.

-Witaj Noah. Trochę czasu minęło od ostatniego spotkania. - mówi Oliver 

-Witaj. Szkoda, że następuje ono w takich okolicznościach. - odpowiadam 

-Nie martw się Stark. Szybko zmienią się na naszą korzyść. - dodaje Elliot

Bierzemy się za rozkładanie sprzętu komputerowego. Idzie nam, to szybko i sprawnie. Lata współpracy robią swoje i nie musimy niczego konsultować. Każdy wie co ma robić. Gdy kończymy dołączają do nas mój brat i kuzyn. Zapoznaję ich z chłopakami. 

-Byliście w drużynie Seal Team mojego brata? - pyta ich Ethan

-Zgadza się. - potwierdza Oliver

-Zastanówcie się, czy na pewno chcecie brać udział w tej akcji. Nie będzie ani miło, ani przyjemnie. - mówi Elliot

-Nie ma nad czym się zastanawiać. Oczywistym jest, że zrobimy wszytko, żeby pomóc w odnalezieniu Emmy. - odpowiada mu Damien

-Za chwilę będzie tu Dan i Moore. Przywiozą ze sobą Maxa Cavella. Pytanie, czy wy jesteście gotowi na zmierzenie się i tortury na jednym z naszego zespołu? Bo wiemy przecież, że nie tak łatwo będzie z niego wyciągnąć informacje. - uświadamiam ich


##############

Wiem, że długo czekaliście na ten rozdział, ale wybaczcie mi. Mam ostatnio dużo pracy i piszę na raty w każdej wolnej chwili. 

Czekam na wasze gwiazdki i komentarze :)



Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro