" Sprawy rodzinne"
Colin
Od: Leah Williams
Do: Colin Williams
Temat: To są jakieś żarty!
Skończ robić sobie ze mnie żarty! Przecież ten rozwód to porażka. Twój prawnik to ostatni dupek! Jak możesz mi zabierać wszystko? Dom, samochody, pieniądze? Co ja mam teraz niby zrobić? NIE DAM CI ROZWODU! Możesz tylko o tym marzyć. Będziesz moim mężem już do końca życia! Nie złamiemy przysięgi. Zapomnij, że zgodzę się na te okrutne warunki. Mi też się coś należy z naszego majątku. Jesteś egoistyczną świnią! Jak ty sobie niby wyobrażasz moje życie? Pasujemy do siebie jak dwie krople wody. Dlaczego chcesz rozwodu? Dlaczego chcesz mi to wszystko odebrać?
Twoja żona
Leah
Ta kobieta doprowadzi mnie kiedyś do szału. Właśnie tym mailem pogrążyła samą siebie. Z miłą chęcią przedstawię go prawnikowi. Ta suka jest pazerna na mój majątek. Nie kiwnęła nawet palcem, więc nic jej się nie należy. To ja harowałem jak wół od rana do wieczora, żeby ona mogła sobie jechać do Spa. Nie będę jej utrzymywał. Nie chcę mieć z nią nawet żadnego kontaktu. Leah to mój najmniejszy problem. Najgorszym jest mój własny braciszek. Muszę później skontaktować się z Brunem. Nie wiem jak mam teraz postępować, aby ochronić Valerie. Wzdycham i zabieram się za odpisywanie na maila:
Od; Colin Williams
Do: Leah Williams
Temat: Nic ci się nie należy
Leah, to nie są żarty. Mój prawnik wykonał to, o co go prosiłem. Dobrze wiesz, że nic ci się nie należy z mojego majątku i nie licz na moją litość. Jestem EGOISTYCZNĄ ŚWINIĄ. I wiesz, że istnieje coś takiego jak P R A C A? A wiesz, co tam się robi? PRACUJE! Będziesz musiała wstawać wcześnie rano, aby nie spóźnić się do pracy, w której Z A R A B I A się pieniądze. Poradzisz sobie :) Ewentualnie zrezygnujesz z kosmetyczek, fryzjerek, sprzątaczek, kucharek, masażystek. Ale to przecież tylko niepotrzebne w życiu przyjemności. Dasz radę bez nich żyć. Jestem tego pewien:) Wyślę ci jedynie pieniądze na kupno mieszkania. Na więcej z mojej strony nie licz. Twoje wszystkie karty kredytowe są już nieaktywne, a dostęp do wszystkich kont bankowych uniemożliwiony! Życzę powodzenia :)
Szczęśliwy, wolny były mąż
Colin!
Niech ta kobieta da mi już święty spokój. Nagle na ekranie laptopa pojawia mi się informacja o nowej wiadomości. Tym razem od Nathaniela. Kurwa. Wcale nie chcę tego czytać, ale muszę udawać, że jestem nieświadomy jego potajemnego życia.
Od; Nathaniel Williams
Do: Colin Williams
Temat: Siema byku!
Czy twoje lotnisko już w ogóle cię nie obchodzi? Nawet nie napiszesz głupiego esemesa, co słychać! Debil! Jak tam ta twoja gorąca stewardessa? Jak ma w ogóle na imię? Braciszku nie skąp informacji. Siedzę w tej nudnej Filadelfii i bąki zbijam. Masz jakieś pikantne historie?
Nate
Ja pierdole. Wolę mu w żaden sposób nie mówić o Valerie. Ona mimo zmienionej tożsamości nie jest bezpieczna. Zwłaszcza jeśli mój brat jest szefem pieprzonej mafii. W co ten człowiek się wpakował? I dlaczego? Wychował się w kochającej rodzinie , nigdy nie był bity, ani poniżany. Więc jaki ma motyw? Muszę mu odpisać.
Od: Colin Williams
Do: Nathaniel Williams
Temat: To moja sprawa!
Cześć braciszku! Ciebie również miło słyszeć!
Mam ciągły kontakt z Reecem, więc wiem jak się sprawy w lotnisku mają. Do ciebie nie dzwonię, bo wiem, że jesteś zbyt leniwy, żeby odebrać telefon, gamoniu! A jeśli chodzi o sprawy z moją gorącą stewardessą to całkiem nieźle. Lorelei jest cudowna,ale nie będę ci zdradzał szczegółów. Ogień nie kobieta!
Miłej pracy, lamusie!
Colin
Dominic mnie zabije, że posłużyłem się jego żoną, ale tak jest bezpieczniej. Nathaniel może szybko sobie sprawdzić w bazie danych, czy taka osoba pracuje na lotnisku i jako stewardessa.
Kurwa. Równie dobrze może trafić na zdjęcie Valerie. Ja pierdole. O tym nie pomyślałem. Chwytam telefon i wybieram numer managera.
- Co jest? - odbiera od razu.
- Usuń z bazy danych dane Valerie.
- Co? Dlaczego?
- Natheniel może przypadkiem ją tam znaleźć. A dobrze wiesz, że są tam zdjęcia.
- Zająłem się tym już na początku. W CV umieściłem zdjęcie innej dziewczyny.
- Kogo?
- Jakiejś gwiazdy porno - śmieje się. - W każdym razie, Nathaniel nie znajdzie Valerie przez jej zdjęcie.
- Uff - kamień z serca. - Jakby coś się działo to dzwoń.
- Jasne, szefie. - rozłączam się i w tym samym czasie rozlega się pukanie do drzwi. Odkładam telefon i idę otworzyć. Ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu, przede mną stoi Valerie.
- Mogę wejść?
- Nie - odpowiadam z udawaną powagą. - Najpierw przytrzasnę ci palce.
- Debil - uśmiecha się. - To było niechcący.
- Taa, ale byłaś z siebie zadowolona.
- Całkiem możliwe. - ma cudowny śmiech. Wpuszczam ją do środka i zamykam drzwi.
- Co cię do mnie sprowadza?
- Mogę tu nocować? - zastygam, ale szybko się opanowuję. - Wybacz. Głupie pytanie. - zasłania dwa rumieńce swoimi czarnymi włosami.
- Możesz tutaj spać - podchodzę do niej i zabieram jej z twarzy włosy. Lubię patrzeć na kobiece rumieńce. - Jestem tylko zaskoczony tą propozycją.
- Po tym wszystkim, co mi powiedziałeś, nie mogę spać. Ciągle mam przed sobą twarz tego psychopaty.
- Wskakuj do łóżka - śmieję się. - Zamówię nam kakao.
- Tak - piszczy jak mała dziewczynka. - Kocham kakao.
- Tak myślałem.
------
Hej misie ❤️
Nasza Valerie ulega 😂😂
Nie na długo 😂😂
Buziole ❤️
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro