Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Po zjedzeniu śniadania już przebrani, stanęliśmy za linią boiska z kilkoma zawodnikami z mojej drużyny. Zajęliśmy wygodnie miejsca na ławce, widząc jak jeszcze drużyna lodówki grała. Siedzenie i patrzenie  na nich nie była zbytnio ciekawa. Nie mamy szczególnego powodu, aby być nimi zainteresowani, dlatego zajęliśmy się rozmową między sobą. Chociaż widząc po spojrzeniu napastnika mojej drużyny, wnioskuję, że jest zaciekawiony jakąś osobą z przeciwnej drużyny. Ciekawe kim. Patrzę gdzie on. Akurat na mój niefart, wszyscy się zebrali w kółku i zaczęli o czymś rozmawiać. Zeszli, mijając nas w ciszy. Wstałem i wszedłem na boisko, a za mną reszta zawodników. Zaczęliśmy rozgrzewkę w spokoju. Byłem trochę niezadowolony, z faktu,  że mogłem jakoś go zaczepić, a tego nie zrobiłem. Następnym razem powinienem zrobić coś ciekawego. Jak nagle będę mógł zobaczyć jego słabości to... podbiłem piłkę, po czym strzeliłem gola z uśmiechem. Będę mógł, to wykorzystać w najlepszy możliwy sposób. W końcu zobaczę wszystko czego wcześniej nie miałem szans zobaczyć. Z tymi myślami skończyłem dość szczęśliwie trening. Weszliśmy do szatni, kontynuując dzikie rozmowy. Przebrałem się szybciej niż zazwyczaj, wziąłem torbę na bark i ruszyłem gdzieś, gdzie mnie nogi poniosły. Chwilę później zauważyłem jak Gazelle rozmawia z Gran, nie mogłem zmarnować tej okazji i musiałem podejść od tyłu.

-Hej, o czym rozmawiacie?- swoim pytaniem od razu zwracając na siebie ich uwagę. Kątem oka mignął mi chwilowy ścisk palców szaro włosego.

-Nie twoja sprawa- po raz kolejny obdarzył mnie swoim chłodnym spojrzeniem

-Nie zaczynajcie kolejnej kłótni- wtrącił się czerwono-włosy, wiedząc jak by się skończyła nasza " rozmowa".

-Ja nic nie zaczynam, tylko spytałem- oznajmiłem z lekko widoczną nienawiścią

-A ja odpowiedziałem i skończyłem temat- odszedł, pozostawiając mnie z kilkoma pytaniami. Co z nim? Okresu dostał? Spojrzałem na chłopaka obok. Ten również postanowił w ciszy odejść. Czyli nie mają zamiaru mi cokolwiek mówić. Krzyżuję ręce na klatce piersiowej, widząc jak szaro-włosy znika za zakrętem. Poszedłem w jego kroki, mając lekką nadzieję, że może pójdzie gdzieś indziej niż do swojego pokoju. Może dane będzie mi odkryć jakieś tajne spotkanie lub coś podobnego. Nie wiem, co mógłby robić. Przeszedł obok swojego pokoju, idzie na boisko? Czyli trening w tajemnicy. Szkoda, rozczarowało mnie to, same nudy. Nigdy nie zrobi czegoś ciekawego? Stanąłem widząc odmienne kolory przy nim. Chwila... dołączyła się do niego dziewczyna z...mojej drużyny?! Co to ma znaczyć?! Jakim prawem? Jakaś randka? Tajemnicza miłość między nimi?~ Jakoś nie umiem sobie wyobrazić ich w związku...tym bardziej romantycznym. O ile mi wiadomo, ta dziewczyna czeka na swojego księcia z bajki na białym koniu. Tylko pewnie ten jej przystojniak, to będzie brzydal i to z wężem. Nie można mieć wszystkiego. Szedłem za nimi nie zauważony, próbując usłyszeć na jaki temat prowadzili między sobą dyskusję, aż oboje powędrowali do jej pokoju. Stanąłem pod drzwiami w nagłych nerwach. Co oni będą robić? Zacisnąłem zęby ze zmarszczonymi brwiami. Nie będę ich podsłuchiwać. Pff, kogo ja okłamuję? Przyłożyłem ucho do drzwi i wsłuchuję się w dość niewyraźną rozmowę. Po chwili jakby ktoś rzucił krzesłem, a bardziej ono upadło i to z kimś na nim. Jakiś krzyk! Co się dzieję?! Czyżby te bezduszne ciało, było tak na prawdę jakimś bad boy'em!? Wbiłem do środka bez zastanowienia, oglądając w uwadze zaistniałą sytuację. Gazelle właśnie pomagał dziewczynie wstać z podłogi. Czyli po prostu wywaliła się na krześle? A ja tu tak wparowałem...

-Co tu robisz?- tylko na sekundę na mnie spojrzał ozięble. Nie czekając na nic, usiadł i nie raczył już na mnie spojrzeć.

-To raczej moje pytanie, co robisz z osobą z mojej drużyny?

-A co? Podoba Ci się?- spytał z drwiną, poprawiając grzywkę. Od kiedy taki jest?! Zamilkłem na chwilę z ledwo widocznym rumieńcem.

-Jasne, że nie! Niby skąd taki pomysł?! Róbcie co chcecie!- wyszedłem, trzaskając drzwiami za sobą. Wkładam ręce do kieszeni i idę szybkim krokiem przed siebie. Zrobiłem z siebie idiotę! Nie ma co siedzieć na dupie i nic nie robić, idę trochę potrenować. Przecież takiego seksownego ciała i najlepszej kondycji nie ma się od siedzenia i nic nie robienia. Przebrałem zwykłe ciuchy na swój strój treningowy. Wszedłem na boisko, na którym przez trzy godziny doskonaliłem wszystkie swoje techniki i wyładowywałem wszystkie nerwy. Zmęczony usiadłem na ławce, wycieram pot z czoła ręcznikiem. Znudzony patrzyłem jakiś czas przed siebie. Cóż, nie mam nic ciekawego do roboty, dzisiejszego dnia. A może...uśmiecham się do siebie. Wstaję i idę niechętnie do Gran, akurat kończył swój trening. Podszedłem do niego, nie był za bardzo zadowolony moją obecnością, co mnie nie obchodzi. Sam bym wolał być z kimś innym. Powiedziałem mu o swoim planie bez zbędnych słów. O dziwo mnie wysłuchał i wyznał, że planował już to od dłuższego czasu, aby sprawdzić, na jakim poziomie jesteśmy i jakie są między nami odstępy. Cudnie, dziś na zebraniu kapitanów drużyn wszystko powie. Ma czas na rozplanowanie wszystkiego. Ale wciąż nie mam planów na przyszłe 3 godziny...daję ręce za głowę, wracając do swojego pokoju. Ubrałem normalne ciuchy i poszedłem na miasto, pochodzić po okolicy i sklepach. O dziwo znalazłem dużo dziewczyn w moim typie, które hichotały i czerwieniły się na mój widok. Dobrze wiem, że jestem przystojny, ale aż tak? Z dumnym uśmiechem maszerowałem dalej. Ach, ten urok osobisty. Praktycznie każda by mnie chciała. Wychodzę z pomieszczenia, jednak ja żadnej nie chcę. Wróciłem do budynku, patrzę na godzinę w telefonie. Mam 2 minuty do spotkania. Przyśpieszam, wszedłem do ciemnego pokoju, stanąłem na swoim miejscu. Od razu włączyło się czerwone światło, oświetlające moją osobę. Widzę Reize, Gran, Desarm i lodówkę. Wszyscy już obecni. Siadamy, nasz ,, dowódca" powiedział wszystkie plany. Wszyscy się zgodzili na to bez większego problemu. Jutro będę grał przeciwko Desarm, a następnie z Gazelle. Wyszliśmy po 30 minutach rozmowy na temat meczów. Zauważam jak czarno-włosy złapał w talii mrożonkę. Co jest kur... odsunął go od siebie. Zamknął się w swoim pokoju, serio z niego dziewczyna. Może serio nią jest? Ha ha, na pewno nie. To byłby koszmar. Pochodziłem trochę, powiadomiłem członków drużyny o jutrzejszym meczu. O 21 leżałem już u siebie w łóżku, zasnąłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro