Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 13

-Czego chcesz?

-Mamy w tej chwili trening. Przyszedłem po naszego kapitana, coś z nim nie tak?- spytał dość spokojnie, jak na sytuację, gdzie w pokoju siedzi ich wróg, a obok nieprzytomny szaro-włosy.

-Dziś nie zagra, tak samo jak pewnie przez tydzień. Będziecie musieli sobie jakoś bez niego poradzić- wstałem, pogrzebałem trochę w jego półkach. Znalazłem papiery na temat wskazówek dla zawodników jego drużyny. Wpycham mu je do rąk-A teraz wypad. Zajęci jesteśmy- spojrzał na nie niepewnie, po czym wyszedł pewnie nie wiedząc jak inaczej zareagować. Siadam z powrotem na krawędzi łóżka. Już myślałem, że będę miał nieproszonego gościa.

-Nie pomiataj moimi zawodnikami- zwróciłem uwagę na słaby głos chłopaka.

-Nic nie zrobiłem złego, po prostu dałem mu twoje notatki. Ciesz się, nie musiałem tego robić- skrzyżowalem ręce na klatce z oburzeniem. Podniósł delikatnie kącik ust.

-W porządku- znów znormalniał. Głaszczę go, nie był z tego powodu zadowolony, ale nic nie powiedział. Zamknął oczy i dalej poszedł spać, a raczej tak myślę.

-Czy kiedyś z kimś uprawiałeś sex?- pytam oczekując jakiejś reakcji od niego. Doczekałem się, spojrzał na mnie niezrozumiale.

-Co Ci do tego?

-Robiłeś to z Gran?

-Nie.

-A z kim?

-Nie twoja sprawa.

-Jak nie moja, jak moja? Zajmuję się tobą, marnuję swój cenny czas na ciebie. Już dawno byś był wykorzystywany przez bestie-widać jak ma pełno pytań, a zero odpowiedzi-Raruję Ci dupę, dosłownie.

-Nie, z nikim nie spałem. Czemu miałbym to robić?

-Może jakimś cudem kogoś kochasz. Jest dużo powodów. Nawet tylko dla przyjemności możesz to robić- wzruszam ramionami-W końcu byłeś na tyle silny, aby zmusić każdego.

-To byłby gwałt. Moje życie prywatne należy do mnie. Nie wtrącaj się w nie- czas wykorzystać jego karę.

-Kto Ci się podoba?- zmarszczył brwi-Odpowiedz.

-Nie wystarczy Ci, że jestem gejem?

-Mógłbyś łaskawie nie żartować? Jakim gejem? Fu, niemożliwe- zaciskam palce na ramionach

-Jak mnie nienawidzisz, to możesz też nienawidzić mnie jako geja. Pogódź się z tym, nie jestem w stanie zmienić orientacji. Nawet gdybym chciał- szepnął ostatnie zdanie. Milion myśli na sekundę, aż głowa mnie rozbolała.

-Niech będzie, więc jak jesteś ge...jem, to znaczy, że jesteś zakochany w jakimś chłopaku. Podoba Ci się któryś? Z twojej z drużyny? A może...- śmieję z drwiną- Reize? Gran? Nie żartuj, ale niefart.

-Owszem, gorzej nie mogłem trafić.

-Serio oni? Może zrobicie trójkącik?- widać jego złość-No co? Wolisz mieć osobę na wyłączność, tak?

-A ty byś chciał zrobić trójkącik z Ikru i kimś jeszcze? Pewnie tak. Najlepiej mieć harem jakiś bab. 

-Zazdrościsz? Może ktoś kiedyś zachce Cię dotknąć.

-Nie obchodzi mnie ktoś- zamyka oczy

-Czyli poczekasz na tego jedynego?

-Najwyraźniej, może w końcu zrozumie i powie mi wprost, że mnie nie kocha. Będę miał problem z głowy.

-To mu to powiedz w twarz.

-Nie jestem tobą. Nie jest to takie łatwe jak sobie myślisz. Ty od razu zdobyłeś dziewczynę, która tak czy siak Cię okłamuje i robi z ciebie większego idiotę niż jesteś.

-W czym widzisz problem? Jeśli się kogoś kocha, to trzeba zaryzykować i mu to wyznać. Nie ma na co czekać. Chyba, że chcesz stracić tego jedynego.

-Zabrzmiałeś zbyt mądrze jak na siebie. Szkoda, że taki nie jesteś.

-Ha?! Daję Ci radę! Znaj moją łaskę, lodówko! Inaczej nie podłącze Cię do prądu i będziesz bezużyteczny.

-Aż zostawię to bez komentarza- wzdycha

-Beze mnie nie jesteś w stanie nic zrobić.

-Nikt nie prosił Cię o pomoc. To ty nagle nie pozwalałeś mi wstać, chociaż mogłem normalnie chodzić. Nagle zacząłeś się o mnie martwić? Nie mów, że Ikru lub ktoś z mojej drużyny Cię do tego zmusił. Nie jesteś w stanie się im postawić? Żałosne- zacisnąłem pięści zły

-Chyba zbyt dobrze się czujesz- szarpnąłem go za koszulkę do góry

-Mówiłem, więc dasz mi w końcu iść na trening? Czy dalej będziesz wmawiać sobie, że coś mi jest? To twój plan, aby mnie osłabić? Nic Ci to nie da. Jestem lepszy nawet w czasie choroby.

-Niby kto tak powiedział?! W każdej chwili jednym palcem, mógłbym Cię pokonać!

-Ciekawe czemu- buzuje we mnie. Szarpnąłem jeszcze mocniej za jego koszulkę. Ktoś akurat wszedł, przerywając mi wybuch. Zerknąłem tam, powoli stając się jeszcze bardziej wkurwiony. Wstałem zastawiając chłopaka swoim ciałem.

-Czego chcesz?

-Mam karę dla drużyny Diamond Dust- uśmiechnął się. Zacisnąłem palce w pięści.

-Ani mi się waż! Nie masz prawa czegoś takiego robić!

-Kto mi zabroni? Nie było zasad i ograniczeń- podszedł-Spokojnie, dam mu wybór.

-Jaki?

-Zobaczymy- wzruszył ramionami

-Burn, wyjdź. To moja sprawa.

-Wcale nie! Jesteś mój, a nie tej bestii!- otworzył usta będąc lekko zdziwionym, jak i zarumieniony-W normalnym sensie! Nie myśl o tych obrzydliwych rzeczach.

-Możesz wyjść? Zaraz zmienię zdanie i dam mu inne propozycje- wyszedłem przeklinając coś pod nosem. Nie daruję mu jak coś zrobi Gazelle. Stoję przy drzwiach, jak tylko usłyszę jakikolwiek podejrzany dźwięk, wbijam tam i zaczynam bójkę na śmierć i życie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro