Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 40

Patrzę w stronę krzyków. Jak można było się domyślić, należały one do naszej wybuchowej parki. Przeczesałem włosy do tyłu, zamykając na chwilę oczy. Kiedy je otworzyłem, patrzyłem tam gdzie niedawno jeszcze byli. Naprawdę? Musieli się tak szarpać i wywrócić rowerek wodny? Jest to możliwe? Tworzą cuda przez swoje kłótnie.

-Utopili się?- spytał ironicznie czarnooki. Właśnie w tej chwili wynurzył się czerwono włosy. Rozejrzał się, nabrał powietrza i zanurkował z powrotem. Ponownie doprowadzono do pionu rowerek. Wyrzucono coś z wody. To oni, Burn wyciągnął swoją zgubę na powierzchnię. Zaczął pierwszą pomoc. Podpływały-Żyje?

-Nie, umarł- przewrócił oczami. Schyla się, aby zrobić sztuczne oddychanie. Dostał wodą w twarz od chłopaka pod nim.

-Idiota...- siada, kaszląc

-No co? Żyjesz, ciesz się. Mogłem Cię nie ratować.

-Łaskawca.

-Przynajmniej czegoś się dowiedziałem.

-Oświeć mnie.

-Nie umiesz pływać, mogłeś mówić od razu, śnieżynko~ Załatwiłbym Ci dmuchane rękawki- no nie, zaczyna się.

-Będziemy płynąć dalej, wy lepiej też. Nie mamy czasu na zbędne kłótnie, rozumiano?- informuję

-Tak, tak- siadają na miejscach i zaczynają pedałować. He he, pedałować. Dobra, koniec z tym dziwnym poczuciem humoru. Przepłynęliśmy całe jezioro 4 razy tak jak mieliśmy. Zamocowaliśmy rowerek łańcuchem o coś i usiedliśmy na brzegu plaży. Mamy chwilowy odpoczynek, zerkam w bok. Zauważam dziewczyny z drużyn Gemini Storm i Epsilon. Sam nie wiem dokładnie co dokładnie one robią i nie będę wnikać. Mam swój rozkład dnia, a dziewczęta swoje.

Pov. Burn

Zerkam na dziewczyny z kijami. Zaśmiałem się pod nosem na ten widok.

-Hej, Gran, chyba ktoś Ci ukradł kij- zadrwiłem

-Bardzo zabawne, mój jest zawsze przy mnie- wyjmuje go znikąd. Jak to zrobił?! Jakaś chora magia!

-W ogóle po co Ci on?

-Po to, jak...- położył rękę na klatce lodówki, szybko ją zabrałem warcząc.

-Odbiło Ci? Nie dotyka się nie swoich rzeczy.

-Widzisz? Jeśli ktoś dotknie Reize, będę miał broń. To jest dla mnie najłatwiejsze w obsłudze. Tak przynajmniej można to nazwać- chowa go z powrotem. Przecieram oczy i patrzę na niego jak na ducha.

-Niech Ci będzie, ale nie dotykaj już mojej mrożonki.

-Nie jestem twój.

-Ty tu masz najmniej do gadania. Postanowiłem już, jesteś mój i koniec. Na twoim miejscu bym się cieszył, że taki seksiak jak ja zwrócił uwagę na kogoś takiego jak ty- przewrócił oczami

-Racja, po prostu zacznę piszczeć jak Ikru. Nie mogę się doczekać, aż...- pchnął mnie pod siebie. Zwisa nade mną, patrząc mi w oczy- Coś się między nami wydarzy- dokończył szeptem. Zaniemówiłem, jak każdy wokół. Wstał, siadając znowu na piasku-Nagle straciłeś całą pewnością siebie? Żałosne- mówi z chamskim śmiechem

-Ja Ci zaraz dam! Po prostu mnie zaskoczyłeś! Uwierz! W każdej chwili mogę nad tobą dominować bez problemu!

-Idiota- opiera brodę o dłoń, którą opiera na kolanie-Z resztą, dobra. Pokaż na co Cię stać. Będę twój dzisiejszej nocy. No chyba, że spanikujesz i panienka nie da rady.

-Sam się prosiłeś! Jeszcze zobaczyć jakim świetnym jestem seme!

-Głośniej, ludzie w domkach Cię jeszcze nie usłyszeli.

-Ach, tak?- przyciągam go do siebie-Szykuj się, bo w nocy, to ty będziesz, musiał się powstrzymywać od głośniejszych dźwięków~- szepnąłem mu na ucho. Nabrał różowego koloru.

-Burn, ty mały zboku.

-Nie taki mały, zobaczysz- obsypał mnie piaskiem-Oj, pozycję na pieska wypróbujemy później, na spokojnie- wali mnie pięściami-Mm, lubię na ostro~

-Jak ja Cię nienawidzę- mówi zawstydzony z zażenowaniem

-Z wzajemnością, skarbie~- po prostu lubię dominować i już. A przegrana z tą kostką lodu, to najgorsze co mogło by się wydarzyć.

-Skończyliście? Musimy zaczynać- wstali

-Tak, tak- przerwali moją wygraną. Wchodzimy do rowerków i wykonujemy tą samą trasę co wcześniej. Po tym mieliśmy czas dla siebie. Trochę popływałem w jeziorze, siedziałem na piachu. Nic ciekawego, dlatego wróciłem do domku. Przez to moja śnieżynka też musiała. Walnąłem się na kanapę w salonie i włączyłem telewizor-Halo, halo, gdzie idziesz?- pytam chłopaka przy schodach.

-Przecież Ci nie ucieknę.

-Mój rumak na ciebie czeka- spojrzał na mnie obrzydzony i niezrozumiale. Pokazuję na ekran telewizora-Coś ty sobie myślał? Siadaj, muszę mieć na Ciebie oko. Dałbyś radę wyskoczyć przez okno i robić co chcesz- klepię miejsce obok siebie-Jak zwykle jesteśmy na siebie skazani- bez słowa, usiadł obok mnie. Oglądamy jakiś program o tatuażach, nic ciekawszego nie znalazłem-Więc, bez zbędnego przeciągania. Czemu tak nagle " zdominowałeś" na plaży? Nie drwij. Będzie lepiej dla nas obu, jak będziemy ze sobą szczerzy- sam się dziwię, że to akurat ja mówię, ale dobra. Chcę znać prawdę, chciałbym normalnie z nim rozmawiać. Myślę, że mamy lepsze relacje niż wcześniej, ale wciąż nas coś ogranicza. Wziął ode mnie pilota i wyłączył telewizor. Usiadł mi na kolanach, kładąc ręce na moich barkach. Tak mnie zatkało, że przestałem oddychać.

-Bo akurat przyszła Ikru. Możliwe, że to moja wina, że nie zobaczyłeś tego czego miałeś- zaciska delikatnie palce, mówiąc to niechętnie-Będę musiał przyjąć pałeczkę i chociaż jedną sprawę rozwiązać. Burn, zaufasz mi?- nic nie odpowiadam z tego szoku, miał już zejść, ale w ostatniej chwili złapałem go w biodrach i przybliżyłem do siebie.

-Mów co wiesz- bardziej rozkazałem, niż to była prośba.

-Żeby nie było, nie żalę Ci się, ani nic w tym stylu. Tak więc...Ikru od samego początku jak do nas trafiła, dażyła Cię silniejszym uczuciem, niż przyjaźń. Ty jako ty tego nie zauważyłeś, bo jesteś idiotą- drgnęła mi brew- Była o ciebie strasznie zazdrosna, najpierw o wszystkie dziewczyny, później o Reize, bo był słodki i dość dziewczęcy jako dziecko. Obawiała się, że będziesz z kimś inny niż ona. Chciała być dla ciebie numer jeden i aby nikt inny się dla ciebie nie liczył. Gnębiła dzieci, a my? Co mogliśmy zrobić? To dziewczyna, dlatego uderzyć jej nie wolno, ani nic- ugh, jasne, dziewczyny mogą robić co chcą, a chłopacy zawsze są tymi złymi- Nastała kolej na mnie, zobaczyła jakie mamy dobre relacje. Dlatego zaczęła atakować mnie na różne sposoby. Duszenie, wyłamanie nadgarstka, najgorsze, że robiła to niezauważalnie. A jak powiedziałem, że to ona, nikt w to nie uwierzył i przecież to obciach, że chłopak przegrał z dziewczyną. Od zawsze była przeszkodą, która zrobi wszystko, aby Cię zatrzymać przy sobie. Uwierz mi, nie mam powodu, aby Cię w tych sprawach okłamywać. Naprawdę nie interesują mnie dziewczyny- potrząsnął mną-Jestem już w kimś zakochany i naprawdę nie chcę, aby źle o mnie myślał. Zależy mi na nim, jak na nikim innym, chciałbym mieć z nim tak dobre relację jak kiedyś, dlatego... przemyśl to co powiedziałem- spuszcza głowę, podnoszę ją za brodę.

-Gazelle, wierzę Ci. Coś podejrzewałem, że nie byłbyś w stanie zrobić coś tak głupiego i złego. Po prostu Cię nie widzę w takiej roli. Porozmawiam z Ikru, dzisiejszej nocy.

-Co jeśli coś Ci zrobi? Jest nieobliczalna, jest taka możliwość, że jak nie będzie mogła ciebie mieć, to już nikt nie będzie- czy on się właśnie o mnie martwi?

-Nie wierzysz we mnie?

-W tej sprawie nie- przytula mnie-Zrób to na przerwie, kiedy będziecie na widoku. Użyj mózgu, ten twój honor schowaj na później- niepewnie kładę ręce na jego plecach. To jest dość przyjemne uczucie, jakbym trzymał coś ważnego. Coś co miałbym chronić i nie opuszczać na wieki. Skąd nagłe zmiany w moim życiu? Z resztą, nigdy nie mówiłem, że nic dla mnie nie znaczy.

-Niech będzie, jeśli, aż tak się boisz, to dobra. Jeszcze jedna rzecz- spojrzał mi w oczy-Co to za chłopak? Czemu tak bardzo go kryjesz?- patrzy na mnie jak na idiotę, po chwili odwraca wzrok zarumieniony. Robi kółeczka palcem na moim ramieniu. Okej, to jest dziwne, widzieć jego zawstydzenie.

-Miałem wyjaśnić jedną rzecz, nie muszę więcej.

-No weź! Ile można? Nie bądź taki.

-Bardzo tego chcesz?

-Inaczej bym nie pytał.

-Co Cię tak interesuje obiekt moich westchnień?

-Będziesz teraz zadawać miliona pytać do jednego mojego? Imię,  nazwisko i już. Gadaj- myślał nad czymś.

-Nag...

-Witam! Jak tam rozmowa?- pyta z uśmiechem Gran, wbijając do środka.

-Zabiję Cię!- zaraz coś mnie strzeli! Patrzy na naszą pozycję

-Och, to my może przyjdziemy później.

-Za późno- spycham go z siebie, dobrze wiem, że mi teraz nic nie powie. Wychodzę z furią, biorąc pod pachę piłkę.

-Burn! Czekaj- usłyszałem jeszcze za sobą, ale nie raczyłem stanąć. Po prostu muszę wyładować te emocje najszybciej jak mogę!-Jesteś okrutny!- właśnie w tedy stanąłem.

-Niby czemu?! To ty masz przede mną jakieś tajemnice!

-To ty nim jesteś!- ha?-Ty mi się podobasz! Nagumo Haruya, zadowolony? Znasz teraz całą prawdę- opuszczam przedmiot z ręki. Wszyscy byli zszokowani tym wyznaniem, a tym bardziej, że teraz to mówi.

-A więc to prawda- usłyszałem za sobą dziewczęcy głos-Chciałeś się mnie pozbyć, aby mieć go dla siebie- o nie, nie, nie! Tylko nie ona!



**********

18.09.2020r.

Ilość słów: 1417

**********

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro