38
Filip
Od:Ja
Przyjdziemy jutro ale koniecznie musimy pogadać
Sylwia odczytała wiadomość ode mnie, ale nic na nią nie odpowiedziała. Wiedziałem, że była zła, rozczarowana i doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, iż to moja wina.
- Dziękuję ci. -wyszeptałem do ucha Dominikowi jednocześnie go obejmując, kiedy już się położyłem obok na łóżku.
-Milcz. Nie chce mi się ciebie słuchać. Póki niczego nie odkręcisz, zamilcz. -zaśmiałem się ja jego dziecinne zachowanie. Był cholernym dzieckiem.
- Ale ja naprawdę chce ci podziękować. -powiedziałem zupełnie szczerze, w końcu zawdzięczam mu nowe, lepsze życie od tego, które prowadziłem do czasu poznania chłopaka. - Nie mam pojęcia jak to robisz, ale wiem, że działasz cuda. Nikt nie był w stanie wpłynąć na mnie chociażby w małym stopniu, a tu bum. Nagle pojawiasz się ty i wywracasz mi dosłownie wszystko do góry nogami, ale w taki dobry sposób. Dzięki tobie zmieniam się na lepsze, wracam do siebie i powoli zapominam o dawnych krzywdach. Dziękuję ci, za to wszystko. - wyznałem gładząc biodro chłopaka okrężnymi ruchami.
- Do ideału ci daleko. -parsknął. - Nawet nie wyobrażasz sobie, jak twoje słowa mnie cieszą. -na jego twarz wstąpił szczery uśmiech, w którym można się zakochać. - Pragnę być częścią twojego życia. -niebieskooki wdrapał się na mnie i przygwoździł mocno do materaca.
Był śliczny, kiedy tak patrzył na mnie z góry, czułem jak tonę w nieziemskim błękicie jego oczu, miałem potrzebę dotknięcia tych miękkich blond kosmyków, a widząc rysy twarzy, które swoją delikatnością nadawały mu tylko większego uroku, tak bardzo mnie pochłonęły, że nie byłem w stanie oderwać wzroku od tej pięknej buźki. Dominik nie tyle co był przystojny, ale też miał cudowny charakter, którego mogła by mu pozazdrościć spora liczba osób. Wyróżniał się na tle innych i to niesamowicie. Każdy zwracał na niego swoją uwagę, każdemu się podoba, ale i tam nikt się do niego nie chciał zwrócić, a to tylko i wyłącznie przez tego chorego człowieka, zwanego jego ojcem.
- Czy ty właśnie próbujesz dominować? - uniosłem brew zaciekawiony. Ten chłopak był nieobliczalny, mógł zrobić wszystko.
Dominik
- Nigdy bym nie śmiał. - uśmiechnąłem się szeroko i zszedłem z Filipa. Usiadłem powoli na materacu, aby nie zruszyć szwów, które i tak już lekko pociągnęły moją skórę, gdy wcześniej zdecydowałem się wczłapać na bruneta, nie chciałem zrobić sobie jeszcze większej krzywdy. Nie minęła chwila, kiedy chłopak uczynił to samo. Jak do tej pory wszystko szło po mojej myśli.
- Już ci przeszło? - dotknął mojego ramienia zdziwiony, a z mojej twarzy nie mógł zniknąć łobuzerski uśmieszek. Szybko przełożyłem jego dłoń na mój pośladek i z powrotem na niego usiadłem.
- Chęć na bycie u góry tak, ale skoro to ty dominujesz, to doprowadź mnie do granic rozkoszy, kochanie. -wyszeptałem wprost do jego ucha, którego po chwili płatek przygryzłem i w tym samym momencie otarłem się kroczem o jego, co mnie lekko zabolało, ale puściłem to w niepamięć. Pragnąłem zobaczyć do jakich czynów się posunie i czy będzie miał na uwadze mój aktualny stan, w którym łatwo może zrobić mi krzywdę.
- Promyczki.. - zaczesał wolną dłonią wypadające z mojej nienagannej fryzury kosmyki blond włosów. - Nie mogę, nie chce ci zrobić krzywdy. Odłóżmy to w czasie, dopóki nie wyzdrowiejesz.
- Huh? - szok, który mnie opanował był nie do opisania. On się naprawdę martwi o moje zdrowie. Nie zależy mu na korzystaniu z mojego ciała, zależy na moim komforcie i bezpieczeństwie. Nie zastanawiając się ani chwili mocno przywarłem ustami do tych jego. To było cudowne, on był cudowny. Czym sobie zasłużyłem, aby mieć takiego człowieka obok siebie. - Wypraszam sobie. Ja nie jestem ze szkła, ale jak wolisz. Wiesz.. - wyszeptałem szukając plecami w jego klatkę. - Lekarz powiedział mi, że rozciąganie zabliźnionej skóry jest bardzo ważne, a szczególnie wskazany jest stosunek ze względu na miejsce szwów. Teraz możesz i nie chcieć, ale jak już mi wyciągnął te żyłki to ci nie odpuszczę. - już miałem schodzić z niego, a pociągnął mnie z powrotem na swoje uda.
- Nie możemy lekceważyć zaleceń lekarza, nieprawdaż? - uśmiechnął się i złapał za moją twarz przyciągając do leniwego, mokrego pocałunku. Jednak zaraz się oderwał. - Może seksu uprawiać narazie nie powinniśmy, ale są jeszcze inne rzeczy, które mogą dać ci wiele przyjemności.
Znów mnie pocałował, po czym delikatnie ułożył na pościeli. Zjechał ustami na szyję trafiając w czuły punkt. Już samym prześledzeniem językiem mojej skóry w tym miejscu doprowadził mnie do szału. Podgryzał, ssał, całował, pieścił aż w końcu zrobił mi pierwszą malinkę, a potem już nie jestem w stanie zliczyć ile ich po sobie zostawił. Wrócił do moich ust jednocześnie odsuwając koszulkę i schodząc dłońmi do dresowych spodenek. Zaczął obcałowywać mój brzuch kierując się coraz bardziej w stronę podbrzusza. I w momencie, w którym miał już pocałować przez szary materiał moje przyrodzenie gotowe na jego działania, ktoś zadzwonił dzwonkiem do drzwi.
- Japierdole. - wycharczał chłopak i wstał z łóżka. Zachichotałem tylko.
- Tym lepiej dla nas, za dwa dni ściągają mi szwy, więc będziemy mogli skorzystać z jeszcze większej przyjemności. - również wstałem, po czym złapałem chłopaka za rękę abyśmy razem poszli otworzyć niezapowiedzianemu gościowi.
....
Wszystkiego najlepszego dziubasxeditz! Mam nadzieję, że prezent się podoba. Bez sensu pisać tu życzenia, bo złożyłam ci je na dm.
No i znając mnie zasnęła bym przed północą, więc wstawiam to teraz, żeby potem nie zapomnieć.
Lovcie dziubasxeditz😘😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro