1
Czyżby dwójka tych ludzi się nie lubiła? Poznając się na jednej imprezie od razu zaczęli sobie dogryzać. Ciemnowłosy okularnik zaczepiający dziecinnego blondyna, a może raczej Dominik uparcie pokazujący swoje przekonania Filipowi. Historia niczym z każdej książki. Od nienawiści do miłości, ale czy będzie to takie proste?
Filip
Moja natura kazała mi zostać w domu jednak wkurzona Agnieszka i marudzący na mnie Paweł zbyt przeważyli moje wewnętrze ja. Musiałem się zebrać i iść do Sylwii z przyjaciółmi. Organizowała imprezę imieninową, nie chciałem jej zawieść pod tym względem, zawsze była dla mnie ważna. Od kiedy ją poznałem na Young Stars złapaliśmy niesamowity kontakt. Ona mogła powierzyć wszystko mi, a ja jej. Nawet jeśli nie byłem na siłach imprezować nie mogłem sobie tego odpuścić, w czym utwierdzała mnie krzycząca Aga.
-Filip rusz tyłek i się w końcu ogarnij! Nie możemy się spóźnić! Chcesz żeby Sylwia była smutna?
- Już! Nie wariuj tak, przecież mamy jeszcze ponad godzinę.
- I ciastko do odebrania i dojechanie na drugi koniec Warszawy. - tu mnie miała. Sylwia strasznie daleko od nas mieszkała.
- No idę idę. - mruknąłem i skierowałem się do łazienki. Jednak chcąc nie chcąc będą tam inni ludzie, a ja musiałem jakoś wyglądać żeby się nie przestraszyli.
Ubrałem się w czarną koszule i czarne rurki z dziurami na kolanach. Rozpiąłem dwa pierwsze guziki, po czym zacząłem układać włosy. Nie byłem jakoś świetnie zbudowany. Kiedyś ludzie pamiętali mnie jako tego chuderlaka z terefere, a teraz? Cóż, mi się przytyło a paczka przyjaciół się rozpadła. Czemu? To opowieść na inny moment. Cały czas dążyłem do utraty wagi i mimo większej tkanki tłuszczowej moje mięśnie były lekko zarysowane, co mi odpowiadało.
- Szybciej! - dalej bulwersowała się Agnieszka.
Założyłem jeszcze czerwoną bandankę i poczłapałem do mojego pokoju po prezent dla Sylwii. Mówiła, że nie chce niczego, ale ja jednak musiałem coś wymyślić. Schowałem mały pakunek do kieszeni, popsikałem się jeszcze perfumami i dołączyłem do przyjaciół którzy czekali już przed drzwiami ubrani w swoje kurtki. Jak na początek listopada było całkiem zimno na dworze. Sam założyłem ciepłe ubranie i wyszliśmy uprzednio zamykając drzwi. Nie miałem Prawa jazdy. Nie potrafiłem się przemóc po tym.. Prowadziła Aga i to w zawrotym tempie. Nie minęła chwila kiedy znaleźliśmy się pod cukiernią. Nie wiem po co tak naprawdę było jakieś ciastko, ale to są kobiety. Nigdy ich nie zrozumiem. Sam za bardzo nie przepadałem za słodkim i już wiedziałem, że nie zjem za dużo. Agnieszka pobiegła do lokalu, a ja zostałem sam z Pawłem.
- Wiesz kto tam jeszcze będzie? - dopytałem chłopaka.
- Wszyscy znajomi. Wiesz Rafał, Natka, Monika, Karol i inni.
- A no to spoko.
- Chociaż czekaj. - zastanowił się. - Bartek ma przyprowadzić jakiegoś swojego znajomego. Dawida? Daniela? Coś na d na pewno.
- Oby to nie było jakieś dziecko jak on sam. - nie to, że mam coś do kuzyna Sylwii, ale jednak w naszym towarzystwie 20 paro latków jego 18 zdecydowanie robi różnicę. Zdaje się przy nas dosyć dziecinny, czego no nie uszukujmy się nienawidzę.
- Spokojnie i tak z nim nie będziesz miał pewnie do czynienia. Będzie się trzymał Bartka, a ty go unikasz kilometrami. - zaśmiał się.
- Może i tak..
- Trzymaj to. Spóźnimy się. - zdenerwowana dziewczyna wcisnęła ciastko Pawłowi z tyłu i trzasnęła drzwiami. Wsiadła za kierownicę i ruszyła szybko do mieszkania Lipki.
***
-Jesteście! Już wszyscy są. - na wejściu powitała nas fioletowo ubrana brunetka. Przytuliła każdego, a ja jako że byłem ostatni w tej kolejce zatrzymałem dziewczynę by dać jej prezent.
- Poczekaj. - złapałem jej rękę. - Mam coś dla ciebie. - uśmiechnąłem się szeroko wyciągając małe pudełeczko.
- Przecież mówiłam, że nie chce żadnych prezentów. - jęknęła, ale przyjęła podarunek.
- Otwórz. - pragnąłem zobaczyć jej reakcje.
- Mój Boże! Dziękuję Filip! - rzuciła się na mnie. - Jest piękny. Zapniesz?
Wyciągnąłem srebrny łańcuszek z zawieszką fali zakończonej fioletowym kryształkiem i podszedłem do Sylwii od tyłu, ta odgarnęła włosy żeby po chwili z ogromnym uśmiechem jeszcze raz się we mnie wtulić. Przeszliśmy do salonu gdzie wszyscy już siedzieli, ale nie widziałem żadnej nowej twarzy. Czyżby nowy gość nie przyszedł? Przywitaliśmy się ze wszystkimi i rozgościliśmy.
- Pójdę na balkon. Natka? - wymownie na nią spojrzałem, a ta wstała czym prędzej i razem wyszliśmy na chłodne powietrze. Wyszukałem w swojej kieszeni paczkę papierosów i wyciągnąłem jednego częstując również dziewczynę. - Jak tam? - spytałem odpalając używkę, po chwili się nią zaciągając.
- Jakoś leci. Dobry gust. - stwierdziła, a ja zmarszczyłem brwi. Widząc moje zakłopotanie wyjaśniła. - Widziałam co dałeś Sylwii. Masz dobry gust. - uśmiechnęła się również zaciągając.
- A dzięki dzięki. - zaśmiałem się. Usłyszeliśmy, że ktoś wychodzi z ciepłego pomieszczenia na ten mróz i kieruje się w naszą stronę jednak nawet nie spojrzeliśmy w tamtym kierunku.
- My się jeszcze nie znamy. Dominik. - uśmiechnął się do mnie blondyn mojego wzrostu z zaskakująco intensywnymi niebieskimi tęczówkami widocznymi nawet w takiej ciemności, która w zimowej porze następowała dosyć szybko. Jednak jest.
- Filip.- odwzajemniłem gest. Tak jak myślałem dziecko. Widać to po jego urodzie.
- Jesteś tym najlepszym przyjacielem Sylwii? - dopytał opierając się o barierkę koło mnie.
- Umm.. Tak, to ja. - zdziwiłem się. Skąd on..
- Bartek dużo mi o tobie mówił. - uśmiechnął się. Jakby mi czytał w myślach.
-Oh. - zaciągnąłem się. Zaskakujące. Ten bachor gadał o mnie temu blondynowi?
- Nie chce być w jakichś złych relacjach z wami. Teraz będę się częściej pojawiał na tego typu spotkaniach.
- Naprawdę? - zdziwiła się Natka.
- Sylwia z Bartkiem stwierdzili, że powinienem więcej wychodzić do ludzi. - znów się uśmiechnął. Ale on jest pocieszny.
- To fajnie, ale ja się nie integruje, więc na mnie nie licz co do listy twoich nowych znajomych. - uśmiechnąłem się sztucznie i zgasiłem papierosa, po czym udałem do środka.
***
Impreza trwała w najlepsze. Aktualnie siedziałem razem z organizatorką tego wszystkiego i rozmawialiśmy zawzięcie. Chcąc nie chcąc koło mnie siedział ten Dominik. Padł pomysł na obejrzenie jakiegoś filmu.
- Horror! - zadowolony Karol przejął pilota i wystukał w wyszukiwarce Amityville. Poczułem, że coś obok mnie się porusza.
- Nie mów, że się boisz. - parsknąłem. Każdy był zajęty sobą i rozmowiami, więc nikt też nie usłyszał mojego kąśliwego komentarza.
- Nawet jeśli, to co? - przyciągnął nogi do siebie.
- Tak jak myślałem. Dziecko z ciebie.
-Jestem w twoim wieku. - mruknął naburmuszony.
- Nie zmienia to faktu, że wyglądasz i zachowujesz się jak dziecko. - zadrwiłem.
- Czemu ty mnie tak nie lubisz? Czy ja ci coś zrobiłem? - spojrzał na mnie opierając policzek na kolanie.
- Jesteś dziecinny, a ja powiedzmy nie trawie takich ludzi. - uśmiechnąłem się sztucznie kolejny raz tego wieczoru.
- Każdy był kiedyś dziecinny, bez tego życie byłoby nudne.
- Ale kiedyś trzeba wydorośleć, więc czy łaskawie możesz nie zaburzać mojej przestrzeni swoim kolorowym światem?
- Zobaczysz, że jeszcze ci się odmieni.
- Nie sądzę. - mruknąłem poprawiając się i wlepiając wzrok w telewizor. - To co dać Ci teraz misia żebyś się miał do czego przytulać czy może opaskę na oczy?
- Wiesz co, pierdol się. - burknął, wstał i skierował się do łazienki. Widać było jego załzawione ocz. Nikt jeszcze nie płakał przez moje komentarze. To tylko dogryzanie!
Sylwia
- To co dać Ci teraz misia żebyś się miał do czego przytulać czy może opaskę na oczy?- usłyszałam Filipa, a potem mignął mi prawie płaczący Dominik. Co ja z nim mam? Kocham go jak brata, ale mógłby czasem odpuścić.
- Idź za nim. - rozkazałam chłopakowi.
- Co? Nigdy. - burknął.
- Twoja wina. Jest tu nowy. Powinieneś być miły, całkowicie rozumiem co się stało kiedyś, ale on o tym nie wie i zapewne się nie dowie. Idź tam i go przeproś.
- Tylko dlatego, że masz imieniny. - przymrużył oczy i ruszył w kierunku łazienki. Każdy zwrócił na nas uwagę, ja tylko westchnęłam.
- Myślicie, że on się kiedyś zmieni? - spytała Natalia.
- Ciężko powiedzieć. To już coś, że poszedł za nim. Znając go pewnie by się obraził i wyszedł jakby był to ktoś z nas. - Paweł przyglądał się drzwiom, za którymi zniknął Filip.
- Może on go zmieni. - zarzuciła Monika.
- Wątpię. On jest już doszczętnie zniszczony psychicznie to będzie ciężkie. - mruknęłam i wtuliłam w Rafała. - Naprawdę go kocham i chciałabym żeby w końcu wrócił do nas normalny Fifi.
................
Nie wiem czy jest to dobre, czy się przyjmie, czy będzie miło się czytać. Mam już plan na tą książkę i zobaczymy co z tego wyjdzie. Podoba wam się pierwszy rozdział? Kontynuować to? Nie mam pomysłu jednak na okładkę ktoś coś?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro