Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26

Dominik

Wparowałem prędko do pokoju, gdzie ujrzałem sprzątającego Filipa, nowość. Bez zbędnych słów podszedłem do niego, co zwróciło jego uwagę i pokazałem mu oparzenie. Spojrzał na mnie zaniepokojony i pociągnął w stronę łazienki. Tam oparłem się o umywalkę czekając aż wyciągnie odpowiednie rzeczy. Nawet nie pisnął słowem, tylko ze zmartwieniem zaczął smarować ranę maścią, po czym szczelnie opatrzył ją bandażem.

- Domisiu, przepraszam.. - szepnął, kiedy już skończył.

- Za co? - poprawiłem się, aby było mi wygodnie, bo raczej już nie prędko stąd wyjdziemy.

- Nie chcę, żebyś tak to odbierał. Nie chodzi o to, że nie chcę cię uszczęśliwiać czy być przy tobie. Bardzo pragnę tego wszystkiego, ale to jest ciężkie, nie mogę cię kochać po tak krótkim czasie..

- To mnie nie całuj i nie dawaj nadziei. - burknąłem wtrącając się mu w zdanie. Byłem cholernie zły, czemu mi to robi?

- Przestań. - spuścił głowę.

- Co mam przestać? Mówić ci prawdę? Nie rozumiem już czego ty chcesz. Po cholere robisz te wszystkie rzeczy? Po co mi pomagasz? Żeby mnie potem skrzywdzić? Będziesz robił to samo co inni? Nie chcesz się nawet przede mną otworzyć! Zachowujesz się kompletnie dziecinnie! Ranisz mnie! A przecież tego chyba nie chcesz? Czy to może wszystko kłamstwo? Wcale nie chcesz mi pomóc! To wszystko po to żebyś TY wyszedł z dołka! Nie JA, to TY się liczysz, tak? - chciałem już wyjść, ale brunet popchnął mnie na umywalkę z powrotem.

- Milcz! - warknął, tak groźnie, że aż drgnąłem. - Nawet nie dałeś mi dokończyć! Jedyne kto zachowuje się dziecinnie w tym momencie to ty. Nie dajesz nam czasu. Chcesz wszystko na już, a tak się nie da! Przestań oczekiwać ode mnie miłości! Ja nie umiem kochać! Zapomniałem o tym uczuciu już dawno. Nie oczekuj tego ode mnie. Całuję cię, bo tego chce, bo jesteś dla mnie kimś ważnym. Nie mogę powiedzieć, że cię kocham, nie potrafię, ale będę cię wspierać, dawać szczęście i pomagać. Nie zamierzam cię nigdy skrzywdzić. To wszystko dzieje się bardzo szybko, ja i ty nie nadążamy. Daj nam czas. Chcę tego, nie liczę się ja, a raczej liczymy się my i tak już zostanie. - powiedział to tak szybko, praktycznie na jednym oddechu, że ostatnie słowa ledwo wykrztusił. Byłem w szoku, w końcu nie codziennie słyszy się takie słowa. Czyli jednak żywi do mnie jakieś uczucia, ale nie kocha. Przyciągnąłem go, mocno całując w usta, to wystarczyło zamiast słów. Tak się rozumieliśmy i pokazywaliśmy swoją obecność. Uniósł mnie za biodra, po czym posadził na umywalce, pogłębiając pocałunek.

Już wiedziałem, że teraz moim celem będzie rozkochanie w sobie Filipa, tak po prostu. Chcę dla nas szczęśliwego zakończenia, dla nas obojga, razem, już zawsze.

Filip

Właśnie skończyłem ścielić pościel dla nas na podłodze, bo stwierdziłem razem z Dominikiem, że lepiej jak dzieciaki będą spać na łóżku zamiast ziemi, przy okazji już od małego narażać się na ból kości. Skoczyłem na posłanie zaraz obok chłopaka i wtuliłem w niego. Po dzisiejszej naszej rozmowie byłem wykończony, za dużo z siebie wylałem jak na jeden raz. Głaskałem jego włosy i napawałem obecnością, kiedy to do pokoju wpadł rozszalany Antek.

- Kapitanie M! Śpimy dzisiaj razem! - ze śmiechem wbiegł na łóżko i położył na Dominikiu. Czemu Kapitan M? Takie sobie dziwne przezwiska w zabawie wymyślili.

- Hmm.. Ja będę spał z twoim bratem na podłodze, wiesz? Będziesz spał z Maksem i Zosią. - uśmiechnął się lekko.

- A ja bym chciał z tobą! Przecież zmieścimy się na łóżku razem! Dureń ma je duże! - zmarszczyłem brwi na to przezwisko i uniosłem powoli swój wzrok.

- Kto ci powiedział, że Filip jest durniem? - zdziwiony blondyn dopytał młodszego.

- No kuzyn Mateusz. On mówi dużo rzeczy. Nawet powiedział, że jesteś bardzo fajny wujku! - podniósł się patrząc wprost na Dominika, ten tylko się zaczął śmiać.

- Po tym co mu powiedziałem? - wydusił przez chichot.

- Co mu powiedziałeś? - dopytałem, a on zwrócił swój rozweselony wzrok na mnie. Już miał coś mówić, lecz przeszkodził mu Antek.

- Ale wujku! - podskoczył na jego brzuchu, co zbyt miłe chyba nie było dla blondyna, bo się skrzywił, jednak mały nie przejmował się takim szczegółem i kontynuował. - Ja mu wytłumaczyłem, że Ty z Filipem się kochacie i nie ma u ciebie szans, to on się obraził. Potem stwierdził, że jak mu pomogę ciebie zdobyć to mi da nowego Zygzaka, no ale ja mu powiedziałem, że jesteśmy rodziną i nie gram przeciwko swoim. - z poważną miną tłumaczył niebieskookiemu, który delikatnie posmutniał, co mnie zmartwiło. A może on chciałby spotykać się z moim kuzynem, a ja mu w tym przeszkadzam.

- Mam jeden zarzut, co do twojej wypowiedzi. - zauważył Dominik. - Ja nie jestem..

- Zakochany we mnie. Wolałbyś się umówić z Mateuszem. - wtrąciłem patrząc pusto w sufit.

- Co? - zdziwił się i ściągnął z siebie młodego, aby po chwili wgramolić się okrakiem na moje biodra. - Zwariowałeś? Nigdy bym się z nim nie umówił. To ciebie lubię. - stuknął mnie palcem w klatkę, pochylił w moją stronę przy czym ledwie stykał się z moimi ustami. - Zabrałeś cząstke mojego serca.. - wyszeptał, tak żebym tylko ja słyszał. - Kochanie.

Poczułem jego miękkie usta na swoich. Tak idealnie wpasowywały się w te moje, jednak nie mogłem pozwolić sobie na za dużo, bo był obok Antek. Mimo wszystko mocno ścisnąłem jego uda, nie na długo. Młody zepchnął ze mnie Dominika i z krzywą miną zaczął krzyczeć, że to obrzydliwe. Ze śmiechem zeszliśmy do salonu, gdzie przesiedzielismy resztę wieczoru. Blondyn cały czas bawił się z dzieciakami, a ja mogłem przyjrzeć się jego urodzie i zachowaniu. Widać, że ma rękę do dzieci, a one wręcz go kochają, zresztą czy jest jakikolwiek powód, żeby go nie kochać? Przepraszam, lubić, żeby go nie lubić. Wgapiałem się w niego jak w obrazek. Ma piękny uśmiech, chciałbym go widzieć takiego cały czas. Nabrała mnie chęć na papierosa, więc skierowałem się na taras, a gdy miałem właśnie tam odpalać używkę, ktoś do mnie dołączył.

- Zależy Ci na nim co? - usłyszałem Mateusza.

- Co tu robisz młody? - zmrużyłem oczy nie rezygnujac z fajki.

- Próbuje porozmawiać.- usiadł obok mnie na ławce. - Kochacie się?

- Po co ci to wszystko?

- Chce wiedzieć czy faktycznie mam sobie odpuścić. On jest naprawdę cudowny. - uśmiechnął się lekko.

- Myślisz, że tego nie wiem? Możesz pomarzyć sobie o nim. Nie chce ciebie, tylko mnie.

- Przypomina ciocię. Jest taki promienny, roztacza wokół siebie taką aurę, ma ten uśmieszek, który roztapia serce i piękne oczy. Dzieciaki go pokochały.

- Jest niezastąpiony. - szepnąłem. - Nie wiem czy go kocham. Chciałbym dać mu to czego potrzebuje, ale boję się, że nie potrafię.

- Nie widziałem jeszcze, żebyś na kogoś tak patrzył. - poklepał mnie po plecach. - Z miłością, ale taką, której każdy może pozazdrościć. Już nie będę wam się wpychał w relacje, przepraszam. - i po prostu sobie wyszedł. Skończyłem papierosa, lecz nie wracałem jeszcze do środka. Patrzyłem na gwieździste niebo, tak bardzo kojarzyło mi się z mamą. Uwielbiała patrzeć na te małe punkciki, to zapoczątkowało moje szerokie zainteresowanie kosmosem.

- Sto lat! Sto lat! Niech żyje, żyję nam! - usłyszałem Dominika i zwróciłem wzrok ku drzwiom. Chłopak podszedł do mnie, siadając okrakiem na moje uda wyciągnął zza pleców małe opakowanie. - Proszę bardzo. Świąteczno-urodzinowy prezent raz. - uśmiechnął się i podał pakunek.

- Skąd wiesz? - zdziwiłem się, bo nie przypominam sobie żebym mu mówił tą informację.

- Moja słodka tajemnica. - szepnął. - Otwieraj, mam nadzieję, że Ci się spodoba.

Prędko rozerwałem kolorowy papier i otworzyłem pudełeczko. W środku znalazłem dwa etui do mojego telefonu, ale ułożone tak, że nie widziałem jakie mają nadruki. Szczerze to myślałem, że będzie to bardziej kreatywna rzecz, ale wyciągnąłem pierwszy i zauważyłem nasze wspólne zdjęcie. Myliłem się, to jest piękne. Z wielkim uśmiechem uniosłem drugiego i dostrzegłem uroczą fotografie blondyna. Ten z samym chłopakiem chyba będzie moim ulubionym. Odłożyłem prezenty na bok i przytuliłem Dominika.

- Dziękuję, są najpiękniejsze. Nie wiedziałem, że mam tak pomysłowego chło.. - zaciąłem się. Co ja chciałem powiedzieć?

- To nic. - mruknął wiedząc, że się zmieszałem. - Po prostu bądź szczęśliwy. - odsunął mnie od siebie i spojrzał w oczy. - Wszystkiego najlepszego, już po północy, więc mogę dać Ci jeszcze jeden prezent. - pocałował mnie od razu pogłębiając pieszczotę i swoimi dłońmi zaczął dokładnie badać moją klatkę. Ułożyłem ręce na dole jego pleców, po czym przysunąłem bliżej siebie. Niebieskooki zjechał pocałunkami na wrażliwą skórę mojej szyi, zasysał, podgryzał, ślinił. Mógłbym zakochać się w tym cudownym uczuciu. Odchyliłem głowę do tyłu, żeby dać mu większą swobodę i bardziej korzystać z tej przyjemności.

.....

Żeby lepiej wam przybliżyć wizję tych etui wstawiam moje projekty:

Nie sugerujcie się modelem, nie wiem jaki ma konkretnie Filip.

Miłego wieczoru 😘😘

PS. O mój Boże jaką gafę zrobiłam! Napisałam już dawno rozdział i miałam go sprawdzić, ale wyszłam na chwilę zrobić parę rzeczy i zapomniałam totalnie o telefonie, który się ładował. Tak sprawdzam powiadomienia i myślę dlaczego nikt rozdziału nie komentuje, nie gwiazdkuje. Tak bardzo przepraszam! To się nie powtórzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro