Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5

Filip

Wstałem dosyć wcześnie. Zdziwiłem się kiedy poczułem mocny uścisk wokół pasa. A no tak! Dominik.. Powoli wysunąłem swoje ciało z jego objęć i podszedłem do mojej torby gdzie zostawiłem ubrania. Zabrałem ją i po cichu wyszedłem z tego pokoju, po czym skierowałem się w stronę łazienki. Miała piękne wnętrze, co zauważyłem już wczoraj. Białe kafelki na ścianach i podłodze, drewniany blat rozciągający się wzdłuż jednej ze ścian, pozłacany kran, ogromne lustro, w którym odbija się cała łazienka i najlepsze, prysznic. Był cały szkalny, ale w poprzek niego na mniej więcej środku rozciągały się dwa złote pasy, natomiast wewnątrz były one także odbijającą powłoką. Spodobał mi się ten pomysł. Można się od środka przeglądać, o ile nie zaparuje całe to lustro, a co najlepsze widzi się jak to wygląda kiedy uprawia się seks w kabinie. Tak, zdecydowanie mi się to podoba. (dop.aut. Fifi zboczuszek hehe) Stwierdziłem, że jak wrócę do domu to się porządnie umyje, dlatego ubrałem tylko wczorajsze ubrania i po skorzystaniu z toalety wyszedłem. Byłem ciekaw czy ktoś także wstał, ale przechodząc przez cały apartament do kuchni upewniłem się w fakcie iż jestem sam. Wyszukałem w siatkach z jedzeniem i piciem, tak jak wskazał nam wczoraj Bartek, kawę i wyciągnąłem ją, po czym zasypałem uprzednio nastawiając wodę. Poszperałem jeszcze trochę w nich. Finalnie znalazłem składniki na jajecznicę, więc zabrałem się za przyrządzanie jej, ale też dla innych. Nigdy tego nie robię, raczej z reguły jestem samolubem, ale po wczorajszej rozmowie z Dominikiem doszedłem do wniosku, że jednak może trochę przesadzam. Minęła dobra chwila zanim ktokolwiek do mnie dołączył. Pierwsza obudziła się Natka pędząc na papierosa, oczywiście powędrowałem do okna z nią. Potem przyszedł Kamil i Karol. Siedzieliśmy popijając kawy i śmiejąc się razem, ja od czasu do czasu przemieszałem jajecznicę, którą niedawno wstawiłem na ogień.

- Wczoraj Kamil obrzygał moje spodnie! Serio wam mówię. Nigdy więcej z nim nie będę spać. Monika nie będzie w pokoju z Oliwią. Niech któraś z nich się męczy. - po raz kolejny wybuchnęliśmy śmiechem przez opowiadanie o naszych minionych nocach.

- Wiesz, że gdyby nie brak Artura Oliwia spałaby z nim, a Monia z tobą. Ja pewnie trafiłbym do Bartka. - mruknął skacowany Kamil, o dziwo wszyscy czuliśmy się dobrze prócz niego.

- A jak twoja nocka? Z kim spałeś? - dopytała mnie Natalia popijając swoją kawę.

- Było.. Dobrze.- uśmiechnąłem się przypominając o tym jak spędziłem ten późny wieczór. - Spałem z...

- Dzień dobry wszystkim. - ziewnęła na powitaniu Sylwia. Uratowany!

- Dzień dobry śpiochu. - zaśmiałem się. Zawsze jak ma kaca potrafi spać do południa, to i tak wyczyn, że wstała o dziewiątej.

- Ej! Nie jest tak źle! Jeszcze nie ma wszystkich. - zaśmiała się zdecydowanie za głośno, przez co Kamil zmrużył oczy i syknął.

- Ciszej. - mruknął niezadowolony.

- Nie brałeś tabletek? Przecież Bartek wczoraj mówił. W torbie są dwie paczki. - usiadła na wysokim taborecie przy blacie. Zajrzałem do naszego śniadania i stwierdziłem, że jest już gotowe.

- To co, kto jest głodny?- z szerokim uśmiechem i patelnią w dłoni odwróciłem się do przyjaciół. Spotkałem tylko ich zszokowane miny.

- Że co? Ja myślałem, że ty to sam zjesz. - szepnął Karol.

- Nie głuptasy! Robiłem to dla większej liczby osób. - odstawiłem jeszcze na chwilę patelnie i wyciągnąłem z jednej szafki talerze, a z drugiej widelce podając je dalej oszołomionym przyjaciołom. Nałożyłem każdemu po trochu i wyciągnąłem jeszcze jeden talerz dla siebie, o którym wcześniej zapomniałem. - No! Jedzcie! Nie zatrułem tego. - zaśmiałem się. Oni chyba dalej niedowierzali. Usiadłem po drugiej stronie ogromnego blatu i patrzyłem na nich z wyczekiwaniem. Pierwsza spróbowała Natka. Miałem wrażenie, że omal jej jedzenie z buzi nie wypadło, kiedy ją otworzyła po pierwszym kęsie, jednak nic takiego nie nastąpiło. Nie dobre? Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na nią zaciekawiony.

-O kurwa. Musisz więcej przebywać z Dominikiem, bo chcę więcej jeść takich pyszności. - powiedziała z pełną buzią, a na usta wkradł mi się szczery uśmiech.

***

Do całego towarzystwa zabrakło nam tylko blondyna, a reszta stwierdziła, że to ja mam iść go obudzić. Po cichu otworzyłem drewnianą powłokę, ale kiedy zauważyłem, że chłopak już wstał i się przebiera powróciłem do normalnych czynów odstawiając na bok zachowywanie się jak mysz pod miotłą. Właśnie zakładał koszulkę, a ja zauważyłem w jak okropnym stanie są jego ubrania. Stare, zużyte, poplamione i dziurawe. Mknąłem do mojej torby wiszącej na wieszaku przy drzwiach i wróciłem szybko rzucając mu koszulkę, w której spałem. Była moją ulubioną do spania, ale cóż. Byłem gotów się poświęcić. Dominik wystraszył się i podskoczył kiedy materiał zderzył się z jego plecami. Zaśmiałem się, a ten prędko się do mnie odwrócił.

- Dzień dobry dzieciaku. Łap tą koszulkę. Uznaj to za prezent. - uśmiechnąłem się.

- Dzień dobry. A co ty masz taki dzisiaj dobry humor? - dopytał niepewnie ściągając swoją dotychczasową bluzkę. Podszedłem do niego i ręką prześledziłem wszystkie siniaki na jego brzuchu. Spochmurniałem.

- Kto ci to wszystko zrobił? - szepnąłem. On drgnął i się odsunął.

- Czy to ważne? Mówiłem nie zamartwiaj się tym. - mruknął niezadowolony z tego, iż podjąłem ten temat.

- Dominik.. - miałem zamiar naciskać na niego, ale uświadomiłem sobie, że to może być nie w porządku względem niego. - Ubierz się i chodź. Zrobiłem śniadanie. - spuściłem głowę w dół i pospiesznie wyszedłem z pokoju. - Zaraz przyjdzie. - mruknąłem do wszystkich siedzących na wielkiej kanapie, a sam skierowałem się do kuchni żeby nałożyć jedzenia niebieskookiemu.

- Filip.. Nie chcę o tym rozmawiać okej? To jest dla mnie ciężkie. Tak samo jak twoja przeszłość dla ciebie. - mruknął siadając przy blacie. Teraz już wiedziałem, że zdecydowanie nie mogę naciskać na to. Postanowiłem dotrzymać mu towarzystwa i przypilnować żeby zjadł wszystko, bo albo się głodził, albo jedzenia wcale nie miał patrząc po jego wystających kościach.

Tymczasem w salonie

Tylko osoba, która ostro wytężyłaby swój słuch mogłaby usłyszeć szepty zgromadzonej paczki dotyczące dwójki chłopaków.

- Zrobił śniadanie dla wszystkich. - szepnął Karol.

- Był dla każdego miły. - zawtórował mu Kamil.

- Dał mu swoją ulubioną koszulkę. - przyjrzała się Sylwia blondynowi kojarząc ubranie, które miał na sobie. Jej przyjaciel zawsze w tym spał.

- Spali razem. - burknął Bartek. Z daleka każdy mógł zobaczyć, że podobał mu się Filip, ale on nigdy tak nie zadziałał na niego jak Dominik, co doprowadzało go do białej gorączki. Zazdrość w nim kipiała.

- Co? - zdziwili się wszyscy.

- Ja spałem sam. Oni zostali we dwójkę i na początku Filip nie był za bardzo zadowolony z tego. - wytłumaczył. - Ewidentnie teraz wrócił mu dobry humor.

- O kurwa. - opamiętała się Natka. - Zaraz jak przyszedł chciałam iść z nim na papierosa. I poszliśmy do jakiegoś pokoju. On otworzył drzwi, a tam w środku był Dominik. Został tam, ja się ulotniłam, bo znowu bym go zdenerwowała i wyszedłby z imprezy.

- A on przyszedł już wtedy podirytowany. - przypomniała sobie Sylwia. - Jak wrócił z tamtego pokoju. On go zdenerwował, ale Filip nie wyszedł. Czemu?

- Musieli się w nocy pogodzić, albo nie wiem co między nimi zaszło. - zdziwiona Monika przyglądała się śmiejącej parze.

Nikt nie wiedział co się wydarzyło w nocy, tylko Dominik i Filip trzymali to dla siebie. Każdy był ciekawy jak to się potoczy. Nie byli ślepi i wiedzieli, że ich przyjaciel zmienia się na lepsze, wraca do siebie i nareszcie może ktoś go wyciągnie z tego stanu, w którym się znalazł. Psychologowie czy nawet psychiatrzy nie pomagali. A tu przyszedł taki Dominik i Filip nagle kawałek nieba może mu dać jeśli ten tylko zechce. Wszyscy bacznie obserwowali co oni robią, ale nie dojrzeli się jakichś szczególnych interakcji między nimi, tylko się śmieli i dotrzymywali sobie nawzajem towarzystwa.

...........

Bang! Starczy wam tego szczęścia. Dalej pisze rozdziały na zapas, ale chciałam wam zrobić mini maratonik żeby książka się jakoś rozwinęła bardziej, a wy mieli co czytać. Dla nowych osób 2 rozdziały nie wyglądają zachęcająco.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro