Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Zasady.

Seokjin wziął głęboki oddech. Słowa, które miał zaraz wypowiedzieć jakby przeszywały go od środka. Całą klasę wypełniła cisza. Jeszcze raz spojrzał na chłopaka, który stał na przeciw niego, który wszedł w jego życie jak huragan, zupełnie go nie ostrzegając. Wyglądał na tak zmęczonego i zdesperowanego. I nauczyciel wiedział, że po części to jego wina. Po większej części. Sumienie nie pozwoliło mu powiedzieć nic innego jak:

- W porządku.

Znowu nastała cisza. Żaden z nich nie wiedział co w tej chwili powiedzieć. Kiedy jednak Seokjin zaczął myśleć nad słowami, które powinien teraz rzec i odwrócił na chwilę wzrok, poczuł coś na swoich ustach. To były usta Jungkooka. Nie zdążył jednak zareagować, a miał ochotę to zrobić - najlepiej złapać gówniarza za kołnierz i go opieprzyć, ale tamten był już przy drzwiach wyjściowych. Odwrócił się tylko, uśmiechnął lekko i powiedział:

- Któryś z nas musiał to zrobić, wiesz o tym. Poświęciłem się. Nie dziękuj, też poczujesz się lepiej.

I wyszedł.

"Bardzo dojrzale, Jeon" - pomyślał zdenerwowany Seokjin. "Co to w ogóle miało być?"

Jednak uczeń miał rację - te cholerne cmoknięcie w usta sprawiło, że obaj poczuli się lepiej. Przynajmniej fizycznie.

___________________________________________________________

Zaraz po tym co zrobił, Jungkook opuścił budynek szkoły. A reszta dnia minęła jakby w przyśpieszeniu. Wiedział, że zachował się jak gówniarz i chyba dlatego nie miał odwagi żeby zostać na dalszych zajęciach i być skazanym na możliwość konsekwencji swojego... uczynku.

"A jeszcze niedawno sam wypominałeś mu brak odpowiedzialności za swoje czyny, Jeon" - powiedział głosik w jego głowie.

Nie chciał już dziś spotkać Seokjina. A pocałował go tylko dlatego żeby poczuć się lepiej. Wiedział, że tylko fizyczny kontakt mu w tym pomoże.

Lepsze samopoczucie potrwało jednak tylko kilka godzin. Wieczorem znowu zaczął czuć się gorzej. Na szczęście nie tak jak podczas pierwszych dni.

Jego mama po raz kolejny próbowała z nim rozmawiać. Tym razem była wkurzona. I na swojego syna i na jego bratnią duszę. A Jungkook miał dość słyszenia po raz kolejny, że powinien teraz spędzać czas ze swoją "drugą połówką", że powinni się dogadać i że kilkanaście pierwszych dni będzie najgorszych. Bardzo dobrze odczuwał to właśnie na swojej skórze.

____________________________________________________________

- Jeon!

Usłyszenie swojego nazwiska jakby nagle sprawiło, że powrócił do rzeczywistości. Obok niego odbiła się piłka od siatkówki, a w oddali ujrzał podchodzącego do niego nauczyciela WFu – Park Chanyeola. No tak, był już wtorek, a jego pierwszą lekcją tego dnia było wychowanie fizyczne. Poprzedni dzień wydawał się dla Jungkooka snem.

- Zacznij skupiać się na grze, okej? - powiedział mu nauczyciel kiedy do niego podszedł.

- Jasne, przepraszam - wymamrotał w odpowiedzi.

Sam nie wiedział dlaczego w ogóle zdecydował się dzisiaj ćwiczyć, skoro czuł się beznadziejnie. Wszystko od wczoraj robił automatycznie.

Nagle jednak wszystko mu się przypomniało. Cały wczorajszy dzień. Był wkurzony i na siebie i na Seokjina. Poczuł piekący go znak, uświadomił sobie, że teoretycznie nadal sobie niczego nie wyjaśnili, a on zachował się jak idiota. Kiedy zobaczył lecącą w swoją stronę piłkę uderzył w nią z całej siły, przelewając na nią całą swoją złość.

Podczas tej czynności długi rękaw od jego bluzy podwinął się do góry, a nauczyciel zobaczył czerwony ślad na jego ręce. Park Chanyeol należał do osób, które krótko mówiąc „żyją w swoim świecie", nie wiedział więc nic o tym, co jego teraz głównym tematem „numer jeden" w szkole. Zresztą dopiero dziś wrócił z urlopu, więc nie miał nawet możliwości żeby wymienić się najnowszymi plotkami w pokoju nauczycielskim. Był jednak dobrym człowiekiem, zawsze skorym do pomocy, zwłaszcza swoim uczniom, więc kiedy zobaczył, że Jungkook znalazł swoją bratnią duszę szybko zawołał go do siebie, mówiąc do reszty:

- Grajcie dalej, ja muszę coś załatwić.

Kiedy Jungkook do niego podszedł, ten prosto z mostu zapytał:

- Znalazłeś swoją bratnią duszę?

Uczeń wiedział, że nauczyciel był specyficzny i nie jakby ogarniał otaczającej go rzeczywistości, ale mimo wszystko to pytanie go zszokowało. Przecież, do cholery, cała szkoła o tym wiedziała.

Nie miał nawet siły na odpowiedź. Uśmiechnął się tylko lekko do wuefisty i potwierdził kiwnięciem głowy, mając nadzieję, że tamten odpuści mu jak najszybciej cały ten temat. Inni ludzie mówiliby o tym z przyjemnością, po nim jednak było widać, że nie sprawia mu to nawet najmniejszej radości. Nawet Chanyeol to zauważył, co było czymś wyjątkowym.

- Kiedy? – spytał nauczyciel, a Jungkook z nieukrywanym trudem powstrzymał chęć wywrócenia oczami i spytania:

„Czy Ty tak na serio?"

- Kilka dni temu – wymamrotał po cichu, czując, że jego klasa obserwuje go, uśmiechając się do siebie nawzajem i udając, że nadal interesuje ich tylko gra w siatkówkę.

Nauczyciel tylko mu się przyglądał.

- Czy coś nie tak? – spytał Jungkook powoli się irytując.

- Po prostu zastanawiałem się dlaczego jesteś dziś taki... zamulony. No i w sumie nie wyglądasz najlepiej. Mogłem się domyśleć – powiedział, jakby odkrywając Amerykę. – Kilka dni to niedużo czasu. Nie powinieneś ćwiczyć, skoro źle się czujesz. Gdzie jest teraz Twoja bratnia dusza?

- Yyy... - Jungkook zdołał wymamrotać. Nie wiedział co mu powiedzieć. W sumie prędzej, czy później Chanyeol i tak by się dowiedział, ale uczeń naprawdę nie chciał już poruszać tego tematu.

- No powiedz. To ktoś ze szkoły? – drążył nauczyciel.

Jeon nadal nie reagował.

- Dobra, jak nie chcesz ze mną o tym rozmawiać, to chodź – po czym skierował się do wyjścia z sali gimnastycznej krzycząc reszcie uczniów żeby dalej grali, a on zaraz wróci.

Zdezorientowany Jungkook ruszył za nim. Wiedział, że nauczyciel jest uparty i już mu nie odpuści.

„Czego on ode mnie chce? Może zaprowadzi mnie do pielęgniarki?" – przeszło mu przez myśl.

- Nikt Ci nie wspominał o objawach jakie mogą Cię spotkać? – zaczął Chanyeol podczas kiedy szli. Wydawał się zły, jakby był za Jungkooka odpowiedzialny.

„Tak powinien zachowywać się Seokjin, a nie on" – pomyślał zirytowany uczeń.

- Coś tam wspominali. Ale ja się przecież czuję całkiem nieźle – odpowiedział mu.

- Twój wygląd mówi coś innego. Nie możesz tak ignorować tych objawów, to poważna sprawa. Może być gorzej. I zajmie to trochę czasu, zanim Twoje ciało się przyzwyczai, czasem trwa to nawet do kilku miesięcy. Powinieneś teraz spędzać czas ze swoją bratnią duszą, to pomaga znieść objawy szybciej. Wiesz przecież, że jeżeli będziesz od niej daleko możesz nawet umrzeć, zastanów się nad swoim zdrowiem. I jej... albo jego.

Zanim Jungkook zdołał coś odpowiedzieć, stali już przy pokoju nauczycielskim. Nawet nie miał świadomości, że tam idą. Chciał powstrzymać Chanyeola przez zapukaniem do drzwi, spróbować coś powiedzieć, ale było już za późno.

I jak na złość nauczycielem, który otworzył drzwi był Kim Seokjin.

Kiedy Jeon go zobaczył miał ochotę uciec, albo najlepiej zapaść się pod ziemię. Od czasu... „pocałunku" nie rozmawiał ze swoją bratnią duszą i był pewny, że Jin najchętniej pożarłby go żywcem za to co zrobił.

„Ale przecież tak naprawdę nie chodziło o nic wielkiego. To było tylko lekkie cmoknięcie w usta. Przecież nie włożyłem mu języka w buzię. Moja mama cmokała mnie tak na dobranoc. Nie ma o co być złym. Powinien być mi wdzięczny, bo na pewno poczuł się lepiej, tak jak ja" – pomyślał Jungkook.

Miał rację. Moment, kiedy ich usta się połączyły były tak wielkim przypływem energii, że nikt nie wmówi mu, że coś takiego nic nie daje. Uczucie było nawet dziwniejsze i mocniejsze niż wtedy, kiedy Seokjin złapał go za rękę tamtego dnia.

- Hej Jin, mam nadzieję, że nie przeszkadzam – powiedział do niego Chanyeol. – Chodzi o Jeona.

Seokjin spojrzał zimnym wzrokiem to na wuefistę, to na swoją bratnią duszę i powiedział lekko zirytowany:

- Co zrobił?

- Nic, nie o to chodzi. Wiem, że masz teraz „okienko", a ja mam lekcję i muszę zaraz wracać do dzieciaków, bo zostawiłem ich samych w sali. Chłopak kiepsko się czuje, więc pomyślałem, że może zostałbyś z nim i porozmawiał. – po czym szeptem dodał: On znalazł swoją bratnią duszę. Jesteś humanistą, myślę, że lepiej żebyś Ty co z nim przedyskutował, a nie ja.

Seokjina nie zaskoczyło, że Chanyeol nic nie wiedział. Zawsze był tym, który dowiadywał się o wszystkim ostatni. Nie miał zamiaru mu teraz niczego wyjaśniać, więc tylko westchnął głęboko i odpowiedział mu:

- Dobrze, możesz wracać na swoje zajęcia. Zajmę się tym.

- Dzięki, a więc zostawiam go w Twoich rękach – uśmiechnął się nauczyciel, po czym odwrócił w stronę ucznia. - A Tobie, Jungkook, gratuluję. To wspaniałe.

- Chciałbym żeby ludzie przestali mi to mówić – odpowiedział mu zirytowany chłopak po czym spojrzał na Seokjina, który wyglądał na zmęczonego całą tą sytuacją.

- Chodź, porozmawiamy w sali od koreańskiego – rzekł Jin, po czym obaj ruszyli w jej kierunku.

Jungkook nie miał pojęcia czego ma się teraz spodziewać.

Seokjin długo o tym myślał. Na początku był bardzo wkurzony za to co zrobił Jungkook, ale doszedł do wniosku, że nie powinien robić mu za to awantury. Dzieciak był zdesperowany i w sumie trochę go rozumiał. Zresztą sam dzięki temu poczuł się o wiele lepiej, więc byłby hipokrytą gdyby mu to wypomniał. Cieszył się, że Chanyeol go do niego przyprowadził, bo wiedział, że jemu samemu byłoby ciężko zacząć tę rozmowę z własnej woli.

Kiedy weszli do sali od razu zaczął to, do czego obaj przygotowywali się już od kilku dni:

- Myślałem o tym jak rozegrać tę... sprawę bez krzywdzenia żadnego z nas – powiedział, kiedy Jungkook zamykał drzwi. Klasa była pusta, a jego głos pozostawiał dziwne echo.

- O, a więc w końcu zdecydowałeś się wziąć za to odpowiedzialność – odpowiedział mu uczeń, oczywiście tak ironicznie, jak Seokjin mógł się tego spodziewać. – I na co wpadłeś? Zamkniesz mnie w klatce i będziesz karmił dwa razy w tygodniu?

- Miałem zamiar zaproponować cztery razy w tygodniu, ale dwa też mogą być, skoro Ci to pasuje – Seokjin pociągnął jego grę, po czym wskazał palcem krzesło jakby pytając Jungkooka, czy chce usiąść, jednak tamten przecząco poruszył głową.

- Nadal tak bardzo źle to znosisz? – spytał nauczyciel z nagłą powagą.

- Jest źle, ale lepiej niż wcześniej. Przepraszam, jeżeli Cię zawiodłem.

- Nie żartuj sobie, myślisz, że sprawia mi przyjemność widzenie Ciebie chorego? Albo sprawianie, że źle się czujesz?

- Jeżeli nie to w takim razie dość słabo to okazujesz – powiedział Jungkook, jakby trochę zestresowany. Nie myśląc zbyt szybko, skierował rękę do kieszeni swojej marynarki i sięgnął po papierosa. Bardzo chciał teraz zapalić i w sumie miał gdzieś, że jest obok niego nauczyciel. W sumie to teraz bardziej bratnia dusza niż nauczyciel, więc czym miałby się przejmować?

- Byłoby sympatycznie gdybyś jednak odłożył tego papierosa – powiedział spokojnie Jin.

- A ja byłbym szczęśliwy, gdybyśmy w końcu przeszli do meritum. A i jakbyś nie zauważył nie jestem i nigdy nie będę posłusznym szczeniaczkiem – powiedział, jednak mimo to schował papierosa z powrotem do paczki.

- Racja, nie ma w Tobie nic ze szczeniaczka. I tak, byłoby dobrze przejść do sedna. Musimy ustalić kilka zasad.

- Zasad. Powinienem chyba zacząć pisać bloga „Znienawidzone bratnie dusze ustalają zasady przebywania w swoim towarzystwie" , może pomogłoby to takim jak my.

- Niegłupi pomysł. Ale pozwól mi kontynuować. Pierwsza zasada jest prosta – nie ma unikania się nawzajem.

- Akceptuję.

- I od razu kolejna – nie ma palenia w moim towarzystwie. A najlepiej w żadnym. Wcale.

- Ej, to nie fair – Jungkook już chciał się kłócić, ale spojrzał na Seokjina, uświadomił sobie, że w końcu znaleźli wspólni język i postanowił odpuścić – Dobra, niech Ci będzie.

Nauczyciel kontynuował:

- Koniec z popisywaniem się i pyskowaniem mi na lekcjach, zachowuj się w klasie jakby Cię nie było. No chyba że chcesz powiedzieć coś merytorycznego.

- To chyba będzie najtrudniejsze, ale dobra no.

Jungkook pomyślał nad tym czego on mógł sobie zażyczyć. Przecież nie będzie tak, że tylko Seokjin będzie ustalał zasady. Przypomniał sobie o wydarzeniu, które tak mu pomogło i od razu wypalił:

- Teraz moja zasada. Jeden pocałunek na dzień.

- Że co? – Seokjin prawie zadławił się własną śliną i spojrzał z niedowierzaniem na ucznia, a tamten pozostał niewzruszony. Jungkook był pewny, że zasada „Nie ma unikania siebie nawzajem" w słowniku Seokjina oznacza „Spoko, nie ucieknę od Ciebie, ale nie licz na to, że będziemy spędzać ze sobą czas", a wczorajsze wydarzenie i dzisiejsza rozmowa z Chanyeolem dała mu do zrozumienia, że tylko fizyczny kontakt może im pomóc, a to było tego warte (czego nigdy nie powiedziałby głośno).

To takie typowe, mogłem się domyśleć, że Jeon Jungkook będzie musiał postawić na swoim i wymyślić coś głupiego żeby mnie wkurzyć i wyprowadzić z równowagi" – przeszło Seokjinowi przez głowę.

- No wiesz, pocałunek. Ludzie dotykają się ustami i takie tam – zaczął Jungkook sarkastycznie po czym zrobił krok do przodu w stronę Seokjina. – Pomogło mi to wczoraj, i to bardzo. Zresztą myślę, że Tobie też.

- Jeżeli chodzi o wczoraj...

- Nie obchodzi mnie, czy nie jesteś pewien, czy to dobry pomysł, czy nie. Ja tego chcę. Ja zgodziłem się na Twoje warunki, Ty możesz zgodzić się na jeden mój. To nic takiego, przecież nie proszę Cię żebyś się ze mną przespał, albo coś.

- Wystarczy – przerwał mu zdegustowany nauczyciel. – Dlaczego z Tobą nigdy nie można przeprowadzić poważnej rozmowy?

- Właśnie ją prowadzimy. I to mój warunek. Wiesz, że teoretycznie powinniśmy spędzać ze sobą jak najwięcej czasu, a nawet ze sobą zamieszkać, a tak nigdy nie będzie. Więc musimy robić chociaż to.

- Zamieszkać? – spytał Seokjin.

- Miałem nadzieję, że trochę o tym czytałeś, ale nieważne. Doczytaj, internet to dobra rzecz, staruszku. A więc jak będzie?

Minęła chyba minuta od pytania zadanego przez Jungkooka.

- W porządku – westchnął Seokjin.

- Super.

- Pod jednym warunkiem: nie będziesz się już popisywał i zgrywał najmądrzejszego w szkole. I masz nie wagarować, przychodzić na każde zajęcia, nie poważać autorytetu nauczycieli i ogółem zachowywać się porządnie.

- Jezu, jesteś moją matką, czy jak? – Jungkook przewrócił oczami.

- Chcesz jednego pocałunku na dzień. A ja chcę żebyś zaczął starać się być przykładnym uczniem i zachowywał się jak należy. Coś za coś. To i tak chyba mało jak na to, na co teraz się godzę, nie sądzisz?

- Szantażujesz mnie?

- Jeżeli chcesz to zawsze możemy zrezygnować z Twojej zasady, dla mnie to ŻADEN problem.

„Teraz udaje, że wcale mu na tym nie zależy. Chyba zapomniał, że on dzięki temu też lepiej się czuje" – przeszło przez myśl Jungkooka. Nigdy by nie pomyślał, że tak bardzo będzie chciał jakiekolwiek kontaktu fizycznego ze swoim znienawidzonym nauczycielem. Ale to przecież nie jego wina, że sprawy tak się potoczyły, prawda? Musiał coś zrobić. W normalnej sytuacji chyba by zwymiotował na samą myśl o tym.

- Wiesz, zamiast tego zawsze możemy spędzić razem tydzień, jeżeli tak wolisz. Wtedy nie będziemy musieli robić nic, tylko przebywać w swoim towarzystwie.

Wiedział, że nauczyciel nigdy by się na to nie zgodził. On zresztą też nie. Dałby im dzień, ewentualnie dwa zanim nie pozabijaliby się nawzajem. Albo chociaż bardzo uszkodzili.

- Odpuszczę tę wspaniałą propozycję dla naszego wspólnego dobra. Niech będzie jak ustaliliśmy.

- W porządku.

- W porządku.

Seokjin nie zdążył nic już powiedzieć, bo Jungkook podszedł bliżej, położył ręce na jego ramionach i z tym swoim cwanym, wkurzającym uśmieszkiem, którego starszy tak nie lubił zbliżył swoją twarz do twarzy nauczyciela:

- Sam słyszałeś, że Chanyeol powiedział, że wyglądam okropnie, Ty zresztą też nie wyglądasz najlepiej. Nie uważasz, że powinniśmy to jakoś naprawić? – powiedział wyraźnie rozbawiony zszokowaną miną swojej bratniej duszy. Wiedział, że wyprowadzi go to z równowagi, a on uwielbiał to robić.

- Nie godziłem się na takie warunki, Jeon. Nie popisuj się...

Zanim zdążył jeszcze coś dodać Jungkook szybko dotknął ustami jego ust i znowu, jak gdyby nigdy nic wyszedł z klasy bez słowa pozostawiając Seokjina zdezorientowanego i nadal niepewnego, czy aby właśnie podjął dobrą decyzję.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Się dzieję :D

Jak Wam się podobają zasady jakie ustalili główni bohaterowie? Czy to dobry pomysł?

Rozdział jest wyjątkowo długi, więc mam nadzieję, że jesteście zadowoleni.

Piszcie co myślicie o rozwijającej się akcji, jestem ciekawa Waszego zdania ^^

Tak btw. współtworzący ze mną to konto Rebel tworzy właśnie nowe opowiadanie. Będzie ciekawe, więc oczekujcie z niecierpliwością. Liczy na Wasze wsparcie.

Pozdrawiam (:

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro