Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 16

-Mówiłem, abyś zachował to w tajemnicy- przeszył go złowrogim wzrokiem.

-Czemu nie mogę wiedzieć?!

-To nie twoja sprawa. Ciesz się, że jeszcze jest cały. Do póki~- pociągnął go do siebie, patrząc mi bezczelnie w oczy. Odebrałem od niego swoją własność.

-Będzie mój i to nawet tej nocy- pociągnąłem go za sobą.

-Co?- spytali obaj.

-To co słyszeliście!- popchnąłem go do swojego pokoju, po chwili wylądował w moim łóżku. Zamknąłem Za sobą drzwi na klucz. Zwisam nad nim podciągając mu koszulkę. Otwiera szerzej oczy, dostaję z kopa w bark. Wstał poprawiają ciuchy.

-Co ty robisz?!

-A więc nie trzymasz tej swojej obojętnej maski?

-A co myślałeś?- zmarszczył brwi-Nie dotykaj mnie.

-Tak, tak, przesadziłem- trudno mi przyznać, ale po prostu, przez chwilę naprawdę chciałem to zrobić. Chciałem go dla siebie, całkowicie. Łapie za głowę obrzydzony sobą-Tak czy siak zostajesz u mnie na noc- daje ręce za głowę, opierając plecy o ścianę.

-Co ty sobie myślisz?

-Wolisz nie wiedzieć, chyba, że mam mówić z szczegółami.

-Oczywiście, że nie- krzyżuje ręce na klatce-Wypuść mnie.

-Nie bądź taka cnotka, o ile nią jesteś- zadrwiłem, zamilkł na chwilę, właśnie to mnie zaniepokoiło-Wiedz, że za chwilę będzie gwałt.

-To nie jest zabawne.

-Wiem, jestem poważny co do swojej wypowiedzi.

-Nagle mądrze brzmisz. Jesteś chory, daj mi klucze i idź spać.

-Nie- szarpnąłem go za rękę i owijam kocem, kiedy się szarpał. Patrzę na niego dumnie siadając mu na miednicy. Brzydka ośmiornica, szkoda, że w środku też jest taka.

-Burn! W tej chwili mnie wypuść- o mału co nie wyszedł. Praktycznie całkowicie zablokowałem każdy jego ruch-Zadowolony?- pyta sarkastycznie

-Bardzo, bądź w tym kokonie i powiedz mi co masz do zrobienia za karę?

-Sam słyszałeś, nie mogę powiedzieć.

-I? Przecież nie musi się dowiedzieć.

-Idiota, on taki nie jest i akurat to jego sprawa. To mnie nie dotyczy, więc nie musisz się martwić o moją dupę- przewrócił oczami

-Jesteś mój, zapamiętaj to sobie- kładę rękę na jego policzku- Jeśli dowiem się, że coś kombinował. Wiedz, że chwilę później będzie gwałt i morderstwo z mojej strony.

-Jesteś nienormalny. Czemu to chcesz zrobić? Taki jesteś niewyżyty? Zalicz sobie Ikru, a nie mnie.

-Mówiłem, jesteś mój. Pod każdym względem i już. Nie masz nic do gadania.

-Musisz być taki uparty?

-Musisz być tak źle nastawiony? To, że jesteśmy w innych drużynach i jesteśmy rywalami, to nie znaczy, że nie pamiętam naszej wspólnej przeszłości- zdziwiła go moja wypowiedź.

-No nie wierzę, dojrzałeś? Daj mi chwilę, bo to trudne do przyjęcia- uderzam go poduszką.

-Ja Ci dam! Też mógłbyś się trochę postarać!

-Wciąż leżę, a mógłbym z łatwością wstać- czyli...pokazuję ząbki w uśmiechu, przeczesałem włosy do tyłu.

-Śnieżynko, zauważyłem coś ostatnio- a bardziej moja drużyna. Podniosłem jego podbródek i zbliżyłem do niego twarz. Można było zobaczyć jego niezadowolenie i zmieszanie-Czemu tak reagujesz? Masz gorączkę?- drwię widząc jego lekki rumieniec-Coś takiego Cię zawstydza?

-Nie, zamknij się i ze mnie zejdź w tej chwili. Nie należysz do lekkich.

-Słabiak, widać, że twoje ciało osłabło przez te dni leżenia.

-I kogo to wina? Mogłem normalnie ćwiczyć, ale coś Ci odbiło. A nawet przywiązałeś mnie do łóżka, jesteś...

-Atrakcyjny? Wiem- przerwałem mu.

-Mógłbyś nie gadać takich bzdur?

-Czyli dla ciebie nie jestem?- ha ha, przemyśla swoją odpowiedź. Czyli jestem, wiadomo. Nie ma lepszego ode mnie-Nie musisz odpowiadać, znam odpowiedź. Mógłbyś czasem powiedzieć prawdę, wiem, że jesteś spokojny i opanowany, ale masz uczucia. Uczucia co do mnie- nastała grobowa cisza-Widzisz? Znów się rumienisz.

-Nie, wstań ze mnie. Tak czy siak mnie nie zaliczysz.

-Zobaczysz, będziemy się bzykać, aż miło- od kiedy mnie to interesuje? Po prostu chcę, aby był mój. Nic więcej. A tym bardziej jego reakcję są zabawne.  Moja pewność siebie zniknęła, kiedy zobaczyłem jego zawstydzenie i obawę, zarazem obrzydzenie-Nic nie zrobię, co się tak boisz? Serio masz mnie za niewyżytego zboka lub gwałciciela?

-Lepiej nie odpowiem, ale jak już...- wyjął rękę i przyciągnął mnie do siebie- Pieprz tylko mnie- stanęło mi serce. To mi się tylko przesłyszało. Na pewno tak.

-Idź lepiej spać- a ja wezmę jakieś tabletki na głowę.

Pov. Gran

Wróciłem do siłowni w złym humorze. Mam dość jego wtykania nosa w nie swoje sprawy. Jednak mogę zaufać Gazelle. Nie powie mu, a z resztą, to nic nie zmieni. Usiadłem na ławeczce prostej. Nie ma go już. Rozglądam się z niezadowoleniem po pomieszczeniu. Zająłem się ćwiczeniami, jeśli na niego nie mogę popatrzeć, to zrobię to później. W końcu jedno moje słowo, a przyjdzie do mojego pokoju. Muszę na spokojnie wszystko przemyśleć, co do niego. Niedługo go zdobędę w normalny sposób, mojego ukochanego Mido. Uśmiecham się na samą myśl o nim. Zawsze tak jest, nie ma lepszego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro