Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

23.

Emma

Goni mnie. Goni mnie ciemność. Swoimi ostrymi szponami rozrywa mi koszulkę. Spoglądam na prawe ramię. Widzę sączącą się z niego krew. Biegnę ile sił. Na plecach czuję jej oddech. Chce mnie dopaść. Odebrać, to co jest dla mnie ważne. 

-Emmo. Obudź się!

Otwieram oczy. Rozglądam się dookoła i oddycham z ulgą. Noah przyciąga mnie do siebie, a ja chowam się w jego bezpiecznych ramionach. W sypialni panuje półmrok. 

-Znów miałam koszmar. - wzdycham

-Ten sam? - pyta Stark

Kiwam głową na potwierdzenie. Oboje milczymy. Nasza rodzina żyje teraz w zawieszeniu. Noah z samego rana ma spotkanie z Sierżantem Moorem, a ja mam przeczucie, że wszystkie podjęte do tej pory środki ostrożności, to za mało. Dan nie jest w stanie namierzyć Klausa. Zapadł się pod ziemię, a to nie wróży niczego dobrego.

_

Noah

Stoję pod prysznicem, a ciepła woda zmywa ze mnie resztki prawie bezsennej nocy. Emma znów miała koszmar. Jest niespokojna, drażliwa. Ta cała sytuacja mocno się na nas odbija. Staram się być dla niej oparciem. Nie pokazywać, że mną też targają przeróżne emocje. Jest, to kurwa cholernie trudne. Kończę poranną toaletę i schodzę na śniadanie. Ku mojemu zdziwieniu przy stole siedzi moja matka razem z moją siostrą.

-Co tu robicie? - pytam

-Ja je zaprosiłam. Nie masz nic przeciwko? - odpowiada mi Emma

-Oczywiście, że nie. 

Siedzi w salonie na swoim ulubionym fotelu i karmi małą. Podchodzę do niej i całuję ją prosto w usta. Widzę jak na jej policzkach pojawia się rumieniec. 

-Przestań. - szepcze zawstydzona

Godzinę później jestem już w drodze do "Stark Industres". Udaje mi się załatwić jeszcze kilka zaległych spraw przed spotkaniem z Moorem. Narobiło mi się sporo zaległości. Dzięki pomocy Ethana, najważniejsi inwestorzy i kontrahenci nie odczuwają mojej nieobecności. Drzwi do mojego biura otwierają się i asystentka zapowiada wejście Sierżanta. Wstaję zza biurka i witam się z Moorem. 

-Przejdę od razu do rzeczy. Oficjalnie została przydzielona wam ochrona policyjna. Moja jednostka właśnie wykorzystuje wszystkie dostępne nam zasoby, żeby zlokalizować Adornetto. - oświadcza Sierżant

-Jakieś postępy? - pytam

Siadamy na sofie w rogu biura. Moore kładzie na szklanej ławie brązową teczkę.

-Dzięki dotychczasowej obserwacji, którą prowadził na twoje zlecenie Dan, udało nam się znaleźć jego kryjówkę. W raportach, które Dan ci składał, wiele razy opisywał, że gubił Adornetto przy magazynach w centrum. Chcieliśmy sprawdzić monitoring z tamtej okolicy, ale okazało się, że uległ zniszczeniu. Kamery policyjne nie działały w tamtym rejonie od kilku miesięcy.

-I nikt tego nie zauważył? Nie zgłosił? - dziwię się

-Nie. Oznacza to, że Klaus ma swoje wtyki. Ktoś mu pomaga od środka.

-Dzięki temu skutecznie zaciera za sobą ślady. - stwierdzam wkurzony

-Nie aż tak skutecznie jak myśli. Właściciel magazynów udostępnił nam nagrania ze swojego prywatnego monitoringu. Klaus próbował go uszkodzić, ale na nasze szczęście pominął jedną kamerę. 

-Przeszukaliście magazyn? - pytam

Moor sięga po teczkę i wyjmuje z niej raport, a następnie mi go podaje. 

-Nie znaleźliśmy żadnych śladów, które mogą powiązać Adornetto z wami. Nie było tam ani jednego odcisku palca do niego należącego. Wyczyścił magazyn bardzo dokładnie. Jednakże...

-Udało wam się z nagrania monitoringu zidentyfikować jego wspólnika. - kończę 

-Zgadza się. Rozpoznajesz go? - pyta Moore 

Wyjmuję zdjęcie z teczki. Narasta we mnie gniew. Moje drugie "ja" zaczyna drapać zaporę, która trzyma je w ryzach. 

-Nie tylko rozpoznaje, ale znam bardzo dobrze. To numer 3 z mojego oddziału Seal Team, Max Cavell. - odpowiadam

-Zgadza się. Te same informacje otrzymaliśmy po jego identyfikacji. Możesz mi powiedzieć, czy masz jakieś dodatkowe informacje na jego temat? 

Biorę głęboki oddech. Wkładam raport i zdjęcie Cavella  z powrotem do teczki. W mojej głowie rodzi się plan, który za chwilę przedstawię Sierżantowi. 

-Widziałem się z nim zaledwie wczoraj. On pracuje w "Stark Industries". Nie macie tego w papierach bo, to świeży temat. - oznajmiam

-Chcesz powiedzieć, że w ty momencie przebywa w tym budynku?

-Najprawdopodobniej. Mogę, to potwierdzić w kilka sekund, a wtedy Sierżancie zaproponuję Panu coś, co będzie mało zgodne z prawem. 

Moore rozsiada się wygodnie, a na jego twarzy pojawia się zawadiacki uśmiech. 

-Zamieniam się w słuch. - odpowiada

_

Emma

Razem z siostrą i matką Noaha, rozkoszujemy się pięknym słońcem w pobliskim parku. Znajduje się on tylko przecznicę od apartamentu. Oczywiście nasza ochrona jest w pobliżu. Przed chwilą dostałam esemesa od Starka, że również została nam przydzielona ochrona Policji. 

-Jakieś nowe wieści? - pyta Sophia

- Oficjalnie mamy ochronę Policji.- odpowiadam

-To chyba dobrze, prawda? - dodaje Sara

W jej oczach dostrzegam matczyną troskę i strach o bezpieczeństwo swoich dzieci. 

-Przynajmniej teraz wszystko nabrało oficjalnego charakteru. - stwierdzam

-I masz teraz podwójną ochronę. Możesz czuć się bezpiecznie. 

Sophia stara mi się dodać otuchy, ale ja ciągle mam, to dziwne przeczucie, że za chwilę coś się wydarzy. Spoglądam na śpiącą w wózku małą istotę. Jest tak bezbronna. Modlę się w duchu, żeby Klaus nie obrał sobie jej za cel, żeby skupił uwagę na mnie. 

-Wracajmy już. Zbliża się pora karmienia małej. - mówię 

Żegnamy się i każda udaje się w swoją stronę. Za nami kroczą nasze cienie, które mają nas chronić. Tylko, czy przed czystym złem można się schować?

_

Mike Ross/Klaus Adornetto

Zupełnie się mnie nie spodziewa. Myśli, że jest bezpieczna. Och jak bardzo się myli. Siedzę właśnie w jej salonie i czekam, aż przekroczy próg apartamentu. Kamery, które zamontowali zapodają im zapętlony obraz. Nikt się nie połapał, że tu jestem. Dzięki temu, że działam tak szybko, jestem krok przed nimi. Gdy mnie dostrzega zamiera bez ruchu. Na jej twarzy widzę niedowierzanie i szok. Za jej placami staje ochroniarz. Jestem szybszy i nim on zdąży sięgnąć po broń, moja już wypala. Wystrzelony nabój lekko rani ramię Emmy, a potem skutecznie trafia w człowieka za nią, który osuwa się bezwłady na podłogę. Podchodzę do niej i wyrywam z jej ramion wrzeszczące dziecko.

-Nie rób jej krzywdy.

Prosi ledwie słyszalnym głosem. 

-Będziesz grzeczna? - pytam

Kiwa głową, że tak.

-Zrobię wszystko, tylko odłóż ją bezpiecznie do łóżeczka. - mówi

Czuję wibracje telefonu, który mam w kieszeni.

-Jeden niewłaściwy ruch. - ostrzegam ją

Gdy robię, to o co mnie prosiła widzę jak oddycha z ulgą. Mając już jedną rękę wolną, wyjmuję z kieszeni spodni telefon i odczytuję wiadomość od Maxa. 

Zdemaskowani. Idą po mnie. Uciekaj.


############

Jaki plan ma Noah? Czy Klaus skrzywdzi Emmę? Czy ktokolwiek wyjdzie z tego żywy?

CDN. wkrótce :)

Czekam na wasze gwiazdki i komentarze :)





Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro