「Oksymoron miłosny」
Dla ave_dark
"NASZ ZWIĄZEK" to oksymoron.
Oksymoron opisujący jego bezsens, jego nierealność, jego niezwykłość... i to, że nie potrafimy przestać.
Dazai, naprawdę nie chcę się z tobą kłócić więc...
...wróć do domu, gnido.
Kocham Cię, do cholery
Chuuya
Dazai westchnął i zgniótł liścik od swego chłopaka. Chuuya miał prawo się niecierpliwić, skoro brunet od dobrych kilku dni nie wraca do domu, tylko śpi byle gdzie i skupia się na trenowaniu Akutagawy. Teraz jednak skończył się sezon na konkursy, a czarnowłosy pojechał z Atsushim na wakacje, więc Dazai pałętał się po lodzie bez celu. Wiedział, że pewnego dnia będzie musiał wrócić. Jednak zamiast porządnie to przemyśleć, wolał odkładać to na zaś potem, twierdząc, że nigdy nie wróci.
Brunet wpada na pomysł włączenia telefonu, tkwiącego w kieszeni od dłuższego czasu. Od razu słyszy potok powiadomień. Spogląda na ekran i wzdryga się lekko.
Sto wiadomości, blisko dwieście nieodebranych połączeń, kilkanaście wiadomości w różnych serwisach.
Poza tymi ostatnimi wszystko od Chuuyi.
Filtr wiadomości ostrzega, że ponad dwadzieścia wiadomości brzmi po prostu tak samo.
Wracaj, gnido.
Dazai usuwa je, zgodnie z sugestią telefonu i przegląda pozostałe. Pośród wielu obelg i kilku pijackich bełkotów odnajduje kilka dłuższych wiadomości.
Podobała mi się twoja mina na występie chłopaków. To właśnie lubiłem, gdy się poznaliśmy. Uwielbiałem cię zaskakiwać, twoja mina wtedy... była taka pomiędzy szacunkiem a przerażeniem. Wydawała mi się pasjonująca.
A prościej było ją osiągnąć niż tą, którą robisz, jak dochodzisz.
Dazai prychnął, przeczytał jeszcze raz wiadomość, po czym ją usunął, mrucząc coś pod nosem. Niektóre wiadomości były po francusku, nad tymi brunet nawet nie miał ochoty się rozwodzić. Poza jedną jedyną.
Je t'aime espèce d'idiot!
Ta akurat była oczywista i ją właśnie Dazai sobie zostawił. Szukał chyba jeszcze czegoś, może sensu życia? W tych kilku wiadomościach raczej nie zostało za wiele wieści. Chociaż może?
Nadal mam nadzieję, że znowu zatańczymy do pozytywki Partners in Crime. To było naprawdę niesamowite.
I miałeś rację, ta piosenka to nasz hymn.
Dazai westchnął cicho i spojrzał na ekran, po czym zablokował telefon i wrzucił go w kieszeń. Ta jedna wiadomość zrobiła różnicę, najwyraźniej znaczącą, skoro zebrał się, przebrał i podreptał do domu.
Na dworze całkiem mocno wiało, więc dość się spieszył, by nie zamarznąć. W ich wspólnym mieszkaniu paliło się światło, czyżby Chuuya jeszcze nie udawał, że śpi?
Dazai wszedł do środka, ogarnął się nieco i wszedł do salonu. W fotelu był rozwalony Chuuya, z kieliszkiem przy ustach. Wyglądał, jakby spał, jednak wtedy raczej upuściłby naczynie, rozlewając wino.
Na dźwięk kroków otworzył oczy. Momentalnie zmarszczył brwi, ale później wrócił do normalnego wyrazu twarzy. Odstawił kieliszek i oblizał usta.
- Długo ci to zajęło. - szepnął.
- Bo nie miałem zamiaru przychodzić. - odrzekł zgodnie z prawdą.
- Więc dlaczego?
- Pozytywka.
Chuu uśmiechnął się. To przypominało dawne czasy, gdy jeszcze razem występowali i to jak wspaniale. Nikogo trzeciego i czwartego na całym świecie nie było, przynajmniej ich zdaniem. Pozytywka była czystym wspomnieniem spokojniejszych czasów.
Dazai wziął kieliszek Chuuyi i wypił resztę.
- Hmm?
- Zabrałem tobie, na dodatek mam wino smakujące tobą! - odparł wesoło Dazai, siadając obok Chuuyi.
- Jesteś największą gnidą jaką widział ten świat. - rzuca Chuuya, przeczesując dłonią włosy. - Ale moją gnidą.
- Egoista z ciebie.
- A z ciebie antypendant.
- A z ciebie... - Dazai uśmiechnął się i po prostu zaczął łaskotać rudzielca.
Chuuya od razu się zemścił, więc po chwili obaj przewrócili wspólnie fotel, nadmiernie wierzgając ze śmiechu. Ostatecznie przytulili się i nawet pocałowali.
- To na ile dni zakopujemy topór wojenny?
- Pewnie dłużej niż tydzień nie wytrzymamy, kochanie. Pewnie z twojej winy.
- Pieprz się, gnido.
- Z tobą zawsze.
- To co my tu jeszcze robimy?
W sumie... ten związek to rzeczywiście oksymoron. Ale za to jaki głośny.
To jest komedia, więc na pewno nie angst.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro