" Musimy wiać"
Nathaniel
- Halo?
- Leah - mówię entuzjastycznie.
- Czego chcesz, człowieku? - fuka.
- Chodzi o Colina. - mam jedynie nadzieję, że ona go nienawidzi za ten rozwód. W innym przypadku nie da mi cennych informacji. A ja muszę wiedzieć, gdzie jest moja Adele.
- Aha. Cześć - rozłącza się, zanim zdążę powiedzieć coś więcej.
- KURWA MAĆ! - wpatruję się w telefon z wściekłością. Z tą kobietą nigdy nie dało się rozmawiać. Wybieram kolejny raz jej numer, ale tym razem włącza się poczta głosowa. Co za tępa idiotka. Nie chce rozmawiać? Dobrze! Wyślę jej maila! Wchodzę na program pocztowy i z z narastającym rozdrażnieniem piszę wiadomość.
Od: Nathaniel Williams
Do: Leah Williams
Temat: WAŻNE KRETYNKO!
Leah! Możesz z łaski swojej oddzwonić? Nienawidzę, gdy ktoś mnie ignoruje, zwłaszcza takie tępe idiotki jak ty! Co Colin w tobie widział poza brakiem mózgu? Z resztą, nieważne.
Powiedz mi tylko, gdzie on może teraz się ukrywać z moją Adele? Uciekli razem dwa pieprzone dni temu i ślad po nich zaginął, a Adele jest kurwa moja! Byłbym dozgonnie wdzięczny, gdybyś udzieliła mi tej cennej informacji!
Nathaniel
Klikam wyślij, a na ekranie pojawia się czerwony komunikat:
Podany adres e-mail nie istnieje!
- CO? - wydzieram się, aż czuję zdzieranie gardła. - SUKA! Jak to kurwa, nie istnieje?
- Panie? - do gabinetu wchodzi niespodziewanie Serge, mój nowy informator, jednak nikt nie zastąpi Jakea. Pomszczę go, gdy tylko sprowadzę Adele z powrotem do mnie. - Coś się stało?
- Wszystko! - warczę. - Skontaktuj się z Leah Williams, byłą żoną mojego brata.
- Co mam jej powiedzieć?
- Nic! - zmieniam zdanie. - Dowiedź się, dlaczego zmieniła wszystkie adresy pocztowe i dlaczego unika tematu Colina!
- Dobrze.
- BYLE SZYBKO, ZŁAMASIE! - znika mi z oczu, a ja ponownie próbuję dodzwonić się do Leah, ale bezskutecznie. Co się z nią dzieje? Od kiedy to ona nie chce ratować swojego małżeństwa? Kilka minut później, moja komórka zaczyna dzwonić i cwany uśmieszek pojawia mi się na ustach.
- Leah - odbieram.
- Czego chcesz, idioto?
- Może grzeczniej? - sugeruję.
- A może nie? - kwituje. - Dzwonisz do mnie jak opętany. Mów czego chcesz i spadaj na drzewo!
- Wiesz, gdzie może być teraz Colin?
- Nie i wcale mnie to nie obchodzi. Coś jeszcze?
- Wyjechał z Adele.
- No i? Poznał kogoś więc spędza z nią czas. Co w tym dziwnego?
- Nie jesteś zazdrosna? Nie chcesz się na nim zemścić? Leah, chora jesteś?
- Colin chciał rozwodu, nie kocha mnie, więc koniec. Ja się odsunęłam i zaczęłam żyć własnym życiem. Poznałam cudownego faceta, a Colina mam w głębokim poważaniu.
- Adele była moja!
- Wooooo - śmieje się. - Biedny, będziesz teraz płakał?
- Powiedz mi, gdzie mogą się teraz ukrywać! - zaciskam szczęki.
- Nie wiem - nadal się śmieje. - Nawet gdym wiedziała i tak bym ci nie powiedziała.
- Niby dlaczego?
- Bo jesteś największym sukinsynem jakiego znam. Cześć. - rozłącza się, zostawiając mnie w oniemieniu. Co do cholery? Suka i tyle.
- Szefie - do gabinetu wraca Serge. - Leah Williams zmieniła nazwisko na swoje panieńskie i.
- WYJDŹ! Muszę pomyśleć.
- Ale...
- POWIEDZIAŁEM WYJDŹ! - kłania się.
- Chciałem tylko powiedzieć - spoglądam na niego z rozdrażnieniem. Chyba go zabiję! Jest strasznie irytującym frajerem.
- Wynocha!
- Wiem, gdzie może być pański brat! - wypowiada na jednym wydechu, a moja złość i irytacja od razu znikają.
- Skąd?
- Colin i Leah są właścicielami domku w górach - prycham. No tak! Braciszek coś kiedyś wspominał o raju w górach, ale byłem tak zajęty budowaniem swojego imperium, że całkowicie wyleciało mi to z głowy.
- W takim razie, złożymy im niezapowiedzianą wizytę. - wstaję z fotela, sięgam po skórzaną kurtkę i pistolet. Najpierw zabiję brata, a później zabawię się z Adele. Będzie ostro, długo i ekscytująco. Prycham. No, przynajmniej dla mnie!
*****
Colin
Za dziesięć minut ma pojawić się cudowny rzekomy tatuś Valerie, który sobie o niej nagle przypomniał. Przyjedzie tutaj w towarzystwie Reecea, abym miał pewność, że koleś tak naprawdę nie spiskuje z moim bratem. Nikomu teraz nie można w stu procentach ufać.
- Dobrze wyglądam? - pyta Valerie, ubrana w czarną sukienkę w groszki.
- Dla mnie zawsze świetnie wyglądasz - posyłam jej uśmiech pełen napięcia. Nie podoba mi się ta cała sytuacja, ale przecież nie mogę zabronić Valerie podejmowania własnych decyzji. Nie chcę jej w żaden sposób osaczać. Kilka minut później na podjazd zajeżdża czerwona Kia, należąca do Barta Hansena. Z samochodu wysiada owy tatuś i Reece.
- Dzień dobry - wita się lekko siwawy mężczyzna. - Przepraszam za to najście, ale muszę porozmawiać z Adele.
- Valerie - poprawiam. - Proszę do niej mówić, Valerie. - jedynie przytakuje i spogląda na swoją córkę z miłym uśmiechem.
- Dzień dobry - wtrąca Valerie. - Może kawy? Zapraszam do pokoju dziennego. - spoglądam znacząco na mojego managera i obaj wywracamy oczami z nadmiernej troskliwości Valerie. Nie zna tego człowieka, a jest dla niego miła jak kundelek. Prowadzi faceta w głąb domu, a ja zostaję na werandzie, aby odebrać nieszczęsne połączenie od Leah. Czego ona znowu chce?
- Co jest? - pytam.
- Nathaniel cię szuka. - wypowiada lekko zdyszana. - Szuka nijakiej Adele. - zamykam na moment oczy. - Pytał się, gdzie jesteś.
- Powiedziałaś mu coś?
- Nie - oburza się. - Co jak co, ale twój brat to niezła świnia. Jesteś w domu w górach, prawda?
- Tak.
- Pięknie - mówi poważnie. - Wcale się nie zdziwię jak Nathaniel się tam pojawi za kilka chwil.
- Że, co? Powiedziałaś mu coś?
- Skoro cię szuka, to cię znajdzie.
- Skąd kurwa wiesz, że nas tu znajdzie?
- Wymsknęło mi się niechcący o tym domku, jak zadzwonił do mnie jakiś facet Serge jakiś tam!
- Kurwa mać! Pięknie! Musimy wiać!
----
Hej misie ❤️
Taka drobna niespodzianka na poniedziałek 😘😘
Buziole 😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro