Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nić Porozumienia.


- Współczesna literatura koreańska zaczęła rozwijać się na tle upadku dynastii Joseon. Ten okres był często określany jako "oświecenie"...

Jungkook dopiero teraz zauważył jaki przyjemny jest głos Seokjina podczas prowadzenia lekcji. Nigdy nie wsłuchiwał się w niego zbytnio, bo zawsze był "zajęty" słuchaniem muzyki na słuchawkach, spaniem albo wdawaniem się z nim w kłótnie. Teraz jednak było inaczej.

Nauczyciel niby kazał mu czekać na siebie w bilbiotece, uczeń jednak przypomniał sobie, że ostatnia godzina zajęć prowadzona tego dnia przez Jina to kółko literackie na które mogli przychodzić wszyscy uczniowie. Stwierdził więc, że poczeka na niego w klasie. Zawsze to więcej czasu spędzonego blisko i lepsze samopoczucie. Seokjin nawet nie wyglądał na zdenerwowanego kiedy Jungkook wszedł do klasy. Pewnie sam nie miał nic przeciwko.

Uczniowie na początku wykazali wielkie zainteresowanie i zdziwienie obecnością "buntownika" na zajęciach dodatkowych, jednak kiedy sam Seokjin nie zareagował zbytnio na obecność swojej bratniej duszy w klasie i oni szybko stracili zainteresowanie i skupili się na wykładzie nauczyciela.

Seokjin bardzo dużo gestykulował, jednocześnie oparty o krawędź biurka. Jego długie nogi były skrzyżowane, a ruchy rękami wydawały się dość zabawne. Jungkook dopiero teraz dostrzegł jak inni uczniowie wpatrują się w swojego nauczyciela, wychwytując każde słowo przez niego wypowiadane.

Literatura koreańska nie był jednym z najbardziej interesujących przedmiotów świata, jednak w głosie tego mężczyzny było coś, co sprawiało, że każdy był skupiony, nawet Jungkook, który patrzył na swoją "drugą połówkę" z ciekawością. Dlaczego nigdy wcześniej tego nie zauważył?

- Na okres "oświecenia" miały bardzo duży wpływ przeprowadzone w 1894 roku reformy "Gabo", które wprowadziły do koreańskich szkół styl zachodni. Dzięki tym reformom wyłoniły się także pierwsze gazety...

"Co sprawiło, że tak nagle zmienił zdanie co do spędzania ze mną czasu?" - zaczął nagle zastanawiać się Jungkook.

Nie żeby miał coś przeciwko, ale cholera, nagle ni stąd ni zowąd Seokjin wypala, że spędzą dzisiaj czas u niego w domu, kiedy jeszcze pół godziny wcześniej prawie się o to pokłócili. Miał nadzieję „wylicytować" chociaż godzinę na mieście, a tu nagle spędzi noc w domu swojego nauczyciela. Musiał jednak przed sobą przyznać, że cieszył się, że chociaż przez jedną noc będzie mógł się spokojnie wyspać. Bez bólu głowy i palącego znaku na ręce...

Jednak nadal chciał wiedzieć co było przyczyną takiej zmiany w swojej bratniej duszy. Od kiedy na stołówce dosiedli się do nich Taehyung i Jimin, Seokjin wydawał się jeszcze bardziej zirytowany.

"A może...? Nie, to niemożliwe." - w głowie Jungkooka przez chwilę pojawiła się wizja Seokjina, który był zazdrosny o Jimina (który zresztą zachowywał się jak zakochany szczeniaczek stęskniony za swoim panem), ale to przecież nie miało żadnego sensu.

"Ale wymyślasz, Jeon. Koleś ledwo z Tobą rozmawia, a Ty wyobrażasz sobie zazdrość. Żałosne" - powiedział do siebie w głowie.

Po chwili jednak, jakby jeszcze nie uświadamiając sobie chyba do końca, przypomniał sobie, że przecież Seokjin zaprosił go do swojego DOMU. Z jednej strony cieszył się, że się do siebie zbliżą, z drugiej zastanawiał się, czy nie będzie to zbyt niezręczne. Nie wspominając o tym, że może to pułapka.

Może Seokjin chce zamknąć go w piwnicy żeby cały czas mieć go przy sobie i żeby nie czuć się źle, a jednocześnie nie musieć przejmować się "zasadami" jakie sobie ustalili? Albo może chce zaprosić go raz, przeboleć ten jeden dzień, a później olać całą tę sytuację i wrócić do swojego "starego życia"? A może zdecydował się trzymać Jungkooka blisko żeby móc uchylić się od zasady "jeden pocałunek na dzień", który nie byłby zbyt potrzebny kiedy młodszy cały czas przebywałby w jego towarzystwie?

Zasada z pocałunkiem była nieco bezczelnym posunięciem ze strony Jungkooka i w sumie czymś co było zupełnie niespodziewane, tak że nawet on sam nie mógł uwierzyć, że wpadnie na coś takiego i będzie miał w ogóle odwagę to zaproponować. Jednak całkiem logicznym. Dotknięcie się nawzajem było okej, sprawiało nawet lekkie i przyjemne mrowienie na skórze, jednak pocałunek miał o wiele lepsze rezultaty.

Nie wspominając już o tym, że to wcale nie było coś strasznego. Nawet Jungkook, który nigdy wcześniej się nie całował (chociaż nigdy by się do tego nie przyznał) stwierdził, że samo cmoknięcie w usta to praktycznie nic takiego. Gdyby wpadł na pomysł na całowanie się z języczkiem to byłoby dziwne. Cmoknięcie było bezpiecznym i pomocnym posunięciem i Jeon był z siebie dumny, że na to wpadł.

Seokjin jednak bardzo często zachowywał się jak dziecko, czasem nawet większe niż sam Jungkook, którego często tak określał, więc uczeń nie raz bał się jego reakcji na pewne rzeczy. Kiedy spotykają się podobne charaktery, bardzo często trudno jest się im dogadać.

Był pewien, że i dziś pokłócą się w domu Seokjina. I to pewnie o coś głupiego.

Na przykład o miejsce do spania.

„Ciekawe, czy zaproponuje mi spanie razem z nim?" – zastanawiał się Jungkook.

W sumie to byłoby całkiem logiczne, prawda? Miał oczywiście na myśli samo spanie, bez żadnych podtekstów. Jednak może dla Seokjina będzie to jednak zbyt intymna sprawa.

Jungkook przypomniał sobie, że podczas spania z kimś, w zależności od nastroju jaki miał podczas całego dnia potrafi albo kopać albo się przytulać nie mając na to żadnego wpływu.

Od razu pojawiła się w jego głowie sytuacja, kiedy kilka miesięcy temu nocował u Taehyunga i swoim kopaniem zrzucił go w nocy z łóżka. Nigdy nie zapomniał naburmuszonej miny swojego przyjaciela, który przez resztę nocy musiał spać na podłodze, bo nie było szans na kolejną próbę dostania się do łóżka.

W sumie jak tak o tym pomyślał to nie miał w swoim życiu zbyt wielu sytuacji kiedy spał z kimś w jednym łóżku. Nie wspominając już o tym, że nigdy nie miał z nikim bliższego kontaktu i nie miał żadnej „sympatii".

Może to dlatego czuł się taki zirytowany, kiedy Seokjin odrzucił jego chęć zbliżenia się do niego i spędzenia z nim czasu. Jungkook zastanawiał się dlaczego w ogóle tego chciał. Cały czas tłumaczył sobie, że to tylko przez chęć lepszego samopoczucia. Jednak, czy naprawdę tak było?

„Ale przecież to Seokjin. Człowiek, który cały czas wyprowadza mnie z równowagi, denerwuje i..."

Kiedy zadzwonił dzwonek Jungkook prawie spadł z krzesła, tak się przestraszył. Był tak pochłonięty myślami, że zupełnie zapomniał, gdzie się znajduje. Rozejrzał się po klasie i zobaczył, że uczniowie zaczynają wstawać ze swoich miejsc i kierować się do wyjścia. Jemu też po pewnym czasie udało się wstać, a po chwili stał już przy biurku Seokjina, który pakował do teczki jakieś papiery.

- Gratuluję, że udało Ci się wytrzymać będąc cicho – powiedział nauczyciel nie odrywając wzroku od kartek.

- Przecież to jedna z postawionych przez Ciebie zasad – odpowiedział.

- Wiem, ale i tak to doceniam. W ogóle nie spodziewałem się Ciebie tutaj, ale teraz przynajmniej nie muszę Cię szukać w bibliotece. Teraz muszę iść jeszcze na chwilę do pokoju nauczycielskiego załatwić pewną sprawę i możemy jechać.

- Mam nadzieję, że nie zajmie Ci to zbyt dużo czasu. W ch*j nie chce mi się czekać – powiedział uczeń pod nosem jednak dostatecznie głośno żeby nauczyciel to usłyszał.

- Co to miało znaczyć? – Seokjin w końcu na niego spojrzał z podniesioną brwią. Jungkook przechylił głowę na bok i zaczął zastanawiać się o co mu chodzi. Musiał to być dość powolny proces ponieważ nauczyciel cały czas na niego patrzył, a po chwili wziął głęboki oddech i przewrócił oczami.

- Panuj nad swoim słownictwem – dodał Seokjin, kiedy nie doczekał się odpowiedzi. – I ucz się cierpliwości, przyda Ci się w dorosłym życiu.

- No nie mów – młodszy nieco już zirytowany przewrócił oczami. – Naprawdę?

- Tak, naprawdę. A tak poza tym jesteśmy w klasie, jeżeli nie zauważyłeś, a ja nadal jestem Twoim nauczycielem. Jestem pewien, że 15 minut czekania nie zmęczy Cię zbyt mocno.

Kiedy to powiedział bez większego przemyślenia złapał Jungkooka za ramię tak jakby sprawić żeby skierował się do drzwi albo chcąc zapewnić go, że da radę, jednak chyba mu to nie wyszło. Obaj poczuli tylko mrowienie w ciałach, których temperatura na pewno w tej chwili się podniosła. Seokjin postanowił tego nie skomentować i tylko powiedział:

- Chodźmy już, im szybciej tam dotrzemy to...

- Nie mów mi, że tego nie poczułeś – powiedział Jungkook, a Seokjin zrozumiał to chyba w inny sposób, co młodszy zauważył po jego zszokowanej minie.

- Miałem na myśli mrowienie w ciele. O czym Ty pomyślałeś? – zagaił uczeń i zaśmiał się zawadiacko.

- Nie poczułem zbyt dużej różnicy – powiedział cicho Seokjin i postanowił nie odpowiadać na pytanie zadane przez ucznia. Sam chyba dokładnie nie wiedział o czym pomyślał. – To mrowienie jest przeważnie tak słabe, że nawet nie zwracam na to uwagi – skłamał.

- Zazdroszczę. Ja to odczuwam jak cholera.

- Pewnie dlatego, że jesteś młodszy i mniej doświadczony.

- A skąd wiesz jak doświadczony jestem?! – oburzył się chyba zbyt mocno Jungkook.

- Tak tylko powiedziałem. Chodź już, bo tracimy tu tylko czas. I chyba będziemy musieli przeprowadzić poważną dyskusję na temat Twojego słownictwa. Mieliśmy umowę, Kook – powiedział Jin, a Jungkook zauważył, że starszy pierwszy raz zwrócił się do niego w ten sposób.

- Mieliśmy także umowę na inny temat. Dzisiaj się jeszcze nie pocałowaliśmy – przypomniał Jungkook.

Po tym tekście usłyszeli kilka okrzyków „uuuu" za swoimi plecami i nagle uświadomili sobie, że drzwi od sali były cały czas otwarte. Seokjin popatrzył na Jungkooka spojrzeniem, które mogłoby zabić, a młodszy już wiedział, że reszta dnia z pewnością będzie interesująca...

________________________________________________________________

Nie było to dla młodszego zbyt wielkim zaskoczeniem, że podróż samochodem do domu Seokjina przebiegała w ciszy. Nauczyciel od czasu wyjścia z sali nie odezwał się do Jungkooka ani słowem. Jego twarz była pozbawiona wyrazu jednak uczniowi udało się dostrzec złość w oczach swojej „drugiej połówki" i Jeon zaczął się zastanawiać, czy to już masochizm, że jest z tego powodu całkiem zadowolony i rozbawiony.

Rzecz w tym, że Seokjin zawsze był dla Jungkooka jak robot – bez skazy, ale pozbawiony uczuć i zimny. Może dlatego każda emocja, którą udało mu się wychwycić w nauczycielu była dla niego nowym wyzwaniem, które sprawiało mu pewną radość.

A więc tak – cicha jazda, ciche zaparkowanie i ciche wyjście z samochodu do apartamentu Seokjina, naprawdę sporego apartamentu minęły dość szybko. Jungkook wiedział, że rodzice Kima są bogaci, ale nie spodziewał się czegoś takiego. Mieszkanie było, w opinii ucznia zdecydowanie zbyt duże jak na jedną osobę i urządzone bardzo nowocześnie.

Jin nadal traktował Jungkooka jak powietrze, a ten nie wiedział w sumie co ma z tym zrobić. Chciał przerwać tę ciszę.

Kook nie rozumiał dlatego nauczyciel zrobił taki wielki problem z sytuacji jaka miała miejsce w klasie.

Tak jakby to była jakaś wielka tajemnica, że są bratnimi duszami i muszą mieć ze sobą fizyczny kontakt. Przecież sam tak twierdził. Dlaczego nagle tak się obruszył sytuacją z pocałunkiem?

Miał nadzieję na przyjemną rozmowę w samochodzie. A później w domu. Szkoda, że Seokjin na to nie pozwalał.

Jungkook mógł przeprosić, to prawda. Ale wtedy Seokjin poczułby, że wygrał, a wcale na to nie zasłużył. Nie chciał mu dawać tej satysfakcji.

- Mogę coś do picia?

- Obsłuż się.

„Jasne".

Kuchnia na szczęście była „na widoku", więc nie musiał zbyt długo szukać. Wziął leżący na stole karton soku i nalał go do szklanki, którą wyjął z szafki. Bał się wracać do salonu w którym siedział Seokjin, jednak wiedział, że czas na konfrontacje.

Usiadł na kanapie na której siedział już Seokjin i nagle sobie o czymś przypomniał:

- Cholera. Zupełnie zapomniałem, że byłem dziś umówiony z Jiminem – powiedział na głos zupełnie niepotrzebnie.

- Zawsze jeszcze możesz do niego iść, stęsknił się za Tobą. Pewnie dobrze byś się bawił – powiedział Jin pod nosem.

„Zabrzmiało to jak zazdrość" – pomyślał Jungkook. „Ale pewnie tylko mi się zdaje."

- Nie to miałem na myśli. Po prostu muszę to odwołać. Wyślę mu wiadomość żeby na mnie nie czekał.

- Jasne, jeszcze będzie się martwił.

Jungkook nawet tego nie skomentował. Postanowił zmienić temat:

- Słuchaj, jeśli chodzi o tę akcję w klasie...

- Nie zachowuj się tak więcej. Umówiliśmy się na pewne zasady.

- No więc właśnie, ja tylko przypominałem o jednej z nich.

- Tak przypomniałeś, że każdy musiał to słyszeć.

- No i co z tego? Wstydzisz się?

- Nie o to chodzi. Po prostu są pewne zasady, których trzeba się trzymać będąc w szkole...

- No tak, przecież Pan Perfekcyjny zawsze musi postępować według zasad.

- Tak robią dojrzali ludzie.

- Dobrze, panie Święty, przepraszam, że znowu Cię zawiodłem.

- Nie zachowuj się jak dziecko. Myślałem, że jesteś dojrzalszy. Może liczyłeś na to, że będę się z Tobą  całował w klasie i to po raz kolejny z zaskoczenia?

- "Będziesz się ze mną całował"? To ledwo cmoknięcie – Jungkook tylko przewrócił oczami.

- Nieważne. Nie musisz się ciągle o to upominać jak dziecko o zabawkę. Pamiętałem o tym, to nie tak, że chociaż raz Ci odmówiłem.

- Może i nie. Ale wszystko robisz z taką łaską i według zasad. Chciałem sprawić żeby pojawiły się u Ciebie jakieś emocje, rozładować sytuację. Skąd mogłem wiedzieć, że będą tam ludzie?

- A ja chcę żeby nam wyszło – krzyknął nagle Seokjin nie odpowiadając na pytanie. – Ale Ty mi w tym nie pomagasz.

- Wcale nie chcesz – głos Jungkooka osłabł. Zresztą tak samo jak jego ciało. Co za kłamstwo – on chce żeby „im wyszło". Od kiedy? Kłamca.

- Co?

- Nie chcesz żeby nam wyszło, żebyśmy się szczerze dogadali – powtórzył Jungkook z większą pewnością w głosie. – Chcesz postępować według postawionych przez siebie zasad, które według Ciebie będą jak najmniej bolesnym sposobem na poradzenie sobie z sytuacją, którą spowodowałeś. Czujesz się winny.

- Tak – odpowiedział Jin z mniejszą złością i większym spokojem w głosie. – Masz rację – jego twarz nie wyrażała teraz żadnych emocji.

Jungkook poczuł, że jego znak na ręcę zapłonął. Nie był to jednak ból, tylko dziwne uczucie jakiego dotychczas nie doświadczył.

- Cały czas zmagam się z tą sytuacją – powiedział Seokjin biorąc głęboki oddech. – Dla Ciebie to może łatwe, ale dla mnie nie, uwierz. Jestem starszy, więc automatycznie muszę być bardziej odpowiedzialny. I jestem przyzwyczajony do bycia samemu. Nie mogę się przywyknąć, że muszę teraz o kogoś dbać. To tak jakby nagle ktoś podrzucił mi dziecko pod drzwi, którym muszę się zająć.

- Dla mnie też to wcale nie jest łatwe – odpowiedział Jungkook chyba nagle trochę rozumiejąc Seokjina. – A Ty jeszcze bardziej to utrudniasz.

- Nie wiem jak sprawić żeby obu z nas było łatwiej.

- Idźmy z prądem? I zobaczmy co się stanie. Po prostu... to zaakceptujmy. Nie mamy chyba innego wyjścia – powiedział po namyśle młodszy. – Tak jak powiedziałeś – podrzucili Ci dziecko pod drzwi. Nie masz chyba gdzie go oddać.

Nie to żeby podobało mu się porównanie go do dziecka. Stwierdził jednak, że w tej sytuacji będzie ono pasowało najlepiej.

- Do "okna życia"? – wypalił Seokjin.

- Nawet w głupich porównaniach musisz szukać ucieczki od odpowiedzialności – zaśmiał się Jungkook.

Jin uśmiechnął się pod nosem. Młodszy miał rację.

- Więc co... - kontynuował po chwili Jeon. – Oddałbyś go i nie zastanawiał się dalej co się z nim dzieje?

- Oczywiście, że nie – Jin przewrócił oczami.

- A może zamiast tego zostawić go, spróbować karmić, uspokajać podczas płaczu i zajmować się nim? – Jin tylko skinął głową na to pytanie.

Przez chwilę Jungkook zaczął się zastanawiać jak Seokjin naprawdę zachowywałby się w stosunku do małego dziecka. To jaki jesteś w stosunku do dzieci dużo mówi o Twoim charakterze.

- Dobra – powiedział Jungkook wstając z kanapy. – Skończmy z tymi porównaniami. Po prostu: podsumowując – przestań się tak nad wszystkim zastanawiać, spróbujmy się dogadać i zobaczymy jak wyjdzie. Wszystko powinno iść naturalnie.

- Byłoby łatwiej gdybyś nie był moim uczniem, z którym już miałem „do czynienia" – westchnął Jin.

- Widzisz, wychodzi na to, że nic w życiu nie jest proste, staruszku. Chyba warto jednak spróbować? Dla naszego własnego dobra.

- Chyba tak. Wydaje mi się, że w końcu znaleźliśmy jakąś nić porozumienia. To już sukces.

- Jak na nas? Wielki.

Pierwszy raz Jungkook (Seokjin zresztą też) uwierzył, że może jednak uda im się w końcu dogadać. Choćby trochę.

'''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''''

Miałam ostatnio sporo weny, więc oto kolejny rozdział.

Mam nadzieję, że się Wam podoba i że opowiadanie idzie w dobrym kierunku.

Głosujcie i komentujcie ^^


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro