「Instynkt macierzyński」
Czy instynkt macierzyński występuje u faceta?
Tego Akutagawa nie był pewien. W sumie to całkiem zastanawiające. A może to wtedy jest instynkt tacierzyński?
Czarnowłosy pokręcił głową. Stanął pod już całkiem sobie znanymi drzwiami. Spojrzał w bok i znów dostrzegł sąsiadkę, która jak zawsze bacznie mu się przyglądała.
Spróbował zrobić zgodnie z radą swojego chłopaka i wyobraził sobie coś miłego, tak by choć lekko się do tej baby uśmiechnąć.
Tak więc przypomniał sobie Atsushiego, gdy był przeziębiony i słodko kichał. Oczywiście nikomu się nie przyznał, że podobał mu się ten widoczek.
Podziałało. Sąsiadka sobie poszła, a Akutagawa otworzył drzwi swoim kluczem.
W mieszkaniu było cichutko, tak też czarnowłosy postanowił tego nie przerywać. Zdjął buty i ruszył do sypialni.
Cała trójka tam była i spała. No, może poza Sorą. Ten to nigdy nie lubił za długo spać.
Od kilku tygodni w mieszkaniu razem z Atsushim mieszkają dwa kociaki, Sora i Fuku.
Oba kotki są całkiem rozkoszne, ale skrycie Aku twierdził, że posiadanie jednego uroczego kotka z pewnością mu wystarczy.
Czasem się cieszył, że nie musi sprzątać kuwety. Czy cokolwiek innego, w końcu nie miał do tego głowy.
Zdjął z siebie płaszcz i ułożył się na łóżku, a Sora wbiegł mu z impetem na brzuch.
Akutagawa skrzywił się, patrząc na kociaka. Akurat tam ostatnio był obolały po którymś treningu. Jednak Sora mimo zrzucania wracał na to samo miejsce i tam też się ułożył.
- Aleś ty uparty. - mruknął ponuro, unosząc dłoń, a kot wsunął pod tą dłoń głowę, licząc na głaskanie.
Zrezygnowany czarnowłosy pogłaskał go, przypominając sobie dzień, w którym Atsushi odnalazł kotki.
Byli na spacerze, daleko od znanych miejsc, na dość opuszczonych peryferiach.
Szli razem, ukradkiem trzymając się za ręce, prawie nad samym brzegiem rzeki.
Z daleka słychać było odgłosy tętniącego życiem miasta, jadących aut...
A tu był względny spokój, gdzie nikt ich nie szukał.
Przemyślenia w milczeniu przerwał im cichutki pisk, dochodzący od strony wody.
Akutagawa nawet nie zdążył zatrzymać Atsushiego, który momemtalnie odnalazł źródło dźwięku i wskoczył do wody - by uratować piszczące pudełko.
- Czyś ty zgłupiał? - syknął Aku, wyciągając go ostrożnie z pomocą Rashomona.
Prawdę mówiąc, Atsushi sam nie był pewien. Kichnął tylko i spuścił głowę.
Akutagawa westchnął i przewrócił oczami. I tak już się przyzwyczaił do tego, że tygrys wręcz przyciąga kłopoty.
Atsushi w końcu przejechał dłonią po pudełku, które znów zaczęło piszczeć, a następnie je otworzył.
A w środku były dwa kociaki. Aku już wiedział, że to przegrał i biedne, wystraszone stworzonka nie zostaną oddane do schroniska.
Czarnowłosy wrócił do rzeczywistości, gdzie Sora mruczał przez sen, a on sam nadal go głaskał.
Burknął cicho pod nosem i stwierdził, że bok boli go trochę mniej. Przekręcił się nieco w stronę Atsushiego.
Możnaby pomyśleć, co z tego, różni ludzie przygarniają koty. Ale to było coś innego.
Więź. Więź porzuconych, która połączyła te kocięta z białym tygrysem.
- Może czas wreszcie się przyzwyczaić, że nie zawsze mam na cokolwiek wpływ? - zapytał sam siebie, przebiegając dłonią po policzku Atsushiego, który uśmiechnął się przez sen.
Sora podniósł się i podszedł do twarzy Akutagawy, po czym polizał go swym szorstkim językiem po policzku.
- Jesteś niemożliwy.
Z braku laku zarówno lizający jak i lizany, po wspólnym podumaniu nad sensem życia posnęli.
Gdy Fuku, postanowił z radością poskakać białowłosemu po brzuchu, by przypomnieć o swoim istnieniu, Atsushi mógł zobaczyć widok na pewno godny zdjęcia.
Akutagawa, taki zazwyczaj przerażający, spał słodko z kotem owiniętym jak szalik na szyi.
Czasem warto posłuchać kociej rady i wstać.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro