10
Dominik
- Urzekające. - parsknął. Zagryzłem wargę, a moje oczy zaszły łzami. - Myślisz, że teraz zrobi mi się lepiej? To dla mnie też jest ciężkie okej? Nie znasz mnie i nie wiesz jak bardzo to mnie zabolało. Zawsze tak było. Zdaj się sam na siebie. Wiesz, nie tylko ciebie ludzie zostawiali na pastwę losu. Przykro mi, bo uważasz, że zrobiłbym to samo co twoi poprzedni znajomi, ale uwierz czy nie, znam wszystkich z naszej paczki jak własną kieszeń i nigdy nikt by ci tego nie zrobił. Jak na złość ty nie chcesz pokazać jaki jesteś naprawdę! Udajesz szczęśliwego i pełnego energii człowieka, którym nie jesteś! Chciałem! Chciałem się zaprzyjaźnić, bo od bardzo dawna nikt na mnie tak nie wpłyną jak ty. - zapłakałem. Nie wiedziałem czemu to się działo. - Czemu nie chcesz zaakceptować mojej pomocy? Nie chce żeby ktoś cie krzywdził. - szepnął.
-W tym momencie ty to robisz. Jeśli tego chcesz to stąd wyjdę i już więcej się nie pokaże w twoim życiu. - powiedziałem pewnie i wstałem. Jednak stało się coś, co nigdy bym nie powiedział, że będzie miało miejsce.
- Nic nie rozumiesz. - westchnął i pociągną na siebie. Wylądowałem na nim okrakiem. Czułem się nieswojo, to było dziwne. - Nie chce tego. - szepnął. - Chce żebyś tu był, chce twojej obecności, chce Ci pomóc i chce żebyś ty mi pomógł. Proszę.. - spojrzał mi w oczy. - Chce tego. - powiedział cały czas utrzymując ze mną kontakt wzrokowy i przybliżył się do mnie.
-Dobrze. Zostanę. Dla ciebie. Też tego chce, chce Ci pomóc i żebyś ty mi pomógł. - również zbliżyłem się do Filipa przy okazji wiercąc na jego udach.
- Dziękuję.. - nie dokończył złączając nasze usta. Na chwilę. Dosłownie dotknęliśmy się tylko wargami, a wtedy do pokoju weszła Sylwia, przez co musieliśmy odsunąć się od siebie.
- O cholera! Ja.. Ja.. Umm.. Pa. - zmieszana dziewczyna uciekła zatrzaskując drzwi za sobą. Parsknąłem śmiechem, na co brunet mi zawtórował, a ja wstałem z niego i uśmiechnąłem czekając aż i on się podniesie. Co to było!? Właśnie przeżyłem swój pierwszy nieoficjalny pocałunek! Co prawda to było tylko styknięcie warg, ale dlatego jest nieoficjalny! Poczułem jak moje policzki robią się całe czerwone. Cholera!
- Możemy iść do reszty? Przytulisz mnie teraz? Musimy dokończyć ten horror. - mruknąłem wpatrując się w swoje stopy. Usłyszałem chichot chłopaka, ale mimo to złapał moją rękę i wyszliśmy z pokoju ruszając w stronę reszty. Rumieniec chyba zagościł na mojej twarzy już na stałe, bo śmiałe ruchy Filipa mnie onieśmielały.
- Wy jes.... - chciała dopytać Aga równocześnie patrząc na nasze ręce, więc szybko zabrałem swoją, ale brunet skutecznie jej to uniemożliwił wyprzedzając pytanie.
- Nie jesteśmy. - skwitował szybko i usiadł na kanapie przywołując mnie ręką na miejsce obok siebie. Jednak Florek siedział zbyt blisko abym ja się tam zmieścił. Spojrzałem się krzywo na ciasną lukę, ale mimo wszystko podszedłem, w tym samym momencie, co Skkf się odsunął żeby zrobić mi miejsce Filip mnie złapał i pociągnął na swoje kolana. Szczerze to bym nie narzekał gdyby inni nie patrzyli zdziwieni szczególnie na moją osobę, więc zsunąłem się z kolan starszego. Skąd wiem? Dopytałem Sylwię kiedy Filip ma urodziny. Święta to piękny czas na takie imprezy i chciałbym w jakiś sposób uczynić tegoroczne wyjątkowymi dla chłopaka, jeszcze nie wiem jak to zrobię, ale wierzę, że mi się uda. Przez chwilę nie zwracałem uwagi na film, lecz jak powróciłem myślami do tego, co się aktualnie działo wtuliłem swój policzek w tors bruneta. Obym niczego już nie spieprzył. Chcę żeby w końcu ktoś przy mnie został, teraz jest moja szansa żeby wyrwać się od ojca, jeśli wszystko by dobrze poszło, może Filip naprawdę mógłby mi pomóc.
Filip
- Nad czym tak myślisz? - szepnąłem na ucho Dominikowi żeby nie przeszkadzać innym.
- Wszystkim. - odpowiedział równie cicho mocniej przyciskając się od mojego ciała. Zacząłem jeździć ręka po jego plecach żeby dać mu swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa. - Niedobrze mi. - burknął i wstał patrząc na mnie błagająco. No tak, przecież nie wiedział gdzie jest łazienka. Prędko się podniosłem i pociągnąłem chłopaka za rękę do pomieszczenia. Od razu runął na kafelki przy toalecie, po czym zwrócił wszystko co miał w żołądku. Byłem pewny dlaczego tak nagle zwymiotował. Jego ojciec..
- Domiś. - uklęknąłem obok chłopaka i położyłem mu rękę na karku. - Wiesz przez co to? Za dużo razy oberwałeś w brzuch. Mówiłem. Gdybym cię nie zatrzy..
- Przestań już to powtarzać. To nie jest twoja wina. - wychrypiał przy okazji wypluwając wszystko co mu zalegało w gardle. - Nie pierwszy raz przez to wymiotuję. - odsapnął opierając się o ścianę obok. - Przepraszam, że musisz na mnie patrzeć w takim stanie, to obrzydliwe.
- Uwierz robiłem gorsze rzeczy. - zaśmiałem się, spuściłem wodę i usiadłem obok niego. Ułożyłem swoją dłoń na udzie blondyna lekko pocierając je przez materiał startych dresów. - Naprawdę nie możesz zostać tu na trochę dłużej? Będziesz bezpieczny, a przy okazji moglibyśmy się lepiej poznać. Nie mów już tylko, że nie mogę wiedzieć o tobie zbyt dużo.
- Nawet jeśli bym chciał to jednak dalej skończy się to dla mnie źle, a po dzisiejszej akcji czuje, że na brzuchu się nie zatrzyma i będę chodził z podbitym okiem. - westchnął. Chciałbym jakoś uśmierzyć jego cierpienie, ale obawiam się, że nie jestem w stanie tego osiągnąć.
- Będziesz spał dzisiaj ze mną. - uśmiech zawitał na mojej twarzy, przy czym znów potarłem udo Dominika.
- Nie będę Ci zabierać łóżka, poza tym..
- Oj przestań! Śpisz w moim łóżku razem ze mną i nie chce słyszeć żadnego ale. Muszę dbać o swoich gości.
- A reszta?
- No cóż mam jeszcze jeden wolny pokój, to go przygotowałem, a ci co się nie zmieszczą będą spali w salonie, rozłożyłem tyle kocy i poduszek ile miałem, żeby im było wygodnie.
- Jesteś niemożliwy wiesz?
- I szalony i głupi i jaki tylko zechcesz. - uśmiechnąłem się spoglądając na niebieskookiego. Dopiero teraz zauważyłem jak niezwykły odcień błękitu posiadają jego tęczówki. Mimo tej dziecięcej urody był bardzo przystojny. Nie wiem czemu oceniłem go tak pochopnie. Jakim cudem na mnie tak zadziałał, że zmieniłem wszystkie swoje poglądy? Nagle dostrzegłem swoje błędy i nie fer zachowania. On musi mieć większe znaczenie w moim życiu inaczej bym nie porzucił dotychczasowej rozwagi i zapomniał o przeszłości.
- Chce się już położyć. - mruknął chłopak opierając głowę o moje ramię.
- Zaprowadzę cię i pójdę jeszcze do reszty. Jeśli czegoś potrzebujesz to mów. - wstałem i podałem rękę Dominikowi, którą ochoczo przyjął.
- Możesz mi przynieść trochę wody?
- Pewnie. - skręciłem w stronę kuchni, a on poszedł do mojej sypialni. Wziąłem tylko szklankę napoju i wróciłem do niego, ale widok jaki zastałem wmurował mnie w podłogę. - Dominik..
...........
Tam tam tam! 1/3 części które wrzucę w różnych odstępach czasowych.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro