34
Dominik
Alan poszedł już dosyć dłuższą chwile temu, a ja razem z Filipem właśnie leżeliśmy na kanapie i chłopak delikatnie mnie obejmował, aby nie zrobić mi jakiejkolwiek krzywdy. Wciąż odczuwałem ból, szczególnie w tych dolnych partiach ciała, ale wszystko powoli ustępowało. Za trzy dni ściągnął mi szwy, a siniaki już powoli zmieniały kolor z bordowego na zielonkawy, z każdej ranki zrobił się strupek, a kostka w końcu wróciła do normy. Gdy tak leżeliśmy, a chłopak masował moje udo wpatrując się w telewizor, pomyślałem sobie, że to jest moje miejsce. Tutaj, u boku Filipa, razem, przytulając się i oglądając durne filmy. Cokolwiek byśmy nie robili, aby tylko we dwójkę.
- Na co mój promyczek ma ochotę? Coś ci potrzeba? Chciałbyś się umyć? Coś porobić? - spytał mnie chłopak, po czym ucałował delikatnie moje czoło.
- Nie, jest idealnie. Chociaż znalazłaby się jedna rzecz, której pragnę. -uśmiechnąłem się na swój mini niecny plan.
- Dla Ciebie wszystko. - zaśmiał się, ale nie wiedział jeszcze co takiego wymyśliłem.
- Poszedłbym na piknik. - brunet zesztywniał i minęła chwila zanim przetworzył sobie tą informację w głowie.
- Piknik? - zdziwił się. - Ale jest zima, nie zrobisz nigdzie pikniku.
- Faktycznie. -posmutniałem, oczywiście wszystko na pokaz. - No trudno, a tak mi się marzył. -z udawanym rozczarowaniem przytuliłem mocno chłopaka. Byłem ciekaw ile jest w stanie dla mnie zrobić.
- Może jak będzie cieplej to się na niego wybierzemy? - próbował mnie jakoś pocieszyć, ale ja nie tego oczekiwałem, więc westchnąłem.
- Pikniki są fajne, a najlepsze są te, które nie są zwyczajne. Wyobraź sobie to. Ja, ty, koc, śnieg i jedzonko, nic dodać nic ująć. Byłoby wspaniale, ale rozumiem, nie chcesz wychodzić w takie zimno. - próbowałem mu jakoś zagrać na emocjach i ku mojemu zadowoleniu chyba się udało.
- Oj promyczku.. Bardzo bym chciał to dla ciebie zrobić, ale później bylibyśmy chorzy i nie posiedzielibyśmy długo na nim, bo byłoby nam zimno. Obiecuję, że zabiorę cię na piknik, ale nie teraz. - no i się popsuło, a już myślałem, że jest w stanie zrobić dla mnie nawet coś tak absurdalnego, najwyraźniej się pomyliłem.
- Jasne. -fuknąłem.
- Ej no! Nie obrażaj się. Będę musiał dzisiaj załatwić pare dosyć ważnych spraw. Posiedzisz trochę u Sylwii? - poczochrał moje włosy i wstał.
- A nie mogę do Agi? Sylwia ma mnie już pewnie dość. -zaśmiałem się.
- Dobrze, to zbieraj się.
***
- Jak tam między wami? -spytała mnie Agnieszka, kiedy usiedliśmy u niej w salonie z kubkami pełnymi herbaty.
- Chyba dobrze. -wzruszyłem ramionami. - Próbujemy.
- Nigdy jeszcze nie spotkałam się z takim Filipem, jest inny. - spoglądając na mnie upiła łyka swojego napoju, ja tylko bawiłem się porcelanowym uchwytem.
- Inny, czyli jaki?
- Zaangażowany, wpatrzony w kogoś, emanujący energią i dobrą passą. Jest taki.. -szukała odpowiedniego słowa, więc za ten czas napiłem się owocowej herbatki. - Zakochany. - momentalnie poczułem ścisk w żołądku i się zachłysnąłem.
- Zakochany? - z niedowierzaniem spojrzałem na dziewczynę.
- No tak, nie widzisz tego?
- On kocha mnie?
- Tak mi się wydaję, ale z tego co widzę po twojej reakcji, to chyba ty nie odwzajemniasz tych uczuć. - zmarszczyła brwi.
- Mogę ci ufać?
- No pewnie.
- Możemy porozmawiać?
Filip
To nie tak, że mi nie zależy, wręcz przeciwnie, dlatego właśnie wynajmowałem dla nas na jedną noc domek nad jeziorem. Chciałem, aby mój promyczek był szczęśliwy. Zrobię dla niego wszystko, nawet piknik w zimie.
***
- Zbieraj się Domiś, pojedziemy w jedno miejsce jeszcze.
- Gdzie? - spytał wstając uradowany z kanapy.
- Niespodzianka. - podałem mu kurtkę, która kupiliśmy dla niego w moim rodzinnym mieście, po czym zwróciłem się ku Adze. - Dzięki, że posiedziałaś z nim.
- Nie jest dzieckiem i równie dobrze mógłby zostać sam w domu, ale jego towarzystwo umiliło mi dzień. - uśmiechnęła się krzywo, a ja odniosłem wrażenie, że coś jest nie tak.
- Wszystko okej?
- Jak najbardziej. No lećcie już, bo Dominik się niecierpliwi.
- Wiecie, że ja caly czas tu jestem? -odezwał się blondyn. - Do zobaczenia i dzięki za rozmowę.
- Nie ma sprawy. Cześć wam! - krzyknęła kiedy byliśmy już poza progiem jej mieszkania, a po chwili usłyszeliśmy trzask drzwi.
- No to gdzie idziemy?
- Już ci mówiłem, to niespodzianka. Zamkniesz oczy, dobrze? Pojedziemy tam uberem, później cię poprowadzę, a na ten czas masz to. -podałem mu chustkę.
- Coś ty wymyślił. -westchnął, ale posłusznie zawiązał materiał wokół głowy.
- Zobaczysz, wytrzymaj trochę.
***
- Uważaj stopień. -powiedziałem trochę za późno, bo chłopak zahaczył o niego i potknąłby się gdybym go nie trzymał.
- Filip! - szarpnął się.
- Spokojnie, stań tutaj i miej cały czas zamknięte oczy dopóki ci nie powiem, że już.
- Niech ci będzie. - odwiązałem mu chustkę z tyłu głowy, po czym objąłem go w pasie.
- Już możesz. -uśmiechnąłem się, bo wiedziałem co teraz nastąpi.
- O boże! -zaśmiał się i odwrócił w moją stronę. - Nie wierzę, że to zrobiłeś. - pocałował mnie mocno, a gdy oderwał nasze usta od siebie, przytulił. - Szczerze to, to był tylko test. Chciałem wiedzieć czy jesteś w stanie zrobić dla mnie wszystko, co tylko bym chciał, a już myślałem, że nie. -ponownie usłyszałem uroczy chichot, który udzielił się i mi.
- Zrobię dla ciebie wszystko, promyczku. Jesteś teraz dla mnie najważniejszy. Nikt nie dał mi tyle szczęścia, wsparcia, uczuć, co ty. Zależy mi na tobie i chce być dla ciebie najlepszy, chce zapewnić ci wszystkiego pod dostatkiem, a nawet i więcej. Dla ciebie mogę i robić rzeczy niemożliwe, dlatego urządziłem nam piknik. - z uśmiechem złapałem go za rękę, po czym przeszedłem przez cały taras aż do koca, na którym był kosz wypełniony jedzeniem. - To jak? Co szamamy?
- Uwielbiam cię. -zaśmiał się i zaczął grzebać w stosie słodkości.
***
- Filiiiip, chodźmy już, zimno mi. - blondyn złapał za moje ramię i próbował wciągnąć do środka domku, gdzie było ciepło od kominka, w którym wcześniej rozpaliłem, żebyśmy nie zmarzli w nocy.
- To pomóż mi pozbierać te rzeczy. -mruknąłem unosząc się do siadu, gdyż wcześniej leżałem.
- Ummm.. A nie możesz sam?
- Dominik. -powiedziałem ostrzegawczym tonem.
- Nie pożałujesz, obiecuję, a teraz ty posprzątaj, bo ja naszykuję dla ciebie niespodziankę. - oczy mu błysnęły jakąś dziwną iskrą, której nigdy jeszcze nie widziałem, ale odpuściłem mu mimo wszystko, niech się cieszy.
Mozolnie pozbierałem wszystkie pozostałości po naszej mini uczcie oraz złożyłem kocyk, zabrałem to do środka i odłożyłem na drewniany blat wyspy kuchennej. Wszystko było tu jednym ogromnym pokojem, prócz łazienki. Łóżko znajdowało się na wysokim podeście, który był naprzeciw małej kuchni, gdzie właśnie stałem, obok niej znajdował się stoliczek do kawy i dwa fotele, a na ścianie widział nie za duży telewizor. Odwróciłem się w stronę łóżka, do którego byłem dotychczas odwrócony plecami, to, co ujrzałem zbiło mnie z tropu. Na materacu klęczał Dominik ze słoikiem miodu w ręce. Co on kombinuje?
- Idziesz? -dopytał i pomachał mi czerpakiem.
- Myślałem, że obejrzymy jakiś film na kanapie czy coś. - oznajmiłem zdziwiony podchodząc do blondyna.
- Chcę ci podziękować za dzisiaj i każdy inny dzień z tobą. Ufasz mi? - uśmiechnął się i podał tą samą chustkę, która wcześniej on miał zakryte oczy. - Zawiąż ją sobie, a ja za sekunde wrócę. - chłopak pobiegł w stronę łazienki, więc ja usiadłem na łóżku i posłusznie wykonałem jego rozkaz. Usłyszałem szybkie kroki, po chwili popchnięto mnie na materac, a moje ręce zostały przywiązane czymś do metalowej ramy. - Skup się na wykorzystaniu jak najbardziej swoich zmysłów. -wyszeptał mi do ucha. W tym momencie przeszedł mnie dreszcz, to było tak cholernie gorące.
- Dominik, co ty.. ?
- Nic się nie dzieję, po prostu mi zaufaj i nie myśl o tym, że to może mnie boleć, da to nam obojgu przyjemność.
Chciałem się wtrącić, zrobić cokolwiek, aby przestał, żeby tylko nie cierpiał, ale on w tym momencie przegryzł płatek mojego ucha, po czym polizał wzdłuż szyję. Cholernie gorąco. Jego zimne ręce wkradły się pod mój sweter, aby zaraz go unieść i ściągnąć z mojej klatki, jednak zawiesił się on na rękach, ale nie myślałem nad tym długo, bo poczułem, że spływa po mnie coś zimnego, miód. Po to mu ten cholerny miód. Kiedy przestał go na mnie lać, pochylił się i powoli śledząc językiem substancje, zlizał ze mnie całą słodycz. Cholera, jak ten dzieciak to robi? Odważył się nawet zrobić ścieżkę czerwonych śladów na moim brzuchu. Myślałem, że cały czas będzie się tak bawił, ale jakież było moje zdziwienie, gdy odpiął mi guzik od spodni i je zsunął razem z bokserkami. Cholerny dzieciak.
- Mogę? - naprawdę Dominik? Teraz się pytasz, jak już ściągnąłeś ze mnie ubrania?
- Możesz. -wyjęczałem, bo gdy to mówiłem ręką chłopaka wylądowała na moim przyrodzeniu zaczynając je stymulować. Wiedział co robi, nawet jeśli był niedoświadczony. Zakryte oczy i brak możliwości dotknięcia chociażby pościeli dłońmi tylko potęgowały doznania. Takie podziękowania, to ja mogę mieć codziennie.
Dominik
Chciałem go teraz trochę pomęczyć, więc gdy zauważyłem, że jego penis stoi na baczność, puściłem go i złapałem za słoik. Nabrałem trochę miodu na czerpak, po czym przyłożyłem do końcówki tak, aby spłynął on po całej długości przyrodzenia Filipa jak najwolniej. Ciche sapnięcia i jęki dawały mi satysfakcję, ale nie na tyle silną, żebym był z niej zadowolony, więc bez kolejnych zbędnych działań, wziąłem go całego do buzi.
- O boże! Dominik! - głośno westchnął chłopak. Daje mu przyjemność? Powoli ruszałem głową w górę i dół starając się przy tym jak najbardziej, żeby Filipowi było jak najlepiej, z czasem przyspieszyłem i dodałem manewrowanie językiem.
Robienie komuś dobrze było tak naprawdę jedynym moim doświadczeniem seksualnym, dlatego chciałem to wykorzystać. Kiedyś miałem chłopaka, jedynego w całym moim życiu. Bardzo go kochałem i zdawało się, że on mnie też, ale tylko na początku. Ograniczał mnie do trzymania go za rękę, a jak się postarałem, czyli właśnie zrobiłem mu loda, to mogłem chwilę się poprzytulać. Wiem, dziwny i toksyczny związek, ale to tylko dlatego, że potrzebowałem jakiejkolwiek bliskości. Później zaczęliśmy traktować się po prostu jak znajomi, ale wolę to przemilczeć, bo to zbyt ciężki temat w moim życiu, żeby o tym od tak mówić.
Filip
- Kurwa!- krzyknąłem dochodząc w usta młodszego, ten odwiązał mnie i opadł obok na materac. - Skarbie, to było cudne, ale czemu to zrobiłeś? - pogłaskałem go po głowie, coś było nie tak, chłopak nagle posmutniał.
- No bo skoro ty mi dajesz tyle czułości, to ja muszę ci się odwdzięczyć. - wyszeptał.
- Co się dzieję? Dlaczego tak uważasz? Przecież ja nie chce niczego w zamian.
- Proszę pozwól mi cię zadowalać, żebym mógł się do ciebie przytulać i łapać za rękę i chcę tylko trochę empatii, proszę.. - blondyn się rozpłakał, a ja w tym momencie nie miałem pojęcia co się dzieję. Naciągnąłem na siebie bokserki, po czym mocno przytuliłem Dominika do siebie.
- Nie płacz, proszę. Kochanie, jestem z tobą, nie zostawię cię, nie skrzywdzę, a już na pewno nie będę żądał od ciebie takich rzeczy. Nie jestem takim zwyrolem, żeby kazać ci robić mi dobrze, abyś mógł się do mnie przytulić, możesz robić to kiedy chcesz. Proszę, tylko już nie płacz.
- Filip.. - załamał mu się głos. - Tak bardzo mnie skrzywdzili..
- Kto?
- Ludzie. - wyszeptał i wtulił się w moją klatkę. Chciałem odebrać mu chociaż namiastkę jego cierpienia, bo ja go po prostu ko...
.. . .. .
Okej zjebałam po całości rozdział, ale to nie ważne. Bardzo bardzo bardzo chcę podziękować dziubasxeditz za po prostu wszystko, począwszy od obserwacji chłopaków po samo jej bycie. Ja naprawdę nie wiem czym sobie zasłużyłam na tak cudowne osoby w moim życiu. Dziękuję jeszcze raz, jesteś niesamowita ❤❤❤❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro