Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2

Filip

Podszedłem do tej głupiej łazienki i zapukałem.

- Otworzysz? - przyłożyłem policzek do drzwi.

- Nie. Spierdalaj ode mnie. - burknął, co ledwo słychać było przez drewnianą powłokę. Postanowiłem pociągnąć za klamkę. Tak jak myślałem. Nie zamknął się na klucz. - Możesz łaskawie odejść i nie zaburzać mojego kolorowego świata? - zaczął mnie przedrzeźniać pociągając nosem.

- O to mi właśnie chodziło. Trzeba dorosnąć i nie uciekać jak dziecko kiedy ktoś cie atakuje. Wstawaj już i nie płacz. Sory okej? Nie chciałem żebyś płakał. Nikt nigdy nie płakał przez moje głupie dogryzki. - podszedłem do niego i pomogłem wstać. - Umyj buzię. Cała jest czerwona. - mruknąłem i odsunąłem się od niego, po czym oparłem o framugę.

- Czasami lepiej być dzieckiem. Co ty masz do tego? Usilnie chcesz być poważny i dojrzały, a przecież nikomu nigdy nie zaszkodziła chwila rozluźnienia. - przemył twarz i wytarł w ręcznik. Dalej pociągał nosem.

- Uwierz, mi tak. Nigdy więcej nie próbuj podjąć tego tematu, bo następnym razem nie będę tak miły i nie przyjdę cię przeprosić. - przymrużyłem oczy i odwróciłem na pięcie aby wyjść z pomieszczenia. Zdecydowanie był to ostatni raz kiedy wyciągam do niego rękę. Ale jeszcze nigdy nikt nie płakał do cholery! Czemu poczułem wyrzuty sumienia? Co jest ze mną?

- Już? Możemy oglądać? - spytał znudzony Karol.

- Jasne. - mruknąłem i zgarnąłem koc. Obok mnie usiadł Dominik, a ja wcisnąłem mu materiał.

- Dziękuję. - wyszeptał i przykrył się nim szczelnie. Dziecko.

**

Minuty filmu mijały, a ja coraz bardziej się wczuwałem. W pewnym momencie kiedy pokazał się wychudzony chłopak ktoś złapał mnie za rękę. Znowu ten bachor? Kątem oka spojrzałem na niego. Był okropnie wystraszony. Skarciłem się w myślach na mój głupi pomysł przytulenia go i jedyne co zrobiłem to potarłem jego udo. Zauważyłem że spojrzał na mnie i mocniej złapał moje przedramię. Byłem mu to winien. To jest pierwszy i ostatni raz kiedy mu pomagam w czymkolwiek. Do końca seansu trzymałem dłoń na jego udzie, a on zaś kurczowo obejmował mój biceps. Zaraz po napisach końcowych zabrałem rękę i wstałem, aby wyjść na balkon, ale Dominik nie odczepił się mnie i pociągnąłem go za sobą. Każdy spojrzał się na nas. Japierdole! Jeszcze tego mi brakowało. Będą gadać, że się zmienię, że zmięknę w końcu. Pierdolenie na patyku. Wyrwałem się mu i dałem znać Natce czego chce, ta szybko za mną ruszyła. Poczułem pod stopami chłodne kafelki balkonu i lekki wiatr. Nie myśląc wiele wziąłem używkę i odpaliłem, po czym mocno się zaciągnąłem.

- Ej Filip! Co jest? - podeszła do mnie Natka. Czego ja się tak zachowywałem? Co mi strzeliło do głowy żeby za nim latać jak pies i robić wszystko żeby się nie czuł źle? Czemu mu pomagałem? Co on ze mną zrobił? Czemu się tak zmieniłem na ten moment? Nigdy nie pozwoliłem sobie na takie coś. Nigdy! - Filip! Co się dzieje? Odpłynąłeś. - na ziemię przywróciła mnie dziewczyna.

- Nic. - wyminąłem temat.

- Widzę, że coś jest nie tak. Chodzi o Dominika? - dopytała odpalając swojego papierosa.

- Możemy o tym nie rozmawiać?

- Nie Filip! Ty nigdy nie chcesz rozmawiać i to jest twój problem. Nie otwierasz się na ludzi tylko zamykasz na wszystko. To był tylko wypadek do cholery!

- Nawet o tym nie wspominaj. - warknąłem. - Stało się co się stało. Nie będę się zmieniał dla jakiegoś cholernego dziecka. Nic mnie nie zmieni i na to nie wpłynie. - przymrużyłem oczy, nawet nie kończąc papierosa wyrzuciłem go do popielniczki i skierowałem do środka. - Wychodzę. - burknąłem do wszystkich kierując się do wyjścia.

- Pokłóciłeś się z nią? - szepnęła Sylwia, która podążała za mną. - Odwiozę cię, poczekaj chwilkę.

- Nie trzeba. Dam sobie radę sam. - mruknąłem zakładając buty. - Dla mnie impreza się skończyła. - ubrałem kurtkę i wyszedłem trzaskając drzwiami.

Dominik

- Co mu zrobiłaś? - jęknęła Sylwia do Natki.

- Powiedziałam prawdę, a ten naskoczył na mnie, że on go nie zmieni i nic nie będzie w stanie na niego wpłynąć. - dyskretnie wskazała na mnie, ale i tak to zauważyłem jak najprawdopodobniej wszyscy tu zgromadzeni.

- To znaczy, że coś musiało na niego zadziałać. Zaczął nad tym główkować. - odezwał się Paweł, na co wszyscy spojrzeli niezrozumiale. - No rozumiecie. W takim sensie, że nie naskoczył by tak na to gdyby nie miał obaw, że jednak on na niego wpłyną. Co ciekawe na tyle mocno, że naprawdę jest możliwy powrót normalnego Filipa. (od aut. Tak wiem za dużo tu słowa że, ale o to chodziło. Wypowiedź ma być niespójna i mówiona na szybko chcąc jak najwięcej wytłumaczyć w jak najprostszy sposób)

- Nie gadaj! A co jak..? O cholera. - szepnęła na końcu Natalia.

- To nie możliwe. - zszokowana Sylwia zakryła usta dłonią i spojrzała na mnie. Czułem się jak głupi. Czemu wszyscy wiedzieli o czymś o czym ja nie wiem? I czemu mam wrażenie, że będę w coś zamieszany?

- No jasne. - prychnął Bartek. - Myślicie, że Filip jest taki głupi i jak zobaczy kogoś kto jest okropnie dziecinny wróci do nas? To tak nie działa. Teraz będzie się oddalał jeszcze bardziej, bo wie co może być dla niego zagrożeniem, a nim będzie Dominik. - wskazał na mnie.

- Czy ja mogę dowiedzieć się o co chodzi? - spojrzałem nieporadnie po twarzach reszty.

- Im mniej wiesz tym lepiej śpisz. - zwrócił się do mnie Karol.

- To jest chore. - szepnął kuzyn brunetki. - Cały czas odkąd się znamy spędzał przy mnie, a przecież uważa mnie za dziecko. Dominik jest tak samo dziecinny co ja. Gdyby to o to tu chodziło to by już dawno wrócił przebywając ze mną.

- A może.. - zaczęła Monika, ale Sylwia jej przerwała.

- Przestańmy już wnioskować. Jest tu z nami Dominik jakbyście nie wiedzieli, a on o niczym nie wie.

- Czy mogę się dowiedzieć o co tu chodzi? Mówicie cały czas o mnie i o Filipie. Przecież między nami nic nie zaszło.

- Oj nawet nie wiesz ile między wami zaszło. Ale nie zamartwiaj się tym. - poklepał mnie po ramieniu Rafał i wymusił na sobie uśmiech.

Wszyscy wrócili do swoich rozmów i robili co chcieli. Ktoś włączył kolejny film, ale ja na to wszystko już nie zwracałem uwagi. W głowie siedział mi ciemnowłosy. Co oni wszyscy mają na myśli? Czemu miałbym go zmienić? I przede wszystkim jak? Stałby się normalny? Dzięki mnie? Co on w sobie takiego skrywa? Chciałem za wszelką cenę odgadnąć całą tą sytuację, a przede wszystkim obrałem sobie cel. Musiałem jakoś dotrzeć do Filipa.

......................

Tam tam tam! I jest drugi rozdział! Będą się one pojawiały późnym wieczorem, bo wtedy mam najwięcej czasu na takie rzeczy. Kocham was i miłej nocki! Dziękuję, że ze mną jesteście tu. Gdyby nie wasze chęci do czytania tych bzdur nie byłoby mnie tu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro