Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział III

Harry’s Pov:

Od godziny siedzimy z Louisem w salonie i oglądamy film, który szczerze mówiąc,  znudził mi się po piętnastu minutach. Nie moja wina, że nie przepadam za filmami historycznymi.

-Ekran jest na ścianie, nie na mojej twarzy - śmieje się Lou.

-Ten film jest nudny Loueh - odkładam miskę z popcornem.

-I mówisz mi to, gdy film się prawie skończył? Może zadzwonimy po znajomych? - proponuje.

-Przecież niedawno wyszli.

-Mogliby zostać na noc, a poza tym możemy też zadzwonić po Clare, Brook i Stana - nalega niebieskooki.

-Nie ma mowy! Nie chcę ich tu - sycze wkurzony i wychodzę z pomieszczenia do swojego pokoju.

Leżę wpatrzony w sufit, chwilę później słyszę ciche pukanie do drzwi.

-Proszę - burcze.

-Hazz, nie wiem dlaczego jesteś tak nastawiony do moich znajomych - mówi kładąc się obok mnie na łóżku.

-Naprawdę nie wiesz? Clara zachowuje się jakby jej piątej klepki brakowało i cały czas się klei do każdego osobnika płci męskiej, a najczęściej do ciebie. Brook jest dziwna i raz próbowała mnie pocałować, a Stan, to po prostu Stan - odpowiadam zmęczonym tonem - Lou po prostu mam wrażenie, że oni mi cię odbiorą.

-To się nigdy nie wydarzy - przytula i całuje mnie w czoło. W moim brzuchu na ten gest, zaczęło dziać się coś dziwnego, ale przyjemnego.

-Może pójdziemy już spać? Jestem już trochę zmęczony - wstaję i podchodzę do szafki, z zamiarem poszukania czegoś do spania.

-Jasne - odpowiada i zanim wychodzi, spogląda jeszcze raz w moją stronę.

Jest godzina druga w nocy, a ja nie mogę jeszcze zasnąć. Przez myśl przechodzi mi głupi pomysł, który zamierzam wykorzystać.

Wstaję niezgrabnie z łóżka i kieruję się do pokoju Louisa. Pukam lekko i po chwili słyszę ciche ,, prosze". Staję nad łóżkiem i patrzę na zdziwioną twarz chłopaka.

-Nie mogę zasnąć - szepcze.

-Chcesz ze mną spać? - pyta lekko skrępowany. Kiwam głową, po czym kładę się obok niego. Zasypiam wtulony w szyję Louisa.

Następnego ranka, budzę się czując na sobie czyjeś spojrzenie. W tym momencie, przypominają mi się zdarzenia z wczorajszego wieczoru.

-Gapisz się - mówię z poranną chrypką.

-Zrobię śniadanie - zmienia temat. Chwilę później wstaje i idzie na dół.

-To jest pyszne - przełykam już drugiego naleśnika - Nie wiedziałem, że tak dobrze gotujesz - przyznaję.

-Tak naprawdę, to mój pierwszy raz - porusza zabawnie brwiami - Może pójdziemy dziś do klubu? - pyta.

-Nie wpuszczą mnie, mam szesnaście lat Loueh.

-Nie możesz iść na imprezę to impreza przyjdzie do ciebie.

-Co masz na myśli? - pytam zaciekawiony.

-Może by tak, zrobić mała imprezę? Ochrzcimy ten dom - śmieje się - co ty na to?  - pyta wstając z krzesła.

-To nie taki zły pomysł - uśmiecham się i podchodzę bliżej Louisa - Było pyszne, dziękuję.

Oddaję mu talerz i w tym momencie nasze dłonie się stykają. Szybko odsuwam dłoń, czując jak prąd przechodzi przez moje ciało. On też to poczuł? Ignoruje to i kieruje się do salonu z zamiarem obejrzenia mojego ukochanego serialu.

-Harry, idę do sklepu, kupić ci coś? - głos Lou rozbrzmiewa po pokoju - albo może chcesz iść ze mną? - dodaje.

-Chętnie - wstaję z kanapy i idę ubrać buty.
Idziemy w ciszy, aż wreszcie Lou się odzywa.

-Zadzwoniłem już do wszystkich - wywracam oczami, ponieważ domyślam się, że zaprosił też Clare, Brook i Stana.

Zbliża się dwudziesta, a ja pomagam Louisowi i Liamowi chować jakieś wartościowe rzeczy.

-Jest już prawie dwudziesta, a ich jeszcze nie ma - denerwuję się.

-Stan napisał, że będą za dwie minuty - kolejny raz tego dnia przewracam oczami. Stan.

Słyszę głośne ,, już jesteśmy", co oznacza, że koszmar się zaczyna.

Impreza trwa już jakieś dobre trzy godziny. Nie jest tak źle, jak myślałem, że będzie.

-Harry, musisz to zobaczyć - podbiega do mnie, już kompletnie pijana Brook. Nie mając nic ciekawszego do roboty, idę za nią.

Dziewczyna prowadzi mnie do ogrodu. To co teraz zobaczyłem, sprawiło, że poczułem się okropnie i nawet nie zauważyłem spływających łez po moich zaczerwienionych policzkach.

                 ____________________

Jak mysliscie co tam się stało? Myślę, że następny rozdział pojawi się w środę.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro