Rozdział X
Louis’ Pov:
Biłem się z myślami już od jakiegoś czasu, ale nie wiedziałem co robić. Wreszcie coś we mnie pękło i powiedziałem loczkowi co czuję. Strasznie mi na nim zależy, lecz boje się, że gdy dowie się całej prawdy będzie chciał zakończyć to wszystko między nami. Właściwie to co jest między nami? Nie rozmawiałem z nim na ten temat. Nie chciałbym, żeby za dużo osób widziało "o nas". Nie to, że się jego wstydzę. Tak nie jest.
Między nami jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Często okazujemy sobie swoje uczucia i podoba mi się to.
Minął tydzień, a Toma i Anne jeszcze nie ma, nie wiem co oni kombinują. To dziwne, że nie ma ich tak długo, prawie miesiąc. Przyzwyczaiłem się już do zasypiania obok Harry'ego. Ich powrót to zakończy. Mogliby się domyślić.
Spokoju nie daje mi również Nick. Cały czas kręci się obok zielonookiego, a mu najwyraźniej to nie przeszkadza.
Muszę iść się przewietrzyć i jeszcze raz wszystko przemyśleć. Udaje się do mojego miejsca, o którym nie wie nikt, poza mną. Uwielbiam tam przychodzić i pomyśleć.
Gdy jestem już na miejscu wkładam ręce do kieszeni i uśmiecham się na widok przede mną. Siadam na ławce, jedynej ławce, która znajduje się na środku łąki, w sumie to nie łąka, ale tak na to mówię. Nie mam pojęcia kto ją zrobił, ale albo o niej zapomniał, albo zmarł co jest prawdopodobne, ponieważ wygląda na bardzo starą.
Znowu zaczynam myśleć o tym wielkim błędzie który popełniłem. Na samą myśl mój żołądek się kurczy. Tak bardzo nie chce, aby Harry się o tym dowiedział, nie przeżyłbym tego.
Myślę o pięknych szmaragdowych oczach i nagle sobie coś uświadamiam. Niedługo, bo za kilka dni, Harry ma swoje osiemnaste urodziny. Już nie jest tym małym dzieciakiem, z którym grałem w gry czy gadałem o głupotach. Teraz jest o wiele wyższy ode mnie. Jest bardziej męski.
Nagle mój humor się pogarsza, gdy myślę o tym, że Harry wybierze studia daleko od domu. Ja studiuje niedaleko. Dostałem się na Kingston, ale zastanawiam się nad rzuceniem szkoły. Nie mam na to ochoty, a prace znajdę i tak czy siak.
-Halo - odbieram telefon, który wibrował mi w kieszeni. Myślałem, że zostawiłem go w domu.
-Cześć Lou. Myśleliśmy z chłopakami, żeby się spotkać i załatwić sprawy związane z imprezą urodzinową Harry'ego - odzywa się Zayn.
-Jasne, gdzie i o której?
-Niall mówił, że jego rodziców nie będzie, więc do niego i możesz już przyjść. Ja i Liam jesteśmy w drodze. Spotkamy się u Horana.
-Już się zbieram - informuję i rozłączam się. Musimy się postarać dwa razy bardziej niż rok temu. To musi być wyjątkowe i ja się o to postaram.
Pół godziny zajęło mi dojście pod dom wiecznie głodnego Nialla. Nawet nie zdążyłem zapukać, gdy drzwi się otwierają i zostaje wciągnięty do środka.
-Okej, a więc mamy najważniejsze - śmieje się - piwo i chipsy, więc możemy zaczynać. Jakieś pomysły? - pyta blondyn.
-Musimy wziąć pod uwagę, że to jego osiemnaste urodziny, więc to musi być coś niesamowitego i niepowtarzalnego - właśnie miałem to powiedzieć, ale wyprzedza mnie Payne.
-Tak w ogóle to Harry nie domyśli się czy coś? Co roku tak robimy, że spotykamy się bez niego tylko dlatego, że omawiamy imprezę na jego urodziny. Pewnie teraz siedzi i się nudzi - smutno mi na myśl, że musi siedzieć sam w domu, a ja jestem z chłopakami, nie z nim.
-Nick jest u niego.
-Kto? - mój smutek szybko zmienia się w złość. To chyba jakieś żarty. Sam z moim Harrym w naszym domu? - Ja chyba...myślę, że poradzicie sobie sami - mówię i próbuje wstać.
-Przestań Louis. Nic mu się nie stanie - uspokaja mnie Malik.
Po godzinie jeszcze dopracowujemy nasz plan. W tym czasie wymieniłem się kilkoma smsami z loczkiem i poinformowałem go, że Nick ma się trzymać z dala od niego.
-Dobra, to ja jutro załatwiam pub, Zayn alkohol i przekąski, Niall zaprasza gości i zajmuje się muzyką, a ty zajmujesz się Harrym - analizuje jeszcze raz Liam.
Siedzimy jeszcze chwile, a ja znowu pogrążam się w myślach. Tych, które nie dają mi spokoju i sprawiają, że czuje się źle.
-Boje się, że Harry pójdzie na studia, które są gdzieś daleko od domu. W końcu wakacje się niedługo skończą.
-I tak będziemy się pewnie widywać. Poza tym, został jeszcze miesiąc. Ciesz się tym co masz - odpowiada mulat, a ja zdaje sobie właśnie sprawę, że powiedziałem to na głos. Nic nie odpowiadam zawstydzając się lekko.
-Myśleliście już nad prezentami? - pytam chcąc zmienić jak najszybciej temat.
-Nie, jeszcze nie - mówi Niall, a wszyscy przytakują. Ja już mam pewien pomysł, ale postanawiam zachować go dla siebie.
Wracając do domu zachodzę jeszcze do kawiarni i kupuje dwie gorące czekolady.
-Harry, wróciłem! - krzyczę, gdy zamykam drzwi i ściągam bluzę.
-Hej - przytula mnie i całuje krótko w usta - cały dzień cię nie widziałem - znów mnie całuje, a ja ciągnę go lekko za włosy na co mruczy cicho. Podnoszę go i prowadzę nas do mojego pokoju.
-Gdzie byłeś? - pyta przerywając nasza chwile.
-Musiałem pomóc Stanowi - kłamię. Nie lubię tego robić, ale inaczej by się domyśli.
-Nie lubię go - wzdycha.
-Ja nie lubię Nicka - odpowiadam od razu.
Nic nie mówiąc znowu mnie całuje. Zdejmuję z niego koszulkę i odpinam guzik od spodni zjeżdżając pocałunkami na szczękę, później na szyję i klatkę piersiową. Zahaczam ręką o pasek jego majtek, gdy ten pojękuje cicho.
-Chłopcy, wróciliśmy!
_______________________
Dzisiaj niestety też krótki, ale następne będą dłuższe i mam zamiar wprowadzić zwrot akcji, jak myślicie co tam się będzie działo? :P
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro