Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

29

Pov Claudia

Jak tylko odrobinę odzyskuje swoje siły to powoli podnoszę się z łóżka i nie patrząc na nic i nie biorąc ze mną nawet jednej rzeczy wstaję i kieruję się do drzwi. Idę powoli, pomaga mi to, że dobrze znam ten dom. Wychodzę na korytarz i powoli zbliżam się do schodów, gdy już jestem na nich to dostrzegam Harry'ego siedzącego w salonie na kanapie. On niestety także mnie widzi.

- Cieszę się, że już odzyskałaś siły kochanie, ale chciałbym wiedzieć gdzie się wybierasz? - porządnie mnie wkurza tym pytaniem. Sama się sobie dziwię czemu mu jeszcze nie odpyskowałam. - Radzę ci nie schodzić z tych schodów, no chyba, że masz ochotę na kilka siniaków. Jesteś zbyt słaba by z nich sama zejść.

Mam ochotę zrobić mu na złość i zejść, lecz wiem, że on ma rację. Tak naprawdę to zaszkodziłabym sobie, a on miałby nade mną jeszcze większą przewagę, mogłabym tylko pomarzyć o ucieczce.

- Nie chcę być w twoim pokoju, jeżeli już zamierzasz mnie tu przetrzymywać to pozwól mi pozostać w pokoju, w którym wcześniej spałam. Wolę być dalej od ciebie - nie zamierzam mu słodzić.

- A ja chcę mieć ciebie jak najbliżej siebie. A biorąc pod uwagę to, że ja tu rządzę to chyba nie masz większego wyboru. Wracaj do mojej sypialni i tam sobie za chwilę porozmawiamy - wiem, że nie powinnam, ale wykonuję to jego prośbę i powoli idę do miejsca, w którym dopiero co byłam.

Szybko jestem na miejscu i tak siadam na brzegu łóżka. Chcę mi się pić, ale nie zamierzam prosi Harry'ego o wodę. Nie chcę dostać kolejnego środka nasennego lub jeszcze czegoś gorszego.

Harry dotrzymuje słowa i zjawia się po zaledwie pięciu minutach. Nie wygląda na specjalnie zadowolonego, a to mnie dziwi, powinien się cieszyć, że znowu mnie zniewolił.

- Moje słoneczko właśnie odzyskałem cię po raz drugi i nie zamierzam kolejny raz tracić. W takim razie nie będziemy nigdzie wyjeżdżać, bo nie chcę znowu trafić na kogoś z twojej rodziny. Wiadomość do twojego ojca i z informacją, że już do niego nie wrócisz dziś wysłałem. Jakoś specjalnie nie protestował, powiem nawet więcej z tego co odpisał wywnioskowałem, że się ucieszył. Bardzo szybko mu się znudziłaś - przeraża mnie to z jaką dokładnością Harry to wszystko planuję. Oznacza to, że ma obsesję na moim punkcie, a to wcale mnie nie uspokaja.

- A moja mama? Ona się nigdy nie podda, jak tylko dowie się od ojca, że nie ma mnie u niego to znowu rozpocznie poszukiwania, nie odpuści - jeżeli chodzi o tatę to jeszcze mogę uwierzyć w słowa Stylesa, nawet specjalnie nie są one dla mnie zaskakujące, pewnie na horyzoncie pojawiła się piękna kobieta, która okazała się atrakcyjniejszą alternatywą ode mnie.

- Akurat o twojej matce to miałem ci coś do powiedzenia - mówi tajemniczo, co sprawia, że zaczynam się denerwować.

- Co takiego - pytam szybko, przez co w moim głosie można rozpoznać zniecierpliwienie. Nie obchodzi to mnie jednak.

- Może powinienem poczekać aż odzyskasz siły i będziesz spokojna - jego słowa działają na mnie coraz bardziej drażniąco.

- Mów! - krzyczę, żeby go popędzić, mam coraz to gorsze myśli.

- Została potrącona przez samochód, niestety zginęła na miejscu.

Im więcej waszych konkretnych komentarzy tym szybciej kolejny rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro