19+(rozdział)
Dominik
-Tak właściwie to gdzie i po co się wybieramy? - spytałem opierając głowę o ramię Filipa. Mieliśmy za sobą cztery godziny drogi, a jeszcze dwie przed nami. Miałem ochotę po prostu usnąć w ramionach chłopaka.
- Jedziemy do Barlinka, jeszcze o tym nie wiedziałeś, ale mam młodszego brata. - zmarszczyłem brwi, nie spodziewałbym się tego. Sam brunet był młody i miał jeszcze brata. - Będzie operowany, muszę wyłożyć pieniądze na cały zabieg. - przetarł ręką twarz. To musiało być bardzo ciężkie dla niego, nawet nie potrafiłem sobie tego wyobrazić. Wplotłem swoje palce pomiędzy jego zaciśniętą lewą pięść, chciałem choć trochę dać mu poczucie, że ja z nim jestem i będę cały czas.
- Czy to coś poważnego?
- Guz w krtani. *
- Nie wiem co to, ale na pewno z tego wyjdzie i będzie dobrze. - może to było głupie, ale szczere i pokazało, że jego uczucia nie są mi obojętne. Nie mogę patrzeć na jego smutek.
- Promyczku.. Wcale nie musisz się tym martwić. Zobaczymy co będzie później.
- Nie chce żebyś myślał, że nie obchodzi mnie to co przeżywasz. To nie ma być jednostronna pomoc. Ty pomożesz mi, a ja pomogę tobie.
Zaczynamy nowy dział, czysta karta i ogrom stron do wypełnienia nowymi wspomnieniami. Teraz ja żyje dla niego, a on żyje dla mnie.
..........
Po pierwsze, tak wiem, że tytuł brzmi jak serial.
Po drugie, o co chodzi? Czego taki krótki? Chodzi o taki dramatyzm.
Po trzecie, od teraz zaczynamy prawdziwą fabułę, która będzie się ciągnąć już do końca całej książki. I nie, nie planuje, nie będzie drugiej części. Dlatego też, ta książka będzie miała taką ilość rozdziałów, żeby was nasycić nimi. Wolę napisać kolejną opowieść o nich, niż bezsensownie ciągnąć tą.
Po któreś tam, kolejny rozdział będzie troszkę w innej formie, a ten z racji, że jest taki krótki podpisuje go jako dodatek do 19 części.
* Guz krtani, inaczej taki jakby rak gardła, nie widzę sensu szerzej tego tłumaczyć, bo w późniejszych rozdziałach rozwinę ten wątek.
Także tak! Dopiero teraz książka się zaczyna. Coraz bardziej przykładam wagę do każdego zdania jakie tworzę.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro