Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

Zmieniała trochę wcześniejsze "zeznania". Teraz nagle Gazelle uderzył jakąś dziewczynę w głowę, a wcześniej było w brzuch. Do tego nie jest wstanie powiedzieć, która to była. Nie sądzę, aby mnie okłamała. Zbyt dobrze by zagrała płacz. Wzdycham wkładając ręce w kieszenie. Nie wiem komu mam wierzyć. Nie sądzę, aby mrożonka była wstanie kogoś skrzywdzić, po prostu...nie jestem wstanie sobie tego wyobrazić, a Ikru, aby kłamała. I niby po co miałaby to robić? Przecież nienawidzę go, więc to by nic nie zmieniło. Wszedłem na puste boisko, przynajmniej tak myślałem. Zerknąłem na wychodzącego drugim wejściem chłopaka. Był w złym humorze. Podszedłem do niego.

-Hej, Reize. Nie masz nic lepszego do roboty, niż stać sobie w miejscu?- zignorował mnie. Popełnił błąd, nienawidzę być ignorowany! Złapałem go za ramię-Odpowiadaj!

-Tak, właśnie idę zrobić tą rzecz, a ty? Nie masz nic ciekawszego oprócz znęcania i wkurzania innych?

-Właśnie mam!- wpadłem na pomysł jaką karę dam drużynie lodówki!! Szybko biegnę do ich kapitana. Wbijam mu do pokoju bez pukania. Patrzy na mnie niezrozumiale.

-Nie wchodź jak do siebie, wyjdź- skrzyżował ręce.

-O nie, nie. Muszę dać wam karę na którą zasłużyliście, pamiętasz?- uśmiecham dumny z siebie.

-No, co takiego wymyśliłeś?- pyta chłodno.

-Oj, szykuj się, mam propozycję nie do odrzucenia.

-Mów wreszcie, nie mam na ciebie czasu- wykorzystałem fakt, że chłopak był przy biurku, oparłem ręce po obu stronach chłopaka-Co ty robisz?- zmarszczył brwi.

-A więc, cała drużyna przez całe 4 dni będzie usługiwać mojej, jakbyście byli naszymi sługami albo, masz inny wybór. Jako kapitan, przez tydzień będziesz mi służyć i będziesz mógł mówić tylko "Tak" jako odpowiedź na moje rozkazy. Wybierz mądrze- zastanawia się jakiś czas.

-Chcesz zniszczyć nasz honor?

-Zobaczymy, zależy od twojej odpowiedzi.

-Nie pozwolę Ci nas poniżyć.

-A czy nie stracisz godności nie przestrzegając zasad? Przegrałeś, pogódź się z tym.

-W porządku, będę nim. A teraz łaskawie wyjdziesz?

-Nie, teraz masz być szczery- patrzę mu w oczy- Zrobiłeś coś którejś z dziewczyn?

-Nie, nie zrobiłem, niby co miałbym zrobić?

-Podniosłeś kiedyś na kogoś rękę? Uderzyłeś?

-Tak.

-Kogo?

-Ciebie- zamilkłem na chwilę. Było coś takiego jak byliśmy dziećmi, ale nie zrobił tego celowo. Dobrze to pamiętam, ale nie sądziłem, że on będzie coś tak głupiego rozpamiętywać...

-Kogoś jeszcze?

-Nie.

-W porządku, jak na razie Ci odpuszczę. Za godzinę masz trening, prawda? W takim razie mamy czas dla siebie. Zaraz wracam, czekaj na mnie grzecznie. Jeśli gdzieś pójdziesz, pożałujesz- wyszedłem, wróciłem po kilku minutach z kosmetyczką. Daje mu na biurko-Masz okazję zrobić sobie ładny makijaż, manikiur, plus- wyciąga zza pleców długi kobiecy sweter-Będzie Ci pasować.

-Żarty sobie stroisz?

-Nie, zrób to. Pamiętasz co masz mi odpowiadać, prawda?- zacisnął pięści.

-Tak- wziął rzeczy i zamknął w łazience. Usiadłem na łóżku i oglądałem wnętrze jego pokoju. Ma porządek i nie widzę nic pode...teraz zauważyłem, że blisko szafy ma jakiś rysunek. Wstałem, podchodzę do niego, otworzyłem zdziwiony usta. On...to nadal ma? Poczułem dziwne ciepło na sercu. Coraz bardziej mnie zadziwia. Słyszę otwieranie drzwi. Odwracam od razu widząc jego osobę. Prawie wybuchem śmiechem, ale szybko uspokoiłem i mu się przyjrzałem. Wygląda dość dziewczęco, aż niepokojące-Zadowolony?- przeczesuje ręką zdenerwowany grzywkę.

-Owszem, mówiłem, będzie Ci do twarzy w tym- drwię.

-Tch, zamknij się. Ciekawe skąd miałeś te rzeczy.

-Pamiętasz Rean? Teraz powinieneś się cieszyć. Nosisz jej sweterek- objął siebie-Ej...co Ci?

-Mogę się już przebrać czy mam stać jak kółek?

-Hm... możesz robić coś innego, ale...

-Gazelle! Gran chce...- w ostatniej chwili chłopak się do mnie przytulił, kiedy ktoś znienacka wbił mu do pokoju. Teraz muszę go kryć, świetnie.

-Właśnie wyszedł, czekam z jego koleżanką na niego. Jak wróci to mu przekażę wiadomość. O co chodzi?

-Em, ten...Gran chce go zaraz widzieć u siebie. To wszystko- wychodzi. Patrzę na chłopaka, który odsunął się ode mnie obrzydzony.

-Oj, nie patrz tak na mnie. Pasują Ci te ciuszki.

-Muszę iść, mogę się w końcu przebrać?

-Ale nudziarz, niech będzie- wszedł do łazienki. Minęło 20 minut, po tym czasie wyszedł. Nadal miał pomalowane paznokcie na biało. Oho, ktoś zauważy, że ma jakieś dziwne fetysze? Ominął mnie bez słowa i wyszedł, ja tak samo. Nie mam co robić w jego pokoju, to co chciałem, zobaczyłem i koniec. Tylko zastanawia mnie, co Gran chce od niego? Jak spróbuje go chociaż dotknąć, nie daruję! On jest mój! W sensie...co? Same idiotyzmy mam w głowię, przez niego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro