Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

「Królowa nauk」

Spokój to chyba tylko ulotne jak najlżejsze piórko marzenie.

Kunikida westchnął ciężko i poprawił po raz któryś okulary. Mógł za całą pewnością powiedzieć, że kłótnia pewnej dwójki sprawia więcej hałasu niźli gwar całej klasy znudzonej lekcją matematyki.

Oda i Dazai. Trudno rzec, co tym razem ich zwaśniło, jednak z pewnością nie było to nic a nic ważnego. Jak zawsze zresztą.

Blondyn z lekkim hukiem trzasnął układanymi wcześniej dokumentami. Miał sporo do zrobienia, a ci dwaj jedynie psuli mu nerwy.

- Bo wam zrobię kartkówkę! - zagroził zimno, dopiero po chwili orientując się, że trochę pomylił miejsce i to "trochę" było całkiem spore.

Od razu zapadła cisza, a wszystkie zdziwione spojrzenia w Agencji powędrowały na okularnika, który teraz mógł tylko przybić sobie mentalnego facepalma. Ton jego głosu podczas groźby nie brzmiał żartobliwie, wręcz przeciwnie, chorobliwie poważnie.

Co mógł zrobić? Przekalkulował dostępne opcje, po czym wstał, tak zwyczajnym, charakterystycznym sobie gestem poprawił okulary i obrzucił zbaraniałą dwójkę chłodnym, nauczycielskim spojrzeniem.

- Na co jeszcze czekacie? - wspomniał w podświadomości postrach, jaki potrafił kiedyś siać w klasie. Tu się to nie zmieniło, zadziałało identycznie.

Nawet Atsushi, który był gdzieś z boku, dostrzeżony kątem oka, zadrżał. A przecież nawet dzisiaj nie rozmawiali ze sobą.

Odasaku wyjął długopis, a Dazai z nadal nie malejącym zdziwieniem podsunął dwie kartki pod nos Kunikidzie.

Blondyn szybkim ruchem wypisał im zadania, wciąż nie tracąc powagi. Taka cisza w Agencji, że słychać było mrugającą na suficie jarzeniówkę.

Następnie dał im zadania i spojrzał znacząco na zegarek. Obaj jakoś tak z ciekawości zabrali się za zadania, wyznaczone przez blondyna.

Kunikida usiadł i poczuł to rozluźnienie, to chwilowe uczucie władzy absolutnej nad rozwydrzoną gawiedzią. A sądził, że już nigdy go nie dozna.

Szuranie długopisów, tykanie wiszącego zegara...

Odasaku pisał bez jakiejkolwiek emocji, jakby zamiast zadań pisał wiersze. Dazai wręcz przeciwnie, liczył, denerwował się nie wiadomo czym, cały czas trząsł się nerwowo.

Czyżby Kunikida przypomniał mu coś naprawdę nieprzyjemnego ze szkoły? A może po prostu sam z siebie wystarczająco przestraszył samobójcę?

Ciężko doszukiwać się odpowiedzi, nie otwierając w ogóle ust. Jednak Kunikida nie zrobił sobie tej przyjemności i nie zapytał.

Przyłapał się za to na mechanicznym ruchu niecierpliwego postukiwania palcami w blat. Uparta cisza aż dzwoniła w uszach i powoli męczyła.

- Nienawidzę matematyki. - rzucił Dazai, oddając kartkę.

Oda za to uśmiechnął się szeroko, oddając kartkę.

Kunikida z braku laku zaczął sprawdzać owe wypociny swoich... towarzyszy.

~~~

- Kunikida no, teraz musisz mi dać, to co mi dałeś! - zawołał Dazai wesoło.

Odasaku i ów zawołany blondyn spojrzeli na wiecznie wesołego detektywa z lekkim politowaniem.

- Czyli co-

- Pałę! - zawołał Dazai.

(A/N najgłupsze pomysły najbardziej mi pasują do Dazaia, co poradzę)

Zaowocowało to facepalmem ze strony Ody i rumieńcem Kunikidy.

Od kiedy Dazai był taki bezpośredni? To, że się uparł swojej wesołej gadki, to wiadomo, ale żeby takie teksty?

Obaj pozostali detektywi spojrzeli po sobie, szukając dowodów, któż to demoralizuje Dazaia.

Nie znaleźli jednak niczego, niestety.

W końcu obaj ze zrezygnowaniem wstali. Zgodny wniosek - Dazaia da się uciszyć tylko w jeden sposób.

To będzie długa noc.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro