Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

7

Filip

Od rana szykowałem się na dzisiejszą noc filmową. Zaraz po przebudzeniu napisałem do paru osób żeby wpadły, wolałem jednak zaprosić mniejszą ilość, bo w moim mieszkaniu nie ma aż tyle miejsca, żeby pomieścić całą ekipę. Przyjdzie Florek, Patrycja, Sylwia z Natką, Aga i oczywiście blondyn. Powędrowałem do sklepu po jakieś przekąski i napoje, w tym alkohol, a gdy wróciłem do domu przeszukałem pół Netflixa i nie tylko w poszukiwaniu dobrych filmów. Co prawda wybrałem jeden horror z czystą świadomością, że Dominik się ich boi, ale o tym już nie wspominajmy. Przygotowałem jedną sypialnie, która stoi praktycznie pusta z racji, że nie mam współlokatora, jako miejsce dla gości, po czym w salonie rozłożyłem poduszki i koce, żeby mieć na czym siedzieć. Wszystko wyglądało jak z jakiegoś filmu. Naprawdę. (dop.aut. Tak było nie kłamie 🤣🤣 pozdrawiam Wojtka, który mnie tym katował na lekcjach całe życie) Teraz tylko pozostało wyczekiwać przyjścia przyjaciół. Z racji, że miałem dość dużo czasu do 18 postanowiłem wziąć laptopa i zająć się obowiązkami. Klienci czekali, a pieniążki same na konto nie wpłynął.

***
Czas zdecydowanie mi mignął, kiedy zaczynam pracę to tracę rachubę. Zawsze skupiam się w stu procentach i nic nie jest w stanie mnie rozproszyć. Dopiero dzwonek do drzwi przywrócił mnie na ziemię, a ja już wiedziałem, że będę musiał dokończyć pracę w towarzystwie. Zerknąłem na zegarek i jakie było moje zdziwienie gdy wskazywał 17.

- Co jest? - zdziwiony podszedłem do wizjera i wyjrzałem przez niego. - Dominik? - prędko mu otworzyłem. - Hej! Co tu robisz tak wcześnie? Znaczy nie narzekam, ale..

- Proszę.. - wyszeptał. - Wpuść mnie. - obejrzał się niepokojąco za siebie.

-Jasne! Wchodź. - odsunąłem się, na co chłopak czmychnął czym prędzej przez próg. Rozejrzałem się i zauważyłem tylko jakiegoś faceta idącego w moim kierunku. Wysunąłem się bardziej przed drzwi i machnąłem blondynowi żeby się schował za drzwiami, które lekko bardziej przymknąłem.

-Widziałeś tu takiego bachora twojego wzrostu? - warknął podchodząc bliżej do mnie.

- Umm.. Proszę pana po pierwsze to my nie jesteśmy na ty. - zmarszczyłem brwi. - Po drugie to nie kojarzę żeby Pan tu mieszkał, a bynajmniej na tym piętrze, więc proszę stąd wyjść albo wezwę ochronę. - zmrużyłem oczy. Bachora pfffff. Niech se nie pozwala. (dop.aut. Xdddd pomińmy fakt, że sam nazywa Dominika dzieckiem i wgl)

- Słuchaj to ty..

- Nie to ty posłuchaj. - wyszedłem z progu drzwi podchodząc do niego. Posturą byłem jednak trochę większy, więc z automatu kiedy się wyprostwałem mężczyzna się skulił. - Wypierdalaj stąd.- warknąłem. - Najpierw należy okazać trochę szacunku zanim ktoś obdarzy cię nim. Ostatni raz grzecznie oznajmię, że nie jest Pan tu mile widziany. - facet szybko odwrócił się na pięcie i wszedł do windy, ja zaś skierowałem do mieszkania. Zajrzałem za drzwi gdzie stał przestraszony Dominik. - Czy ten facet to twój ojciec? - zamknąłem na klucz powłokę oddzielającą nas od korytarza, na którym jeszcze chwilę temu był ten brudny gościu.

- T-tak.. - szepnął zsuwając się po ścianie w dół. - Ja przepraszam za ten problem i że jestem wcześniej i że musiałeś na to patrzeć i że musiałeś go odganiać i...- już prawie się zapłakał, ale mu przerwałem.

- Ej! To nic. Jeśli to on cie krzywdzi to mogłem chuja od razu na miejscu zajebać. - uśmiechnąłem się do niego i przykucnąłem zaraz przy skulonym chłopaku. On tylko prychnął i się zaśmiał. - Zawsze jeśli będziesz chciał to możesz tu przyjść jasne? - nie mogę zaprzeczyć, że mi się najzwyczajniej w świecie zrobiło go szkoda. I to tak cholernie mocno. Nie powinno się krzywdzić swoich dzieci. Przyjrzałem mu się i zauważyłem, że przyszedł w cienkiej bluzce z długim rękawem. Nie miał żadnej kurtki. - Wstawaj. Dam ci jakąś moją bluzę, bo pewnie ci zimno. - sam się podniosłem i podałem rękę niebieskookiemu.

- N-nie przesadzaj, przecież nie m-musisz mi nic dawać. - uśmiechnął się przez łzy, ale mimo wszystko przyjął moją pomoc i razem skierowaliśmy się do mojego pokoju. Tam puściłem jego rękę i zacząłem szperać w szafie. - Przytulnie tu masz. Zawsze chciałem taki kocyk. - zaśmiał się kiedy najprawdopodobniej zauważył miękki materiał leżący na łóżku, po czym rzucił się na mebel wtulając w koc.

- Uroczo. - mruknąłem i wygrzebałem szarą bluzę, która o losie kto by się spodziewał, była moją jedną z ulubionych. Jak ja się poświęcam dla tego dzieciaka. - Zakładaj. - podszedłem do niego i podałem mu ubranie.

- Ale mi tu tak dobrze. - mruknął jeszcze bardziej wtulając się w kocyk.

- Ehh.. No dobrze jak coś ja będę w salonie, raczej go powinieneś znaleźć, a ty jak się już tu wyleżysz, ubierz to i przyjdź do mnie. - odłożyłem materiał obok chłopaka i skierowałem się do wyjścia. Musiałem dokończyć pracę.

Dominik

Leżałem na łóżku Filipa i myślałem nad tą całą sytuacją. Nie podziękowałem mu za uratowanie mnie przed tym tyranem. Czemu jest dla mnie teraz taki miły? Czy to prawda co mówią inni? Zmieniam go? Nie chciałem teraz jednoznacznie określać co się dzieje, bo jeszcze dużo mogło się zmienić, ale nie chcę sobie zaprzątać tym teraz głowy, więc postanowiłem dołączyć do bruneta w salonie. Niechętnie wstałem i założyłem szarą bluzę podarowaną mi przez chłopaka. Była miła i ciepła, może trochę za duża, ale to nic. Opatuliłem się jeszcze kocykiem i wyszedłem z pomieszczenia na mały korytarzyk prowadzący w jakieś inne miejsce w tym mieszkaniu. Byłem tu pierwszy raz i szczerze stresowałem się tym, jednak mimo wszystko nie znamy się z Filipem jakoś długo. Poszedłem wzdłuż korytarza i trafiłem do salonu napotykając chłopaka skupionego na czymś w laptopie. Laptopie z jabłuszkiem. No tak.. To ja byłem tutaj biednym nie on, więc co ja się dziwię. Podszedłem do niego i usiadłem na podłodze przed nim. Może i wyglądałem teraz jak dziecko szukające atencji swojego rodzica, ale nie chciałem zaburzać jego prywatności i zaglądać w urządzenie trzymane przez niego na udach.

- Filiiiip.. - mruknąłem pukając palcem w piszczel chłopaka. - Co mam zrobić? - może to i było głupie pytanie, ale nie pogorszy to mojej osoby w jego oczach, bo chyba się już bardziej nie dało.

- Muszę teraz dokończyć pracować okej? Możesz mi przez tą chwilę nie przeszkadzać? Zajrzyj do kuchni tam są przekąski, weź sobie coś i usiądź koło mnie, a ja coś włączę do oglądania. - powiedział nie odrywając wzroku od komputera.

-Oh.. Okej. - szepnąłem. Proste polecenie. Nie przeszkadzaj mu. Czemu poczułem się teraz jak z tatą? On zawsze mi powtarzał: nie teraz, nie denerwuj mnie, później to zrobię, mam teraz pracę, nie przeszkadzaj mi. Nie przeszkadzaj.. Jasne.

Filip

Chłopak usiadł na krańcu kanapy nie chcąc chyba patrzeć na to co robię, więc było mi to na rękę. Gdyby to zobaczył, no cóż, nie obyłoby się bez pytań. Wziął sobie żelki i spojrzał na mnie wyczekująco. Jak usiadł przede mną wyglądał jak takie małe dziecko. To nie tak, że tego nie widziałem, bo cały czas patrzyłem się na ekran. Ja wręcz wzroku nie potrafiłem od niego oderwać, ale jednak musiałem. Co za dużo to nie zdrowo. Włączyłem mu Netflixa, a on już poradził sobie sam. Ja się skupiłem na pracy, chciałem szybko skończyć, bynajmniej się starałem. Coś wcześniej wspominałem o tym, że nic nie jest w stanie mnie rozproszyć kiedy wykonuje zlecenia? Cóż, tak było do tej pory. Nie mogłem myśleć tylko o robieniu tego co powinienem, nie kiedy Dominik siedział obok otulony kocykiem, a ja go kompletnie olewałem. Co chwila na niego zerkałem. Pierwszy raz coś innego skupia moją uwagę podczas obowiązków. Spojrzałem na termin oddania klientowi jego prośby i odetchnąłem. Zatrzasnąłem laptopa, odłożyłem go na podłogę, po czym przysunąłem się bliżej Dominika.

- Skończyłeś już? - zdziwił się, przecież jeszcze chwilę temu mówiłem żeby mi nie przeszkadzał.

- Nie, ale wolę spędzić ten czas z tobą. Jesteś moim gościem, praca może poczekać, a ty możesz uciec. - zaśmiałem się i jedną rękę dałem za głowę chłopaka. - Jak się czujesz? I czemu ten koleś cię gonił? - dopytałem spoglądając na niego.

- Ehh.. Powiedziałem mu, że dzisiaj nie będzie mnie w domu znowu, a on się zdenerwował, bo zaprosił swoich kolegów. Zawsze im usługuje jak przychodzą, a to już będzie drugi raz kiedy nie ma mnie w domu. Na urodzinach zadzwonił z pretensjami, że to wszystko moja wina, bo jego koledzy wyszli i nie będą chcieli z nim się zadawać. Dostało mi się za to.. - ostatnie zdanie wypowiedział szeptem, ale i tak je usłyszałem. Zamarłem.

- Co? Pokaż brzuch. - tam ostatnio miał siniaki.

- N-nie Filip, to nic takiego. - przeraził się.

- Pokaż brzuch. - powtórzyłem nieco ostrzej, na co chłopak się wzdrygnął, ale i tak nie ruszył się z miejsca. Postanowiłem sam zobaczyć, więc odkryłem go z koca i próbowałem podciągnąć kawałek bluzy, ale Dominik zaczął się wierzgać i wyrywać. Jednak byłem silniejszy. Przewróciłem go tak, aby leżał, po czym usiadłem na jego biodrach, a ręce złapałem w jedną swoją układając na podłokietniku za nim. Wolną ręka odsłoniłem brzuch blondyna. Było więcej sinych miejsc, a te wcześniejsze, teraz bardziej widoczne, już prawie wpadały w bordowy. Spojrzałem w oczy chłopaka pode mną i przygryzłem wargę.

..........................

Polsat! Kolejny rozdział jest napisany, ale musicie poczekać. Dodam dopiero jutro wieczorem 😁😁 wiem jestem kochana.

Jest! Udało się dodać!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro