「Lukrowane szczęście」
A/N: dla Laly-Loo, słówko: słodkość
Istniała pewna niepisana umowa pomiędzy Atsushim a Akutagawą. Zawsze mieli pewien czas, konkretnie podczas wspólnego spaceru, gdy cieszyli się sobą i... nie zwracali się do siebie bez większej potrzeby. Zazwyczaj trzymali się wtedy za ręce, uwielbiali to robić. Po prostu to był moment, w którym nie potrzebowali słów.
Ostatecznie ciszę przerwał Atsushi, obserwując swego chłopaka z uwagą.
- Dlaczego się wciąż rumienisz?
Akutagawa wzdrygnął się lekko, a wolną ręką przetarł policzek, który rzeczywiście był bardziej rozgrzany niż zwykle. Odruchowo pokręcił głową, wiedząc w sumie, że to nie ma większego sensu.
- Coś się stało..? - zapytał z lekkim zmartwieniem białowłosy.
- Chciałbym... żebyś na chwilę zamknął oczy. - mruknął w końcu.
Atsushi uśmiechnął się lekko, ale usłuchał prośby. Z reguły robił to, o co go prosił Akutagawa. Znów zapadła cisza, przerwana jedynie przerwana krótkim szczękiem metalu, a Atsushi poczuł, że ma coś chłodnego na ręce.
- Chyba nie zakuwasz mnie w kajdanki, co?
- Nie, to nie ja miewam takie fantazje. Możesz... możesz otworzyć oczy.
Na nadgarstku Atsushiego błyskała bransoletka z serduszkiem z biało-czarnego kamyka. Akutagawa znów uciekł wzrokiem. Zastanawiał się, czy Odasaku będzie mieć rację, czy jednak sromotnie się pomylił.
- Jest piękna, R-Ryuu...
Oh, jednak wszystko dobrze. Atsushi zwracał się do swego chłopaka po imieniu w dwóch sytuacjach - podczas gdy się zawstydzał i w dość jednoznacznej łóżkowej sytuacji.
A tu raczej w łóżku nie byli. Atsushi spoglądał z uśmiechem na odbijającą promienie słoneczne błyskotkę z ciepłym uśmiechem.
- A to... z jakiejś okazji? - zapytał po namyśle.
- Po prostu chciałem ci coś podarować. - westchnął Akutagawa. - Cóż, trochę się martwiłem, czy ci się spodoba...
- Jest piękna i w-wiem czemu kupiłeś akurat taką. Może... pójdziemy zjeść coś słodkiego? - zmienił temat białowłosy, rozglądając się za cukiernią, do której często zaglądali i w której niejednokrotnie spotykali robiącego zapasy słodkości Poe.
- Tak, tak. Widzisz? Tam jest to miejsce gdzie zwykle idziemy. - Akutagawa z reguły miał lepszą orientację w terenie i tak było tym razem.
Z cukierni zgodnie z niemal codzienną rutyną wyszedł sobie Poe, z trudem taszcząc sporą, słodko pachnącą torbę, pewnie po brzegi wypełnioną łakociami. Mruknął do nich nerwowe 'dzień dobry', a następnie poszedł w swoją stronę.
W cukierni ruch był niewielki, pewnie dlatego, że była na uboczu. Obaj chłopcy usiedli przy swym ulubionym stoliku i zaczęli wertować kartę deserów. Kelnerka popijała przy ladzie kawę, wiedząc, że im dwóm nieco zajmuje jednoznaczna decyzja.
Ostatecznie obaj zdecydowali się na sporą porcję jednego z popularniejszych, kremiastych ciast bez konkretnej nazwy. Do tego po filiżance gorącej czekolady.
- Ty- Atsushi?
- Wciąż masz problem z nie mówieniem do mnie per Tygrysie?
- Znasz moje przyzwyczajenia, poza tym ja pierwszy zadałem pytanie.
- Na razie tylko mnie zawołałeś. O co chodzi?
- Naprawdę podoba ci się ta bransoletka?
- A dlaczego? Chcesz ją z powrotem?
- Nie, bardziej chodziło mi o to, że zawsze miałem kiepskiego cela do prezentów i było widać, że bierzesz je z grzeczności. - odparł rzeczowo, przewracając oczami.
- N-naprawdę to było widać? Przepraszam, ja-
- Co ci mówiłem o ciągłym przepraszaniu mnie za coś, na co nie masz wpływu? - warknął.
Zapadła dłuższa chwila ciszy, bo Atsushi był zawstydzony, a Akutagawa wściekł się na siebie, bo nie chciał unosić głosu na swego chłopaka. Podczas tego kelnerka, która pewnie nie zauważyła tego, co się dzieje, przyniosła zamówienia, pogwizdując melodię lecącą w radiu.
- Przepraszam. - mruknęli w sumie jednocześnie, by po chwili wspólnie się roześmiać.
Skupili się na jedzeniu, bo ciasto wyglądało naprawdę kusząco.
Po skończeniu jedzenia, Akutagawa wychylił się do przodu i starł palcem z ust Atsushiego resztkę kremu, samemu się nią racząc.
- Pośredni pocałunek. - szepnął Atsushi, a Akutagawa, sam nie wiedząc czemu, oblał się rumieńcem.
- Ja jednak wolę bez żadnych pośredników. - rzucił, gdy tylko ochłonął, a następnie wspomnianym postanowił się zająć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro