「Deszcz późnym wieczorem」
I znów tego wieczoru pradawny deszcz
Śpiewa pradawną pieśń
W uporczywym bredzeniu, w nieprzerwanym bredzeniu
Pojawia się nagle niezgrabna postać Dazai'a
Torując sobie drogę pomiędzy wieńcami
Nieprzemakalny płaszcz miga między wieńcami
I wtedy przychodzą do głowy dowcipy o podwójnej czerni.
Jeżeli przejdę przez tę alejkę
Przejdę w kierunku mglistej nadziei
Ale czekaj! Czy to jest na pewno nadzieja?
Niepotrzebne mi samochody i inne dobra
Nie dbam o uliczne latarnie
Od zwisających w knajpach lamp psują się oczy
A w oddali przypomina o sobie chemia między nami
Gdy przyszedłeś na me ostatnie przyjęcie, nie dbałeś o spojrzenia kogokolwiek.
Chociaż to było moje ostatnie przyjęcie, nie powiedziałeś mi nic, ni słowa.
Choć niejeden cię wołał, ty tanczyłeś w deszczu niedaleko mnie, nieszczęśliwy.
Bo któż może być wtedy szczęśliwy?
Ale nie wyszedłeś, byłeś ze mną, aż inni sobie szli.
Choć z twoich włosów skapywała woda, choć powoli mokłeś, zostałeś ze mną.
A gdy pogasła większość świateł, pokazałeś znajomą mi skądś roślinę, którą po kryjomu posadziłeś.
Następnie szepnąłeś, że wrócisz i poszedłeś z deszczem.
I wróciłeś.
I wracałeś.
Ze słowami na ustach, ze wspomnieniami w głowie.
Nie potrafiłem, zliczyć, ile razy mnie odwiedziłeś.
Drobna roślina, którą się zajmowałeś, której listki nazywałeś moimi dłońmi.
I je całowałeś.
Rosła w górę, a ty dbałeś o nią tak, jak chciałbyś dbać o mnie.
Poświęcałeś temu wiele czasu.
Mówiłeś, że jestem bliski twemu sercu i pytałeś, czemu tak daleko ciału.
A ja nie odpowiadałem, choć chciałem.
Lubiłeś te najbardziej deszczowe dni, gdy przechodziłeś chyba tylko moknąć.
Kochałem wiatr, który wiał ci w twarz.
Kochałem słońce, świecące ci w oczy.
A ty byłeś ze mną, mimo wszystko.
Mijały dni, a ta dziwna roślina rosła, plotła i piękniała.
Aż pewnego dnia rozkwitła.
Rozkwitła najpiękniejszą czerwienią.
A ja nadal nie wiem, jak tobie...
...jak tobie udało się posadzić winorośl na cmentarzu.
》》》
Mały one-shot dla BezpanskiLiterat
Wiersz na początku, pod tytułem będącym również tytułem one-shota, jest nieco przerobionym wierszem Chuuyi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro