「Tańcz, głupi, tańcz!」
Shocik dla NyaAnimu
- [Imię], czy to naprawdę konieczne?
- Tak, przegrałeś zakład, więc musisz, Ryuu. - uśmiechnęłaś się szeroko, spoglądając na swojego niemalże-chłopaka.
Akutagawa, krótko mówiąc, postrach okolicy, był ubrany dość zjawiskowo. Musiałaś przyznać, że wyglądał w tym [media] okropnie słodko. Aż za słodko jak na kogoś o takim charakterze i mordeczości, prawda?
- Kto w ogóle przyniósł tu te ubrania?
- Wybrałyśmy je po naprawdę długich godzinach!
- Ty i...
- I Gin oczywiście! Któraż to inna mogłaby mi lepiej doradzić, co lepiej do ciebie pasuje!
Czarnowłosy zamarł, po czym westchnął ciężko. Kątem oka dostrzegł swą siostrzyczkę, przyglądającą mu się z niemałym zaciekawieniem.
- Powtórzmy może jeszcze raz warunki tego... zadania.
- Dwie rzeczy. Po pierwsze, z rączkami na bioderkach i naszym podkładem, z gracją przejedziesz przez cały budynek mafii. Po drugie, robisz to samo przed siedzibą Agencji.
To był jeden z tych momentów, w którym naprawdę miał ochotę cię zabić.
No ale jego pech, że ma do ciebie słabość.
- Nie zapomniałeś o czymś?
Nagle spojrzał na swoje stopy i dostrzegł, że zawinęłaś mu buty. A w ręce miałaś czarno-białe szpilki.
- To jest przesada.
- To jest smak porażki, Ryuu.
Westchnął ciężko i założył szpilki. O mało nie parsknęłaś śmiechem, gdy pomyślałaś jak go sobie wytresowałaś.
Wyglądał przekomicznie. Z Gin myślałaś jeszcze o szmince, ale zgodnie stwierdziłyście, żeby was pozabijał.
Stanął w wejściu do budynku. Gdy stałaś już z dala od niego, wyjęłaś na chwilę krotkofalówkę.
- Gin, zaczynamy występ, nie zapomnij poprosić szefa, żeby otworzyć gabinet do wywietrzenia.
Wtedy rozbrzmiała muzyka. Wszyscy strażnicy zbaraniali, gdy z głośników poleciał głos Lady Gagi.
Walk walk fashion baby work it move that b*tch crazy
A widok Akutagawy spacerującego korytarzami w szpilkach i uroczym babskim wdzianku z pewnością był dla nich niezapomniany i doprowadził do całkiem porządnego zawału.
Aku chodził nawet niewzruszony, przynajmniej dopóki Mori nie stwierdził głośno, że wie, na kim by to ubranko wyglądało lepiej.
W końcu dotarł spowrotem do wejścia, gdzie zdjął szpilki i udał się boso z tobą pod siedzibę Agencji.
Za wami szła Gin z kamerą. Znajoma księgowa z Agencji już czekała na umówionym miejscu.
Gdy rozbrzmiała muzyka, cała Agencja z zaintrygowaniem patrzyła przez okna.
Akutagawa już się poddał, ale miał plan na słodką zemstę. Tym razem jednak w kompletnym zaciszu domowym...
》》》
Opadłaś na kołdrę, bynajmniej nie z lekkością.
- Ty masz jakiś fetysz, odnośnie tego przebierania w babskie ciuchy? - zapytał z irytacją.
- Niekoniecznie. Bawiłam się przy tym wyśmienicie, jednak nie to było moim celem.
Byłaś przygnieciona do łóżka. Czy go to w ogóle obchodziło? Niezbyt, w końcu był wkurzony...
- A co nim było, [Imię]? - zapytał chłodno, jednak owiewając twoje ucho całkiem ciepłym oddechem.
- Właśnie to, Ryuu. - odwróciłaś głowę i pocałowałaś go.
Tak, to było to co w nim kochałaś, to co wyróżniało cię spośród wszystkich kobiet, które spotkał. To, czego one się bały, przed czym uciekły, ciebie kusiło i kręciło.
Zdominował cię w chwilę, pogłębiając pocałunek, by po jakimś czasie cię puścić.
- Zawsze taka byłaś? - westchnął retorycznie, a ty poczułaś oplatającego ci się wokół nogi Rashomona.
- Oczywiście, a specjalnie dla ciebie, Ryuu.
Westchnął ciężko, a ty znów poczułaś jego oddech przy swoim uchu.
- Mam wywnioskować, że nasza wojna się jeszcze nie skończyła?
- Oczywiście, że nie skończyła. Mamy na nią całą noc.
Uśmiechnęłaś się szeroko, a w głowie zadzwoniły ci słowa Gin, która krótko stwierdziła że owinęłaś go sobie wokół palca.
Z pewnością miała rację.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro