Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

「Tańcz, głupi, tańcz!」

Shocik dla NyaAnimu

- [Imię], czy to naprawdę konieczne?

- Tak, przegrałeś zakład, więc musisz, Ryuu. - uśmiechnęłaś się szeroko, spoglądając na swojego niemalże-chłopaka.

Akutagawa, krótko mówiąc, postrach okolicy, był ubrany dość zjawiskowo. Musiałaś przyznać, że wyglądał w tym [media] okropnie słodko. Aż za słodko jak na kogoś o takim charakterze i mordeczości, prawda?

- Kto w ogóle przyniósł tu te ubrania?

- Wybrałyśmy je po naprawdę długich godzinach!

- Ty i...

- I Gin oczywiście! Któraż to inna mogłaby mi lepiej doradzić, co lepiej do ciebie pasuje!

Czarnowłosy zamarł, po czym westchnął ciężko. Kątem oka dostrzegł swą siostrzyczkę, przyglądającą mu się z niemałym zaciekawieniem.

- Powtórzmy może jeszcze raz warunki tego... zadania.

- Dwie rzeczy. Po pierwsze, z rączkami na bioderkach i naszym podkładem, z gracją przejedziesz przez cały budynek mafii. Po drugie, robisz to samo przed siedzibą Agencji.

To był jeden z tych momentów, w którym naprawdę miał ochotę cię zabić.

No ale jego pech, że ma do ciebie słabość.

- Nie zapomniałeś o czymś?

Nagle spojrzał na swoje stopy i dostrzegł, że zawinęłaś mu buty. A w ręce miałaś czarno-białe szpilki.

- To jest przesada.

- To jest smak porażki, Ryuu.

Westchnął ciężko i założył szpilki. O mało nie parsknęłaś śmiechem, gdy pomyślałaś jak go sobie wytresowałaś.

Wyglądał przekomicznie. Z Gin myślałaś jeszcze o szmince, ale zgodnie stwierdziłyście, żeby was pozabijał.

Stanął w wejściu do budynku. Gdy stałaś już z dala od niego, wyjęłaś na chwilę krotkofalówkę.

- Gin, zaczynamy występ, nie zapomnij poprosić szefa, żeby otworzyć gabinet do wywietrzenia.

Wtedy rozbrzmiała muzyka. Wszyscy strażnicy zbaraniali, gdy z głośników poleciał głos Lady Gagi.

Walk walk fashion baby work it move that b*tch crazy

A widok Akutagawy spacerującego korytarzami w szpilkach i uroczym babskim wdzianku z pewnością był dla nich niezapomniany i doprowadził do całkiem porządnego zawału.

Aku chodził nawet niewzruszony, przynajmniej dopóki Mori nie stwierdził głośno, że wie, na kim by to ubranko wyglądało lepiej.

W końcu dotarł spowrotem do wejścia, gdzie zdjął szpilki i udał się boso z tobą pod siedzibę Agencji.

Za wami szła Gin z kamerą. Znajoma księgowa z Agencji już czekała na umówionym miejscu.

Gdy rozbrzmiała muzyka, cała Agencja z zaintrygowaniem patrzyła przez okna.

Akutagawa już się poddał, ale miał plan na słodką zemstę. Tym razem jednak w kompletnym zaciszu domowym...

》》》

Opadłaś na kołdrę, bynajmniej nie z lekkością.

- Ty masz jakiś fetysz, odnośnie tego przebierania w babskie ciuchy? - zapytał z irytacją.

- Niekoniecznie. Bawiłam się przy tym wyśmienicie, jednak nie to było moim celem.

Byłaś przygnieciona do łóżka. Czy go to w ogóle obchodziło? Niezbyt, w końcu był wkurzony...

- A co nim było, [Imię]? - zapytał chłodno, jednak owiewając twoje ucho całkiem ciepłym oddechem.

- Właśnie to, Ryuu. - odwróciłaś głowę i pocałowałaś go.

Tak, to było to co w nim kochałaś, to co wyróżniało cię spośród wszystkich kobiet, które spotkał. To, czego one się bały, przed czym uciekły, ciebie kusiło i kręciło.

Zdominował cię w chwilę, pogłębiając pocałunek, by po jakimś czasie cię puścić.

- Zawsze taka byłaś? - westchnął retorycznie, a ty poczułaś oplatającego ci się wokół nogi Rashomona.

- Oczywiście, a specjalnie dla ciebie, Ryuu.

Westchnął ciężko, a ty znów poczułaś jego oddech przy swoim uchu.

- Mam wywnioskować, że nasza wojna się jeszcze nie skończyła?

- Oczywiście, że nie skończyła. Mamy na nią całą noc.

Uśmiechnęłaś się szeroko, a w głowie zadzwoniły ci słowa Gin, która krótko stwierdziła że owinęłaś go sobie wokół palca.

Z pewnością miała rację.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro