Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

[5]

Blondyn miał zakrwawiony nos i podbite oko. Brunet go nie oszczędzał. Zadawał kolejne kopnięcia czy uderzenia z pięści w twarz lub brzuch. Mścił się na nim najbardziej jak tylko mógł. Ciągle przy tym powtarzał że ma zostawić Levi'a w spokoju.

Levi biegł przez korytarze starając się znaleźć Erena. Ten po prostu wbiegł do szkoły i nawet Levi nie mógł go zatrzymać. Może dlatego że był w pewnego rodzaju amoku. Złość, która nim zawładnęła dała mu jakieś klapki na oczy. Wbiegał do łazienek, pierwszych lepszych klas i nic. Nigdzie nie było bruneta. W końcu poczuł coś przyjemnego, najpiękniejszego na świecie, coś, dzięki czemu mógł zapomnieć o wszystkim i oddać się w ramiona osoby o tym zapachu. Tak. Poczuł zapach Erena. Ten cudowny zapach pokazał mu gdzie iść. Biegł w tą stronę, gdzie zapach się nasilał.

W końcu wbiegł do sali. Levi'a zamurowało. Nie wiedział co ma w tej chwili zrobić, jednak musiał COŚ zrobić. Podbiegł do Erena i pociągnął go za rękę.

- Eren! - krzyknął do niego ciągnąc go. - Eren! Zestaw go już! Przestań! - Brunet się otrząsnął. Odwrócił się w stronę czarnowłosego. Levi od razu go puścił i lekko się cofnął.

- Levi... - podszedł do niższego od siebie, chwycił go pod pośladkami i podniósł do góry. Czarnowłosy od razu lekko się zarumienił i zaczął szarpać, krzyczeć żeby go puścił, odpychać się. W końcu jednak odpuścił widząc że brązowowłosy nie ma takiego zamiaru, po prostu przestał się szarpać.

Eren odszedł z nim na pewną odległość, do jakiegoś spokojnego miejsca. Postawił go na podłodze i od razu przytulił, znowu Levi zaczął go odpychać, jednak po raz kolejny to nie miało sensu. Stał tak dając się obejmować brunetowi. Eren włożył nos w zagłębienie szyi czarnowłosego po czym zaciągnął się przepięknym zapachem. Levi'a przeszedł dreszcz. Nie czuł się przy nim zagrożony, jednak nie chciał by ktokolwiek wąchał go bez zgody.

- Przepraszam... - powiedział w końcu nie odrywając nosa od jego gruczołu. Dalej się zaciągał ale skutecznie go to uspokajało. - Przepraszam że nie mogłem ci pomóc...

- O czym ty gadasz? - zdziwił się. - Niby dlaczego miałbyś mi pomagać?

- Powinienem cię był obronić przed Erwinem... - mówił ze skruchą w głosie. Pociągnął cicho nosem. Levi'owi zrobiło mu się go żal. Zrozumiał że ten niby zwykły chłopak płacze z jego winy. Też go objął mimo że zrobił to trochę niechętnie.

- No już już - zacieśnił trochę uścisk. - Przecież nic mi nie jest a teraz to ty mnie obwąchujesz.

- A no tak - puścili się. - Przepraszam - podrapał się po karku rumieniąc. - Ładnie pachniesz, to dlatego.

- Eh... - zarumienił się przewracając oczami.

- Mogę cię odprowadzić do domu? - zapytał z nagłą radością.

- Nie - zgasił go niczym mały płomyk.

- A iść z tobą do szkoły? - nie odpuszczał.

- Nie - znów odpowiedział szorstko mijając go.

- A czasem do ciebie przyjść? - wyrównał z nim kroku i dalej się uśmiechał.

- Tym bardziej nie! - krzyknął jedynie bardziej się rumieniąc. Koniec końców to właśnie Eren odprowadził Levi'a do domu, pożegnali się i resztę dnia się nie widzieli.


*****

I jak tam ziemniaczki? Podoba się?? :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro