Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział XX

Louis' Pov:

-Woah Louis, nie tego się spodziewałem. To trudny temat, ale musisz powiedzieć to Harry'emu jak najszybciej. Postąpiłeś  okropnie, ale czasu nie cofniemy, głupi byłeś.

-Wiem, powiem mu, ale muszę najpierw ujawnić się z loczkiem przed rodziną. Chcę, żeby wiedzieli.

-Rób jak chcesz, ale masz z nim pogadać. My idziemy ogarnąć Harry'ego, kupić ci coś na później? - odzywa się Liam.

-Nie.

Czuję się o niebo lepiej, gdy im to wszystko powiedziałem. Zostaje jeszcze tylko Harry.

2 dni później

Słyszę ciche pukanie do drzwi, a po chwili widzę ciemną czupryne mojego taty, a za nim Anne.

-Cześć Louis.

-Um cześć - odpowiadam niepewnie. Mam pewien pomysł, ale nie wiem czy się zgodzą.

-Coś się stało?

-Tak, nie, nie wiem, znaczy myślałem tak sobie, że może dziś wieczorem zrobimy kolacje dla wszystkich. W końcu dzisiaj wychodzę i chciałbym coś wieczorem wam powiedzieć. To dla mnie bardzo ważne i chcę, żeby wszyscy o tym wiedzieli.

-Jasne. Zadzwonimy do reszty. Dziś o osiemnastej, może być? - pyta Anne lekko zdziwiona tym, że jestem aż tak poważny.

Bardzo się stresuję. Muszę jeszcze powiedzieć o moim planie Harry'emu.

Godzinę później słyszę, że ktoś znowu wchodzi do mojego pokoju. Już miałem krzyczeć, gdy zauważam loczka. Patrzę chwilę zawstydzony prosto w jego zielone oczy, po czym przytulam go mocno całując w szyję. Tak dawno go nie czułem.

-Harry - przerywam - muszę ci coś powiedzieć - uśmiecham się i prowadzę go na łóżko, gdzie siada mi na kolanach. - Zapytałem taty i Anne, czy możemy zrobić dziś kolacje, na której będą wszyscy. I chciałem właśnie dzisiaj im o nas powiedzieć. Co o tym myślisz? - przegryzam wargę czekając na jego reakcje.

-Louis - jest w szoku - to wspaniale, będziemy mogli robić te wszystkie rzeczy - macha rękoma - przy nich. Nie będziemy musieli się bać, że ktoś nas przyłapie.

-A c-co jesli tego nie zaakceptują? - pytam.

-To wtedy uciekniemy - uśmiecha się sprytnie na co reaguje śmiechem. - Chodźmy po wypis.

Zakłada moja torbę przez ramię i otwiera mi drzwi. Dziękuję mu cicho i razem wchodzimy.

Przygotowuję sałatki na kolacje, Harry męczy się z kurczakiem, a Anne robi ciasta. Każdy ma ręce pełne roboty.

Im mniej czasu, tym bardziej się stresuję. To nie będzie takie łatwe.

Prawie mdleje, gdy słyszę dzwonek do drzwi. Czemu to tak szybko zleciało?

Biegnę prawie się przewracając by otworzyć wszystkim drzwi i zapraszam ich do stołu

Jemy w ciszy, nikt nie chce odezwać się pierwszy. Czuję się trochę niezręcznie, więc idę sprawdzić, czy kurczak jest już gotowy, choć powinien zrobić to Harry. Gdy wracam rozmowa się rozkręca. Mam wrażenie, że to przy mnie nie chcieli nic mówić, ale szybko stwierdzam, że się mylę, gdy Lottie mnie zagaduje. Po chwili mówi cicho, żebym zaczął. Tak, Lottie wie o moim planie. Pomagała mi go dopracować.

Spoglądam ostatni raz na bladego loczka i wstaję chcąc zwrócić na siebie całą uwagę wszystkich zgromadzonych.

-Wiecie co? Nie ściągnąłem was wszystkich tutaj bez powodu. Ktoś powiedział, że przyszłość zależy od tego co zrobimy dzisiaj i kurde, miał rację. Nie będę stał przed wami codziennie i udawał kogoś innego. Wystarczająco długo okłamywałem sam siebie i nie chcę robić tego z wami. To nie ja. Myślicie, że jest coś pomiędzy mną, a Clara, prawda? - patrzę na nich, a każdy przytakuje - znacie ją, moja miłość, czyż nie? - śmieję się. - Nie, to nie prawda. Powiem wam coś, to są bzdury, głupie bzdury. Nie muszę stać w garniturze, super wystrojony, by pokazać komuś, że go kocham. Tak kocham. Wreszcie ja, Louis Tomlinson, znalazłem swoją bratnią duszę - mama wydaje ciche "aww" myśląc, że dalej mówię o Clarze. Każdy chyba tak myśli, no ludzie co z wami nie tak? - Nie chce was dłużej zanudzać, ale chcę jeszcze powiedzieć, że teraz wiem, że powinienem być sobą, a osoby, dla których jestem ważny, coś znacze i tak będą mnie kochać. Ta osoba też mnie kocha i chcę jej za to podziękować. Chcę podziękować mojemu chłopakowi. Dziękuję Harry. Dziękuję, że nauczyłeś mnie tak wiele - mam wrażenie, że ojciec zaraz zejdzie na zawał, jest cały czerwony. - Mamy jedno życie i zamierzam je wykorzystać jak najlepiej - uśmiecham się do zielonookiego - to właśnie z nim je spędzę - głaszcze go po policzku. - A, i gdybyście nie zrozumieli, jestem gejem i Harry też. Jesteśmy razem - dodaję.

-Ja-jak to jesteś z Harrym? - szepcze moja mama, tak jakby nie miała głosu, jakby była chora - przecież wy będziecie braćmi.

-Przyrodnimi, my nie jesteśmy spokrewnieni, a w naszych żyłach nie płynie ta sama krew. Wasze zdanie nie zmieni mojego, naszego. Nawet nie próbujcie.

-Jesteś gejem - powtarza najstarszy tomlinson - mój syn jest gejem.

-Masz coś do tego? - pytam bezczelnie.

-Jak tak możecie? - pyta załamany.

-A ja umm...myślę, że jeśli naprawdę się kochacie I jesteście szczęśliwi to będę stała za wami murem. Nie ważne jest to, czy jesteś gejem, czy to że jesteś z Harrym. To nie ma znaczenia, będę Cię kochać, zawsze. Ciebie tez Louis - mówi mama loczka, po czym nas przytula.

Nie zdążam odejść kawałek, a zostaję przyciągnięty do uścisku przez moją mamę. Zaczyna płakać szeptając mi na ucho, że bardo mnie kocha.

Spoglądam na ojca i widzę, że zaciska usta. Odchodzi od stołu i już myślę że wyjdzie, gdy się odzywa.

-Postaram się to tolerować. Chcę, żebyście byli szczęśliwi, choć tego nie rozumiem do końca. - mówi na co uśmiecham się szeroko.

Chwytam Harry'ego za rękę i prowadzę na dwór.

-Kocham cię Harry.

-Nawet nie wiesz jak bardzo ja cie kocham - odpowiada.

_______________
Cieszmy się tą piękną chwilą

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro