Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

「Noce i dnie」

Wybieranie się dokądkolwiek o pierwszej w nocy mogło nie być złym pomysłem.

Wybieranie się do siedziby Agnecji o pierwszej w nocy mogło być złym pomysłem.

Wybieranie się do siedziby Agencji o pierwszej w nocy na spotkanie z [Imię] mogło absolutnie być złym pomysłem.

Ale Chuuya nie zwykł odmawiać.

Umiejętność [Imię], Okiełznany Piorun, pozwoliła jej na bezszelestne lawirowanie w elektronice. Tak więc, o ile nikogo żywego w Agencji nie było, mogli bez przeszkód się spotkać, bo dziewczyna zmyliła kamery.

W głównej sali, oświetlonej zaledwie kilkoma lampeczkami, [Imię] raczyła się winem.

Oczywiście, pomyślał sobie Chuuya, bez wina ani rusz. Najgłupsze jest to, że to ode mnie zaczęła papugować.

- Zastanawiałeś się ostatnio, czemu nie wzięłam przypadkiem droższego trunku, gdy wybierałam sobie prezent od ciebie.

Rudowłosy westchnął, zatrzymując się i krzyżując ramiona na piersi.

- Po prostu nie chciałam, żebyś na mnie wydawał za dużo pieniędzy...

Chuuya przewrócił oczami i spojrzał na butelkę, dostrzegając dwie rzeczy.

Po pierwsze, [Imię] wypiła już dobre trzy kieliszki.

A po drugie, to rzeczywiście był trunek, który nie tak dawno jej podarował. Chateau Margaux, rocznik 60.

Przypomniał sobie, że wbrew wszelkiej logice, jej umiejętność jest najbardziej kontrolowana, gdy dziewczyna jest wściekła... albo wstawiona.

- Dlaczego chciałaś spotkać się akurat tutaj? Bywają przyjemniesze miejsca, w których można pograć w pokera.

Rozbieranego?

Usłyszał w głowie kpiący głosik nikogo innego, jak Dazaia. Zacisnął dłoń w pięść.

W sumie to nie myślał o niej w ten sposób. Była urocza, ale za to złośliwa. Czasem nawet Chuuya podejrzewał ją o pokrewieństwo z Dazaiem. Jednak, na szczęście, potrafiła się opanować w poważnej sytuacji.

- A, tak mnie naszło. Pomyślałam, że szef nie pomyśli, że tu się schowam.

- A czemu chcesz się chować... przed nim?

- Bo nie lubię plotek. Chuuya, co może zaproponować dziewczyna, gdy zaprosiła przystojnego faceta na lampkę wina do ustronnego miejsca, gdzie sam Szatan-pedzio nie zajrzy?

Chuuya parsknął cicho. Zawsze rozbawiały go opinie o ludziach w wykonaniu [Imię]. Zwrócił jednak uwagę na uśmiech, który pojawił się na twarzy dziewczyny przy słowach "przystojnego faceta".

- Podobno kobiety wiedzą lepiej. - odparował, czując, że dziewczyna robi sobie z niego jaja.

[Imię] zeskoczyła z biurka i podeszła do Chuuyi. Była od niego wyższa (opcjonalnie miała wysokie obcasy), może mniej od Dazaia, no ale wciąż.

Miało to swoje plusy, z bezkarnym patrzeniem w biust dziewczyny włącznie.

- Dazaia też byś tak prowokował?

Odruchowo zamachnął na nią pięścią, ale dziewczyna złapała go za rękę i zakręciła nim tak, że twarzą wylądował na jej biuście.

Dobrze wiedziała, że mógł jej oddać o wiele mocniej. Jednak wiedziała już, że wcale nie chciało mu się oddawać.

- Czyżby uczeń przerósł mistrza?

Odepchnął ją tak, że wylądowała na czyimś biurku. Wiedział dobrze, że nie miała zamiaru się przechwalać. Chuuya nalał sobie wina i wypił trochę. Nie najlepsze, ale też dobre.

- Aż tak ci zależy? Na tym, żebym się zdenerwował? - zapytał, ledwo utrzymując nerwy na wodzy.

- No nie wiem, nie wiem, Chuu~

Gdy tylko podszedł do niej, ta pociągnęła go na siebie i pocałowała. Jej usta smakowały [coś słodkiego] i oczywiście winem.

- To w sumie na tym mi zależy, Chuu. - szepnęła [Imię], wzdychając teatralnie.

Rudowłosy burknął coś pod nosem, ale pocałował ją. A ta zabrała mu fedorę, którą założyła sobie na głowę.

Chuuya spojrzał na nią krzywo.

- A może chcesz się wycofać i wrócić do domku? - znów go prowokowała.

- Zamknij się wreszcie. - burknął i zaczął rozpinać jej kurtkę.

W tej dziewczynie denerwować mogło wiele rzeczy. Choćby jej charakterystyczny ubiór, który zdaniem niejednego nie pasował do Mafii. Choćby jej bezczelne zachowanie. Choćby...

Cholera, przecież i tak mi się podoba.

Pod kurtką [Imię] miała koszulę i stanik rozpinany od przodu. Wobec tego rozebranie jej od pasa w górę nie było największym problemem.

Dziewczyna nie miała się czego wstydzić, a nawet gdyby miała, to i tak Chuuya miał to gdzieś.

Zmrużyła oczy i reagowała na jego dotyk jak najżarliwiej. Nieczęsto w końcu można liczyć na taką przyjemność od Egzekutora Mafii, prawda?

[Imię] powoli zrzucała z niego kolejne ubrania. Takim tokiem działań szybko zostali w samych majtkach. No i fedorze na idealnie rozrzuconych włosach [Imię].

- To jakiś sposób wyżywania się na wrogach, że uprawiamy seks na ich biurkach?

- Oj tam, następnym razem będzie w jakimś lepszym miejscu, dopilnujesz tego. - zachichotała dziewczyna, oplotując sobie wokół palców jego włosy.

Uciął jej dalszą przemowę pocałunkiem. Nie wypił tyle, by się spić, więc chyba nie było z nim aż tak źle.

Za to [Imię]... trudno rzec, czy była pijana w trzy dupy, czy po prostu do granic podniecona.

Chuuya nie musiał czekać na reakcję dziewczyny, ona sama chciała więcej i więcej, może więcej niż on sam?

Jej dlonie zeszły w końcu tam, gdzie powinny zdaniem Chuuyi, na jego powoli nieciepliwiący się członek. Rudzielec westchnął ciężko, gdy go złapała.

[Imię] nie należała do osób ociągających się, więc bez ogródek wzięła go w usta, doprowadzając go do naprawdę przyjemnego stanu.

Nadała od razu porządny rytm, tak też Chuuya nwet nie potrafił z siebie wydusić więcej niż w ekstazie szeptane imię dziewczyny.

Doszedł. Dziewczyna nie wyglądała na taką, która robiła to pierwszy raz, ale czy to takie ważne? Ważniejsze stały się palce Chuuyi, teraz błądzące po piersiachi udach dziewczyny.

Mężczyzna uśmiechnął się i w sumie, nie owijając w bawełnę, odwzajemnił zadaną przyjemność, doprowadzając swym językiem niemal do zachrypnięcia się biednego gardła dziewczyny.

- K-kończmy ten... to... ponoć miałeś mieć pracę od rana, Chuu~

Mężczyzna przewrócił oczami, ale musiał przyznać jej rację.

- Tobie to dobrze, zawsze się zmienisz z tym tam pracocholikiem i nikt nie zauważy twojego braku.

Tym razem to dziewczyna miała dość rozmów. Zwaliła pozostałe rzeczy z biurka, które jakimś cudem się utrzymały i przewróciła rudzielca na plecy.

Oboje wiedzieli co dalej.

- To mogę na ciebie wsiąść? - zapytała z udaną powagą i zrobiła to, nie czekając na odpowiedź.

To co tam potem się działo, słychać było chyba po drugiej stronie ulicy...

~~~

Rano Chuuya mimo wszystko czuł się w miarę wypoczęty. Zwyczajowo [Imię] pewnie wciąż była w domu i spała jak zabita.

Tymczasem telefon rudzielca oznajmił, że przyszła nowa wiadomość.

Bandażowy łeb, 8:22
Nie byłeś czasem ostatnio w Agencji?

Chuuya mimowolnie się zarumienił. A co jeśli te nagrania tam są...

Bandażowy łeb, 8:23
Niby kamery twierdzą co innego, ale nagle znikąd rzeczy na moim biurku są na podłodze.

Ja, 8:23
I dlatego, że twoje rzeczy są na podłodze podejrzewasz mnie?

Bandażowy łeb, 8:24
Nie o to chodzi. Na moim biurku były twoje włosy. Poza tym jechało twoimi perfumami.

Chuuya postanowił udać, że nie dostał tego smsa i wrócił do pracy. Dazai jednak nie odpuszczał.

Bandażowy łeb, 8:26
Och, a wczoraj po południu mówiłem  [Imię], które z biurek jest moje...

Chuuya schował telefon i spojrzał na swoje pięści. Jedną miał ochotę przywalić Dazaiowi, drugą [Imię]. Tylko od kogo zacząć?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro