Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

30

Filip

Siedziałem już drugą godzinę przy łóżku mojego promyczka. Lekarz ginekolog musiał wprowadzić go w śpiączkę, bo rozcięcie było zbyt duże. Byłem na siebie tak bardzo zły. Gdyby nie moja samolubność, zapewne nic takiego nie miałoby miejsca. Czemu ja to zrobiłem? Przecież cholernie mi na nim zależy, ale cały czas go ranię. Zmęczony ucałowałem dłoń chłopaka, którą trzymałem i wtuliłem w nią.

- Promyczku, już nigdy nie będę ci rozkazywać. Obiecuję, że teraz będziesz jak książę, będę na twoje zawołanie, będę najlepszy, obiecuję. Naprawdę mi na tobie zależy. Zdaje mi się, że zaczynam cię ko...

- Filip? - blondyn uchylił powieki, więc szybko się poprawiłem i spojrzałem w jego oczy.

- Promyczku! Skoro już wstałeś, to zawołam lekarza. - miałem się już podnieść i opuścić salę, ale Dominik pociągnął za moją rękę.

- Nie myśl sobie, że ci wybaczyłem. Idź po lekarza, ale najlepiej będzie jak narazie zostawisz mnie samego. - wyszeptał. Słyszeliście to? Tak trochę jakby.. ŁAMAŁO MI SERCE!?

- Nie chce decydować za ciebie i szanuję twoją wolę, ale nie zgodzę się z tobą. Przepraszam cię za to co ci zrobiłem, naprawdę żałuję. Nie mogę cię tu zostawić samego, więc nie pójdę sobie, będę cały czas przy tobie. Możesz mi rozkazywać, będę robić wszystko co chcesz, ale nie pójdę, nie zostawię cię samego, bo to przeze mnie teraz tu leżysz. Jesteś moim słoneczkiem i nie pozwolę żebyś cierpiał, tym bardziej jeśli ten ból jest spowodowany przeze mnie. Zależy mi. -wyszeptałem na końcu i odwróciłem wzrok. Nie chciałem widzieć tego rozczarowaniarozczarowania i smutku, który bije z jego oczu.

- Mi też zależy, ale zachowuje się w stosunku do ciebie jak najbardziej fer. Nie mogę wrócić do tego co między nami było, nie teraz. Postaraj się, zabiegaj o mnie, być może to dużo, ale inaczej ci nie zaufam, jeśli ci naprawdę zależy.

- Cholernie mi zależy, promyczku. Zobaczysz, od dzisiaj będę lepszy. Zmienię się dla ciebie. Chcę żebyśmy mieli nowy, lepszy start, chcę się w tobie zakochiwać i dzielić z tobą moje życie, chcę żebyś był jego częścią. - wyznałem, po czym pochyliłem się do jego czoła, składając delikatny pocałunek na nim. Wszystko powoli. - Obiecuję.

Nic więcej nie mówiąc poszedłem po lekarza. Mam nadzieję, że Dominik będzie mógł wyjść ze szpitala bez żadnych komplikacji. Miałem jeden plan, który chcę wdrożyć w życie, ale tylko za zgodą blondyna, bo to o niego tutaj chodzi. Wątpię żeby chciał mieszkać teraz ze mną, ale dopóki nie wyzdrowieje do końca poproszę Sylwię, aby się nim zajęła, a potem wynajmę mu mieszkanie, jeśli tylko będzie chciał. Wiem, że teraz nie ma się gdzie podziać, bo na pewno do ojca nie wróci, a siedzenie komuś na głowie będzie dla niego stresujące i wbrew jego kulturze. Myślę, że to będzie dla niego idealne rozwiązanie. Idealnie się składa, że moja koleżanka z podstawówki wyjeżdża na dobre parę miesięcy, a i tak miałem od czasu do czasu zaglądać do jej mieszkania, więc wystarczy to dobrze z nią obgadać. Być może pozwoli za drobną opłatą zatrzymać się tam niebiesookiemu na jakiś czas. Szybko wróciłem do sali razem z doktorem i po jego dokładnym wypytaniu Dominika, stwierdził, że zostanie jeszcze jeden dzień, bo musi być na lekach, ale wróci cztery dni przed sylwestrem. Byłem z chłopakiem caluśki czas. Kiedy czegoś potrzebował, ja po to biegłem, kiedy chciał porozmawiać, ja mu odpowiadałem, kiedy chciał się odprężyć, ja opowiadałem jakieś śmieszne i łagodne historię z mojego dzieciństwa, kiedy spał, ja czuwałem, kiedy potrzebował uwagi, ja mu ją dawałem, ogólnie, to po prostu przy nim byłem i wspierałem. Naprawdę chcę się dla niego zmienić, dlatego będę dążył do perfekcji, aby on był ze mnie zadowolony i chciał być ze mną. Jeśli po mojej zmianie, on nie pokocha mnie, a ja jego, to odpuszczę, jeśli jednak wytworzy się między nami uczucie, będę zabiegał o jego względy.

- A Filip? - zwrócił się do mnie tym cudnym, niewinnym głosem. Dosyć śmieszne, że jeszcze nie tak dawno temu uważałem go za dziecinnego i mi to przeszkadzało, a teraz pokochałem jego uroczą, dziecięcą stronę.

- Tak promyczku?- odsłoniłem jego czółko, które zakrywały lśniące blond kosmyki.

- A czy ty możesz położyć się obok mnie? - spojrzał na mnie tymi błyszczącymi oczami z taką iskrą, że mój żołądek w tej chwili zrobił fikołka. Nie mogłem mu odmówić, więc prędko ułożyłem się na dosyć niewygodnym łóżku. Chłopak od razu przylgnął do mojego ciała. - Daj mi trochę bezpieczeństwa, potrzebuje cię, wiesz? Może nie jestem w stanie ci od tak się oddać, ale wiem, że musimy wszystko robić powoli. Tylko teraz zapomnijmy o tym i mnie po prostu przytul. Boje się dotyku ludzi po tym co się stało, ale tobie ufam. Wiem, że nie zrobisz mi krzywdy, prawda? - oderwał na chwilę głowę od mojego torsu, aby spojrzeć w oczy. Ja zaś ujrzałem w tych jego zbierające się łzy.

- Oczywiście, że tak słońce. Nie musisz  się mnie bać, bo teraz dla mnie liczy się tylko to, czego ty chcesz, nie potrafiłbym zrobić ci takej krzywdy. - ucałowałem czubek jego głowy, po czym przyciągnąłem jeszcze bliżej siebie, ale tak, żeby nic go nie zabolało, nawet jeśli miał znieczulenie.

- To dobrze. Dziękuję ci za wszystko. -wyszeptał w moją klatkę i przytulił z wielkim uczuciem. - Myślę, że zakochanie się w tobie nie zajmie mi dużo czasu. - na jego słowa mój żołądek, serce, płuca no i normalnie wszystko zrobiło fikołka w przód, tył, bok czy jakoś tak. Zalałem się falą przysłowiowych motylków i miałem wrażenie, że zaraz gdzieś pofrunę, do krainy miłości. Co ten dzieciak ze mną zrobił?

Trzecia osoba

Rankiem, kiedy pielęgniarka zajrzała do sali blondyna, aby podać mu leki, ujrzała dwójkę wtulonych w siebie chłopaków i już pomijając fakt, że ten drugi, który nie był pacjentem powinien już dawno wyjść, a już pod żadnym pozorem nocować, po prostu zostawiła ich w spokoju dając nacieszyć się sobą. Chłopcy zaczynają sobie sami wszystko komplikować, bo przecież mieli wszystko robić powoli. Dominik, choć mocno skrzywdzony, ufa wciąż Filipowi, nawet jeśli cudzy dotyk go krzywdzi. Oboje dalej mają nadzieję na lepsze jutro i wspólną przyszłość, dali sobie jeszcze jedną szansę, ale czy jest to ostatnia? A może będą tak robić w nieskończoność? Przecież to się musi kiedyś skończyć.

.....

Dzisiaj trochę krótszy, bo jak dla mnie nie potrzebuje on za wiele słów, miał być taką odskocznią od tego co się teraz dzieje i będzie dziać, taki moment zapomnienia. Nwm szczerze po co, ale oświadczam, iż założyłam książkę do nominacji, więc jak chcecie czegoś się dowiedzieć o mnie, to zapraszam tam.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro