Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 9

***Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin !! Ten dzień jest wyjątkowy dla każdego kto dzisiejszego dnia ma swoje urodzinki. Życzę dużo uśmiechu, szczęścia, zdrowia i wszystkiego co najlepsze! Wszystkim innym oczywiście też!! Jestem beznadziejna w życzeniach!!***





Spędziłem resztę dnia na treningu. Już umyty i ubrany w ciuchy, idę w stronę pokoju mrożonki. Muszę korzystać, póki jest moim sługą~ niestety jak zwykle ktoś musiał mnie zatrzymać blisko celu. Stanąłem i spojrzałem za siebie, ujrzałem Ikru. Podeszła do mnie i przytuliła w ciszy.

-Co robisz?

-Gazelle był strasznie brutalny dzisiaj na treningu. Wiesz co się stało? Może go wkurzyłam- mówi zamyślona i lekko zmartwiona

-Tylko ja mam prawo go wkurzać, chociaż tak czy siak tego nie pokaże znając go. Zrobił coś?- spojrzała w bok-Powiedz, nie musisz nic ukrywać- staram się brzmieć spokojnie i miło.

-Na treningu...em...nie wiem czy to było celowo, ale kiedy podbiegłam do niego strzelił mi w twarz piłką, później podstawił mi nogę. A jak wyszłam z szatni, to...- czekam, aż dokończy. Jest coraz bardziej zmieszana-Zażartował z mojego ciała i klepnął mnie po tyłku- znów jestem w szoku przez jej słowa. Nie wierzę...a może? Mści się za to, że zmusiłem go do ubioru dla dziewczyn? A może wie, że ją jako tako lubię? Nie, raczej by tego nie zrobił. Odsunąłem ją od siebie.

-Porozmawiam z nim. Nie pozwolę, aby znów cię tknął.

-Dziękuję, jesteś wspaniały, Burn.

-Wiem- uśmiecham pokazując ząbki-Jestem świetny, a teraz idę. Wracaj do swojego pokoju.

-Ach!- oparła się plecaki o ścianę, złapałem ją szybko na wszelki wypadek.

-Co Ci?

-Nic, nic, po prostu trochę zakręciło mi się w głowie- wstała i opadła na mnie. Wzdycham cicho, wziąłem ją na ręce, jak pannę młodą. Idę w stronę jej pokoju. Widzę niedaleko szaro-włosego, on też nas zauważył kątem oka. Nic sobie z tego nie zrobił. Dziewczyna jeszcze mocniej się we mnie wtuliła. Wchodzę do pomieszczenia kładąc ją na łóżku. Złapała mnie w szyi i zbliżyła do siebie-Nie odchodź, co jeśli przyjdzie?? Jest moim kapitanem, co mam zrobić jak zmusi mnie do sexu?? Nie chcę- mówi przestraszona i blisko płaczu. Załamujące jest to jakie są dziewczyny. Myślą, że chłopcy je tylko zgwałcą. Jak na razie uznam, że jej wierzę. Nie chciałbym, aby jednak doszło do czegoś między nimi. Usłyszałem pukanie, nie puściła mnie, a bardziej wtuliła. Czułem jej piersi na klatce. Spiąłem delikatnie mięśnie czując się niekomfortowo. Czemu akurat to coś do mnie tak przyciska? Każda tak robi?? Znów zabrzmiał dźwięk pukania.

-Ikru, musimy pogadać- zza drzwi było można usłyszeć głos Gazelle. A więc jednak, przyszedł po nią-Wiem, że jesteś w pokoju- cały czas brzmiał spokojnie. Drobne ciałko drżało w moich objęciach w milczeniu. Głaszczę ją po głowie. Owinęła nogi wokół moich bioder. Coraz bardziej nie pasowała mi taka pozycja. Ułożyłem bardziej wygodnie dla mnie. Ktoś wbił z hukiem do środka. To była zawodniczka mojej drużyny.

-Nie powinnaś tak wcho...- niebiesko oki zamilkł, tak jak dziewczyna, patrzą na nas.

-Co wy robicie?!?- podeszła do nas Rean-Co to ma znaczyć, hm?? Dobrze, że jednak weszłam! Jak możesz? Co ty sobie myślisz??

-Jest twoją dziewczyną??

-Nie- odpowiedziałem od razu dziewczynie pod sobą. Coraz gorzej.

-Nie wnikam jakie macie relację, ale moglibyście się od siebie odsunąć? Muszę przekazać kilka rzeczy swojej zawodniczce.

-Takich jak?- usiadłem przez co ona usiadła mi na kolanach.

-Serio pytasz o to rywala? Ma pewne zaległości i nie słucha poleceń.

-Takich jak?

-A jak myślisz? Normalnych rzeczy, treningów i ćwiczeń.

-Takich jak?

-Próbujesz mnie wkurzyć?- skrzyżował ręce, patrząc mi chłodno w oczy.

-Nie, pytam o szczegóły.

-Niby czemu miałbym Ci je powiedzieć?

-Dlatego, bo chodzi tu o moją dziewczynę i nie pozwolę, aby coś się jej stało. Tym bardziej, abyś ty ją dotknął- obaj byli w szoku, chociaż po chłopaku nie za bardzo było to widać.

-Przykro mi- powiedziała do mnie i drugiego. Złapała za jego ramię.

-To ty wszystkie podrywacz.

-Skąd ten pomysł? Nigdy żadnej nie podrywałem i nie mam zamiaru.

-Jest ge...- zakrył jej szybko usta.

-Kim jest?

-Nie twoja zasrana sprawa- mówi poważnie przeszywając mnie wzrokiem. Przełknąłem ślinę.

-Jak chcesz, wyjdziesz? Spędzam czas z ukochaną.

-Nie, chodź do mojego pokoju. To jest ważniejsze od wszystkiego co kiedykolwiek dla ciebie istniało- pomyślałem chwilę. Jakoś oderwałem od siebie dziewczynę, wstając. Powiedziałem, aby rudowłosa ją pilnowała. Wyszedłem z nim. Weszliśmy do jego pokoju.

-A więc? O co chodzi?- pchnął mnie na ścianę, przywalił ręką obok mojej głowy-Co ty?!- marszczę brwi.

-Nie rozmawiaj z nią.

-Czemu? Macie jakieś przede mną tajemnice?? Myślisz, że powie mi coś, co jej zrobiłeś?

-Niby co ja miałbym jej zrobić?

-Dobrze wiesz co. Nikt by się nie spodziewał po takiej spokojnej osobie, molestowania lub czegoś innego!- patrzy na mnie jak na idiotę

-Nawet kijem bym jej nie dotknął. Jakim cudem dajesz się tak łatwo manipulować? Większego idioty od ciebie nie ma. Wystarczyło, aby...- zachwiał się. Złapał za głowę, po chwili padł na kolana. Ocknąłem się i kucnąłem przy nim.

- Nie udawaj, bierzesz mnie na litość? Nie działa to na mnie.

-Zamknij się- mówi słabo-Później porozmawiamy, wyjdź- zanim zdążyłem odpowiedzieć, padł nieprzytomny. Zabiło mi serce.

-Hej, nie żartuj- potrząsam nim-Mówię coś do ciebie!- podniosłem ton głosu. Potrząsam dalej, sprawdzam puls i czy oddycha. Na szczęście wszystko jest. Mówię coś do niego, nie wiem czemu stracił przytomność. Przemęczenie? Nie sądzę, ale co innego??

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro