Rozdział XV
Louis’ Pov:
-Jesteś już gotowy? - wkładam do walizki ostatnią bluzkę i unoszę kciuk w górę pokazując, że jestem - Chłopacy już przyjechali.
Schodząc na dół zastanawiam się czy na pewno wszystko wziąłem. Zawsze czegoś zapomnę, tym razem były słuchawki. Wracam szybko prawie potykając się o własne nogi.
-No wreszcie panienka się zjawiła - śmieje się mulat.
-Jaka panienka - prycham - jedziemy już? Robi się ciemno.
-Tylko na ciebie czekaliśmy - mówi wstając z krzesła, tak samo jak reszta.
Wchodząc do samochodu zauważam czarny wóz z przyciemnianymi szybami. Domyślam się kto to, ale ignoruję to. Znowu. Zdaję sobie sprawę, że tak nie mogę i muszę to powiedzieć chłopakom, ale chcę to przedłużyć jak najdłużej. Nie przejmuję się tym dalej, skupiam się na drodze, a co to by była za przejażdżka bez śpiewu moich przyjaciół. Mając na myśli śpiewania, mam na myśli raczej wycia. Tego nie można nazwać śpiewaniem, jeden przez drugiego się drze.
-Louis, śpiewaj z nami! - nalega Harry już od jakiś pięciu minut.
-Nie, nie mam nastroju, a ty Zayn skup się na drodze.
-Dobrze mamo - wzrusza ramionami i zapala papierosa.
Kolejna godzina mija na wygłupianiu się. Zawsze tak robimy, chociaż ja sobie dziś odpuściłem, naprawdę nie mam nastroju. Teraz prawie zasypiam opierając głowę o ramię Harry'ego. Przez jego twarz przechodzi cień uśmiechu, a ja chyba domyślam się dlaczego.
-Jak wrócimy zrobię sobie dwa kolejne tatuaże - powiedział nagle loczek.
-A nie mówiłem - wybucha śmiechem Malik palący już drugiego papierosa.
-Co? - pyta trochę zdziwiony nagłym wybuchem Zayna - ej no o co chodzi?
-Na imprezie Zayn stwierdził, że niedługo będziesz cały wytatuowany i cóż, mi też się tak wydaje - odpowiadam, a Liam przytakuje.
-Chciałbym, mam już kilka planów - okej, ciekawe skąd weźmie na to pieniądze.
Gadamy jeszcze chwile o głupotach, ale przestajemy, gdy mulat zatrzymuje się na czerwonym świetle i spogląda na nas poważny, a my patrzymy na niego jak na głupiego, ponieważ to serio wygląda zabawnie. Na samą myśl prycham.
-Teraz skręcamy w lewo, a następnie w prawo - odwraca się w naszą stronę - i zaraz kurwa jesteśmy!
-Serio Malik? Już myślałem, że zabłądziliśmy, albo nie mamy paliwa idioto! - krzyczę, ale nie ze złości, raczej bezradności na jego głupotę.
-Jesteśmy!
Wychodząc z samochodu rozglądam się i zauważam naprawdę ładny domek. Nie jest zbyt duży, ale na naszą piątkę zdecydowanie wystarczy. Mamy blisko na plażę, więc to kolejny plus. Przed domem jest miejsce na ognisko i pewnie to wykorzystamy. Widzę też miejsce na hamak, a znając Nialla zabrał go ze sobą. On na wszystkie takie wycieczki zabiera hamak. Go się nie da zrozumieć.
-Ile jest pokoi? - pytam w drodze do domku.
-Trzy plus salon z kuchnią i łazienka.
-Jak będziemy spać? - pyta Niall ciągnący za sobą walizki.
-Jeden śpii sam, no chyba, że będziemy spali w trójkę.
-Ja z Louisem! - wrzeszczy zielonooki, a ja gromię go wzrokiem stojąc za Liamem i pokazuje mu, żeby siedział już cicho. Ten czerwieni się i drapie niezręcznie po karku. - To znaczy, mogę spać z kimkolwiek.
-Ohh, czyżby romansik? - dopytują.
-Nie? - pytam retorycznie - bez przesady, Harry jest moim przyjacielem, tak samo jak wy. To głupie, przestańcie - biorę swoją walizkę i czekam, aż Zayn otworzy drzwi. Gdy wchodzimy do środka rozglądam się i jestem wniebowzięty. Tak kiedyś sobie wyobrażałem dom, w którym zamieszkam razem z Harrym, gdy będziemy dorośli. Znaczy, Boże, dlaczego o tym pomyślałem? Nie wyobrażałem sobie tego nigdy. No może raz, jak oglądaliśmy razem film wieczorem i w sumie drugi, gdy się całowaliśmy i trzeci, gdy...
Dobra, wyobrażałem to sobie. Nie raz, nie dwa, nie trzy. Kto mi zabroni.
-Podoba się? - macha mi ręką przed twarzą blondyn.
-Tak, jest przytulnie - odpowiadam oczarowany tym miejscem.
-Rozpakujmy się, a później może zrobimy ognisko - proponuje, a wszyscy przytakują. Zadowolony ze swojego pomysłu ciągne loczka na górę, by razem wybrać pokój.
-Ten chyba jest największy, prawda?
-Tak i ten bynajmniej można zamknąć na klucz - poruszam brwiami , a zielonooki się rumieni.
Wyjmując kolejną bluzkę z torby wypada również prezerwatywa. Gdy tylko młodszy to zauważa spogląda na mnie dużymi oczami, po czym podnosi ją i uśmiecha się sprytnie.
-Co to jest młody człowieku? - pyta poważnie, ale nie udaje mu się być poważnym przez jego uśmieszek.
-Panie starszy, to jest kondom, który niedługo znajdzie się na moim wielkim kutasie, który w ciebie wejdzie, a jeśli będziesz mnie prowokował, poczujesz go już za chwilę - mówię mając na celu zawstydzić go.
Skutkuje, ponieważ na jego policzkach pojawiają się dwie czerwone plamy.
-Louis...
-Co? Zawstydziłem Cię skarbie? - podchodzę do niego i łapie za twarz masując policzki - a może podnieciłem?
Marszczę brwi, gdy widzę, że Harry jest czerwony do granic możliwości. Przecież znam go i nie wstydziłby by się, aż tak bardzo. Odwracam się i czuję, jak fala gorąca przechodzi przez moje ciało.
-To były tylko żarty - tłumaczę się, ale niepotrzebnie, ponieważ Niall, Liam oraz Zayn, którzy stoją na środku pokoju, wybuchają śmiechem.
-Serio? Już dawno się domyśliliśmy, że coś pomiędzy wami jest.
-Nie mówcie o tym nikomu - prawie piszczę spanikowany.
-Gęba na kłódkę, ale myślę, że powinniście powiedzieć to twojemu tacie i twojej mamie - proponuje Liam.
Spoglądamy na siebie z Harrym, po czym wybucham śmiechem, ale szybko przestaję, gdy orientuję się, że śmieje się sam.
-Co? Wy tak serio? Harry?
-No...fajnie by było - mówi cicho.
-Zastanowimy się nad tym okej? - pytam dotykając jego ręki. Na jego twarzy znowu pojawia się piękny uśmiech, który kocham.
-Trochę to krępujące, tak przy was, gdy już wiecie - śmieję się - rozpalamy już ognisko? - pytam zmieniając temat.
-Tak, chodźmy - mówi Zayn.
Szukając drewna myślę o tym co się stało. Może to w sumie dobrze, że się dowiedzieli. Nie będziemy musieli już udawać...
-Już wystarczy - mówię, gdy zauważam, że Niall chce iść szukać więcej drewna.
Po rozpaleniu ogniska przenosimy dwie długie belki i siadamy na nich.
-Wiecie co - odzywa się Liam smażący już trzecią kielkiełbaskę - nie mogę uwierzyć, że to wszystko tak szybko zleciało.
-Co masz na myśli - pytam z pełną buzią.
-Pamiętam czasy, jak codziennie graliśmy w piłkę, a potem chodziliśmy do tej kawiarni, gdzie pracowała cycata Nina - śmieje się - a teraz kończymy szkołę, idziemy na studia i zachowujemy się tak, jak Ci starsi, przed którymi kiedyś uciekaliśmy. Zawsze chciałem mieć już te osiemnaście lat, ale po osiemnaste to poleciało z górki, prawda?
-Tak, a pamiętacie, jak kiedyś wkradliśmy się do pokoju nauczycielskiego i zmieniliśmy oceny? - prycham - to były czasy - mówię przytulając Harry'ego, ponieważ widzę, że się trzęsie.
-Chciałbym mieć znowu trzynaście lat - dodaje śpiący loczek.
-My tu gadu, gadu, ale kiełbaski się skończyły - piszczy Niall.
__________________________
Szykuje się "Amazing drama!" ;))))))))
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro