Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

36

Dominik

Leżałem z Filipem na łóżku i oglądaliśmy jakiś film, który leciał w telewizji, ale niezbyt zwracaliśmy na niego uwagę, każdy popadł w wir własnych myśli. Nie poruszyliśmy tematu sytuacji sprzed godziny, bo właśnie tyle minęło od naszego pierwszego większego zbliżenia, woleliśmy to przemilczeć.

- Napiłbym się czegoś ciepłego. -oznajmiłem chłopakowi i przyszpiliłem do jego ramienia. Pierwszy raz od godziny go dotknąłem.

- Co dokładnie?

- Nie wiem, zdaje się na ciebie. - brunet miał już wstać i pójść po jakieś picie, ale go zatrzymałem. - Filip.. Co do..

- Nie. Nie pozwolę ci na to, bo powinno to być z tego, że chcesz to zrobić, a nie, że uważasz, że powinieneś mi tym dziękować. - skąd on wiedział, że o to mi chodzi? -Nie chcę od ciebie niczego prócz uczuć, rozumiesz? Nie zmuszam cię do niczego. Nie wiem, co ktoś ci wpoił, ale ja takiej zasady nie stosuję i nie pozwolę, żebyś robił mi loda, bo to mi się 'należy'. To powinna być przyjemność dla nas obu, takie zbliżenia są z czystej miłości nie powinności. - zakończył swój krótki monolog i odszedł pozostawiając mnie w szoku. Miłości? On myśli, że ja go nie darzę żadnym uczuciem? Wstałem prędko i poszedłem za nim.

- Czemu tak sądzisz? Czemu mówisz takie okropne rzeczy!?- oparłem się o blat obok niego. Spojrzał na mnie zdezorientowany. - Jak śmiesz!? Naprawdę myślisz, że to nic nie znaczy!? Przecież.. -nie zdążyłem dokończyć, bo załamał mi się głos. Myśl o tym, że on może nie odwzajemniać tego, co czuję ją, była okropna.

- Promyczku.. - złapał za moje biodra i podniósł, ja owinąłem nogi wokół jego pasa, a ten zaraz usadził mnie na drewnianej powierzchni wyspy. - Nie o to chodzi, źle to zrozumiałeś. Traktuję tą relację jak najbardziej poważnie, to znaczy dla mnie bardzo wiele, ale nie chcę, żebyś uważał każde nasze zbliżenie za konieczność. Seks w związkach nie zawsze musi być podstawą. Mi się nigdzie nie śpieszy, jeśli będziesz naprawdę chciał i nie mówił, że musisz się odwdzięczyć, to zrobię cokolwiek tylko będziesz chciał. Nie myśl, że jest mi to obojętne.

- Jesteś uroczy wiesz? - spojrzałem na niego z ogromną miłością, którą go darzę. Tak, zrozumiałem, że kocham tego chłopaka najmocniej na świecie, o tym właśnie rozmawiałem z Agą.

- Dla ciebie mogę być jakikolwiek zechcesz, żebym był, a teraz wracaj do łóżka, ja zrobię nam piciu. -cmoknął mnie w nos i ściągnął z blatu.

Parę minut później przyszedł do mnie  z gorącą czekoladą, moje oczy momentalnie zrobiły się mokre od łez.

- Czekolada? - dopytałem dla pewności.

- Tak, nie było nic innego w szafce. - wyciągnął do mnie rękę, aby podać kubek, ale ja nie chciałem go wziąć. - Co znowu? -westchnął.

- Ja.. Tylko sprawiam ci kłopoty. -przyciągnąłem do siebie kolana i ukryłem twarz w dłoniach.

- Kochanie.. - odłożył napoje na podłogę i usiadł obok mnie zarzucając ramię na moje barki.

- Nie mów tak.

- Dlaczego?

- Bo nie jesteśmy w związku, a ty mnie nie kochasz, a tak mówią do siebie zakochani.

- Skąd taka pewność?

- Kochasz mnie?

- Być może, ale teraz nie rozmawiamy o tym, więc opowiadaj, czemu tak reagujesz na czekoladę.

- Ja.. Jestem żałosny. Ty masz już mnie dość, ciągle tylko się czegoś boje, narzekam, kłócę, uciekam, nie da się pokochać kogoś takiego.

- Nie mów tak i nie, nie mam cię dość, tylko chciałbym, żebyś w końcu się otworzył na świat i kiedy już mam nadzieję, że koniec twoich leków, nadchodzą nowe.

- To głupie, ale niech ci będzie, budujemy relację, więc musimy być wobec siebie szczerzy. -westchnąłem, po czym wgramoliłem się na kolana Filipa i mocno go przytuliłem. - Kiedyś, jak chodziłem do pierwszej albo drugiej klasy była wycieczka szkolna do jakiegoś muzeum. Jechać mógł każdy za darmo, ale jeśli chcieliśmy sobie coś kupić, to musieliśmy mieć swoje pieniądze. Bardzo chciałem być akceptowany w klasie, bo nikt mnie nie lubił, dlatego też pojechałem razem z resztą na tą wycieczkę, ale nie miałem swoich oszczędności. Było strasznie zimno i nauczycielki zabrały nas na gorącą czekoladę. Każdy sobie ją kupił, prócz mnie. Nie miałem kurtki, czapki, rękawiczek czy butów zimowych, byłem po prostu w bluzie, dresach i trampkach. Wszyscy się śmieli, że mnie nie stać, że jestem biedakiem. Tak poznałem Alana, on jako jedyny się nie śmiał, lecz oddał mi swój napój i czerwony wełniany szalik, było mi miło. Nasze mamy zawsze się ze sobą kolegowały, dlatego często przebywaliśmy w swoim towarzystwie, ale nigdy oficjalnie nie zawarliśmy jakiejkolwiek znajomości, aż do tamtego dnia. Ja bardzo chciałem wtedy tą czekoladę, to miał być pierwszy raz kiedy ją piłem, ale niestety jeden z chłopaków, którzy głównie się ze mnie śmiali, wytrącił mi papierowy kubek i wszystko wylądowało na mojej bluzie, jedynej jaką posiadałem. Popłakałem się, czym tylko pogorszyłem swoją sytuację, bo wszyscy, prócz Alana, mnie znienawidzili i cały czas wyśmiewali. Od tamtego czasu obiecałem sobie, że nigdy nie wypije czekolady. Tak żałosne, wiem to.

- Nic nie jest żałosne, to normalne, że się boisz, masz traumę. Nie musimy tego pić, poszukam jakiej herbaty. - chciał wstać, ale kolejny raz tego wieczoru go zatrzymałem.

- Nie! Chcę jej spróbować, z tobą, z nikim innym. -lekko się uśmiechnąłem.

- No dobrze. -podał mi kubek i w tym samym czasie upiliśmy po łyku słodkiej substancji. - I jak?

- Pyszne. - wyszczerzyłem się jeszcze bardziej. - Obiecaj mi, że od teraz będziemy pić czekoladę tylko ze sobą. -powiedziałem stanowczym tonem i wyciągnąłem w jego stronę mały palec.

- Obiecuję. -zaśmiał się, ale zahaczył swój palec o ten mój i z uśmiechem wziął kolejnego łyka.

Od tamtej pory wiedziałem, że chcę przeżywać każdy dzień i każdą chwile z nim, tylko nim.

.. . .. .

Ja nie wiem co się stało! Sami się opublikowało ja nawet nie kliknęłam tego, jak!? Masakra, ale mimo wszystko dobrej nocki życzę i wgl, troszke krótszy ze względu na poranny mini rozdział.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro