Humory.
Seokjin od pół godziny siedział sam w pokoju nauczycielskim próbując sprawdzić wypracowania na temat Literatury Koreańskiej XVII wieku. Nie szło mu zbyt dobrze, bo jego głowę ciągle zajmowały inne sprawy. A raczej sprawa, która nazywała się Jeon Jungkook.
"Jeden pocałunek na dzień?" - przypomniał sobie "życzenie" swojego ucznia. "Czy on myśli, że jesteśmy bohaterami jakiejś pseudoromantycznej dramy, czy może włoskiej opery mydlanej?"
Jego dalsze rozważania przerwał dźwięk otwieranych drzwi. Nie zdążył się nawet odwrócić, bo szybko usłyszał głos Namjoona:
- Yoongi nadal nie może uwierzyć w to, że znalazłeś swoją bratnią duszę. Już trzeci raz od poniedziałku dzwoni do mnie i pyta, czy nie robię sobie z niego żartów. Do ciebie chyba nadal nie ma odwagi się odezwać. I w sumie mu się nie dziwię - zaśmiał się Namjoon.
"No tak... Yoongi" - przypomniał sobie Seokjin.
Razem z Namjoonem przyjaźni się z Yoongim od dobrych kilku lat. W czasach liceum byli wręcz nierozłączni. Teraz mają trochę mniej czasu dla siebie od kiedy Yoongi stał się, coraz bardziej zresztą popularnym, producentem muzycznym i poznał swoją bratnią duszę - Hoseoka, ale nadal starają się utrzymywać swoją przyjaźń na podobnym poziomie - co im się udaje.
- Przesadzasz. Przecież bym go nie pogryzł przez słuchawkę - odpowiedział Jin. - Ale w sumie od kiedy jest z Hobim jest bardziej wrażliwy, a może raczej powinienem powiedzieć W OGÓLE JEST, więc to pewnie dlatego - zaśmiał się.
Przypomniał sobie moment kiedy to Yoongi wyznał im, że znalazł swoją drugą połówkę. To była zupełnie inna sytuacja niż ta, w której był teraz Seokjin - Yoongi i Hoseok zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Nie mówiąc już o zmianie jaka nastąpiła w jego zawsze ponurym i sarkastycznym kumplu. Hobi miał na niego świetny wpływ, co można było zauważyć bardzo szybko od momentu kiedy zaczęli się spotykać. Namjoon i Jin zawsze zazdrościli mu takiej miłości.
- Dlatego żeby nam się biedny nie smucił zadzwoń do niego w końcu. Teraz jest w Daegu razem z Hobim, ale jak wrócą to koniecznie musimy się z nimi spotkać - zaczął Namjoon - I może przyprowadzisz z nami Jungkooka? - mówiąc to skulił się przez możliwym uderzeniem ze strony swojego przyjaciela.
Jednak Seokjin tylko spojrzał się na niego wymownie.
- Ale z tego co widzę jest w porządku? - zaczął Namjoon, a Jin nie wiedział dokładnie o co mu chodzi.
- Z czym? - spytał z podniesionymi brwiami.
- Z Tobą i Jeonem.
- Tak, jest zajebiście - odpowiedział sarkastycznie.
- Słyszałem, że "połączenie" może sprawić, że któraś ze stron jest bardzo wrażliwa. Na różne sposoby. Hoseok wspomniał podczas jednego ze spotkań, że Yoongiemu też się to zdarzało. Czasami, jak to ujął „nastrój zmieniał mu się jak u kobiety w ciąży" i trudno było za nim nadążyć.
- Mówisz? – zagaił Jin. Odebrał ten tekst jak coś w stylu „Ty zachowuj się ogarnięcie, kiedy to Jungkook ma prawo miewać humory". Tylko dlatego, że był starszy? Chociaż nie mógł odmówić Namjoonowi racji – nigdy nie pomyślałby, że taki buntowniczy i sarkastyczny chłopak jak Jeon będzie zachowywał się tak wrażliwie, zmiennie i trudno do zrozumienia.
„Nie da się go ogarnąć" – pomyślał Seokjin.
- Może naprawdę powinieneś się sam z nimi spotkać i pogadać na ten temat. Nauczyłbyś się czegoś. Serio, Jin daj temu szansę. Na pierwszy rzut oka Yoongi i Hoseok też do siebie nie pasowali, a przecież są najszczęśliwszymi ludźmi jakich znamy.
Seokjin tylko machnął na to ręką i nic więcej nie powiedział. To prawda – kiedy pierwszy raz zobaczył Hoseoka był w szoku. Był zupełnym przeciwieństwem Yoongiego. Jednak u nich miłość pojawiła się od razu, więc nie ma się nawet nad czym rozwodzić. To całkiem inny przypadek.
Jednak nawet podczas przerwy na lunch Seokjin nie mógł oderwać się od tych myśli. Cały czas próbował porównać siebie i Jungkooka do nich i cały czas dochodził do tych samych wniosków:
„Nigdy nie będziemy jak oni, nie ma nawet na to szans".
- Czy to o mnie tak zawzięcie myślisz? – usłyszał nagle znajomy głos.
Nauczyciel mrugnął i podniósł głowę. Obok jego stolika stał Jungkook trzymający tacę z jedzeniem. Wyglądał nieco gorzej niż wtedy kiedy widział go po raz ostatni, co szczerze go zszokowało, bo przecież... mieli kontakt fizyczny. Wydawał się Seokjinowi jakiś bledszy i bardziej zmęczony. Ale może to tylko złudzenie.
Nie odpowiedział nic na to ironicznie zadane pytanie, ale mimo to Jungkook usiadł naprzeciw niego. Starszy rozejrzał się po stołówce i zdawało mu się, że uczniowie chyba już oswoili się z „wiadomością tygodnia" ponieważ sytuacja ta nie wywołała ZBYT wielkiego poruszenia.
- Nie ma unikania się. Sam to zaproponowałeś – przypomniał młodszy.
- Przecież nic nie mówię – wymamrotał Seokjin biorąc do ust kolejną porcję ryżu.
- Tak się zastanawiałem... - zaczął Jungkook, a nauczyciel już bał się co usłyszy. – Mogę nazywać Cię Seokjin?
- Przecież już od jakiegoś czasu mówisz do mnie na „ty"...
- Ale wiesz o co mi chodzi... No i wolałem spytać.
- Możesz, ale nie w klasie. Wystarczająco zwracamy na siebie uwagę.
W sumie jak o tym pomyślał to prawda – Jungkook mówił do niego na „ty" już od pewnego czasu, a Seokjin ani razu nie zwrócił mu uwagi. Doszedł do wniosku jednak, że nie mógł mu tego przecież zabronić i nie chciał z takiego błahego powodu prowokować kłótni.
Takie rzeczy jak bycie miłym i „burzenie muru", który między nimi był powinny przychodzić naturalnie. Szkoda tylko, że Seokjin wybudował ten mur na bardzo mocnych materiałach, przez co trudno będzie go zbić.
- Racja – chrząknął Jungkook i kiwnął głową. – To byłoby dziwne.
- Nieco – odpowiedział Seokjin sącząc sok pomarańczowy. Jeżeli Jungkook mówiłby do niego po imieniu w czasie zajęć był pewny, że reszta uczniów nie zniosłaby tego zbyt dobrze. Jest lubianym i szanowanym nauczycielem i nie chciałby stracić swojego autorytetu, który pewnie i tak powoli już tracił przez „spotykanie" się z uczniem. W sumie fikcyjnym „spotykaniem się", bo to nie jego wina, że jeden z nich okazał się jego bratnią duszą. – Inni mogliby to odebrać jako faworyzowanie. Nikt tego nie chce – dodał.
- No tak. Perfekcyjny pan Seokjin nie może nagle polubić kogoś bez powodu, a zwłaszcza takiego buntownika jak ja. Nie możesz przecież stracić autorytetu – warknął chłopak.
„Znowu zaczynają się te jego humory. O co mu chodzi? Przecież przed chwilą nie miał z tym problemu." – pomyślał Seokjin.
- Nie udawaj, że mnie tak dobrze znasz, bo tak nie jest – odpowiedział mu starszy.
- No tak, kiedy miałem Cię poznać jak robisz mi łaskę, że w ogóle ze mną rozmawiasz. Widzę tę zmęczoną, zapewne moim towarzystwem, minę.
- Nie wymyślaj, Jeon. Czego ode mnie oczekujesz, bo naprawdę Cię w tym momencie nie rozumiem?
- Chyba wyraziłem się dość jasno. Chciałem spędzić z Tobą trochę czasu, ale jak zwykle się nie da.
- No proszę, to coś nowego. Jeszcze niedawno nie chciałeś nawet wyjaśnić sytuacji, która zaszła między nami.
- Tylko krowa nie zmienia zdania. Wyjaśniliśmy sobie już trochę, więc nie wypominaj mi tego. A skoro przebywanie w Twoim towarzystwie mi pomaga to chcę to wykorzystać, to chyba prosta logika – odpowiedział poruszony słowami nauczyciela uczeń. – Zresztą Tobie też to pomaga.
Miał rację. Za każdym razem kiedy Jungkook był obok niego czuł się lepiej, nie mógł temu zaprzeczyć.
- Powiedzmy sobie szczerze, Seokjin. Ja zmieniłem zdanie na pewne tematy, Ty widocznie też. Chyba zamieniliśmy się rolami, bo z tego co pamiętam „wiesz, że nie możemy tego tak zostawić" to były Twoje słowa, nie moje. Kiedy w końcu przyznałem Ci rację, Ty nagle się oddalasz, a kiedy próbuję spędzić z Tobą czas, widzę Twoją zirytowaną i zmęczoną mną minę. Mnie też cała ta sytuacja nie cieszy, ale cholera jasna – kiedy jestem daleko od Ciebie czuję się źle, a nie chcę znowu tego przechodzić tylko przez Twoje niezdecydowanie.
Te słowa trafiły Seokjina jak grom z jasnego nieba. Nigdy nie pomyślałby, że jego uczeń kiedykolwiek będzie prawił mu morały, a co gorsza – będzie miał rację. Chciał mu coś odpowiedzieć, już otwierał usta i dobrał chyba odpowiednie słowa kiedy usłyszał zza swoich pleców głos:
- Możemy się dosiąść?
Zszokowany odwrócił się i zobaczył stojących nad nim przyjaciół Jungkooka – Kim Taehyunga i Park Jimina, którego nie widział już jakiś czas. Nagle przypomniał sobie, że Jimin dość poważne chorował przez ostatnie tygodnie i pewnie dopiero dziś udało mu się wrócił do szkoły.
„Świetną porę sobie znaleźliście" – pomyślał.
Jungkook spojrzał na nauczyciela zdziwiony jakby sam nie spodziewał się, że jego kumple będą mieli odwagę przerwać im rozmowę i wpaść na pomysł żeby się dosiąść. Jednak Taehyung jest nieprzewidywalny, więc to nie powinno być dla nich jakimś szokiem.
- Eee... tak, jasne siadajcie. Ja szybko dojem co swoje i dam wam pogadać – odpowiedział zmieszany Seokjin.
- Proszę się nie śpieszyć panie Kim, nie przeszkadza nam pana towarzystwo – wyszczerzył się Tae i usiadł obok niego.
Jimin natomiast zajął miejsce obok Jungkooka i od razu jak to zrobił wziął Jeona w ramiona mocno go ściskając.
- Kookie, nawet nie wiesz jak za Tobą tęskniłem! – odparł szczęśliwy.
- Tak, tak Jimin, ja też się cieszę, ale puść mnie, bo mnie udusisz.
„ Żałosne. Ten dzieciak nie ma chyba wstydu" – pomyślał zdegustowany Seokjin i odwrócił od nich wzrok. Przypomniał sobie w tym momencie, że Jimin zawsze miał słabość do swojego przyjaciela. Jednak – z tego co zauważył nauczyciel – było to jednostronne. Chyba.
- Przepraszam Kookie, ale nawet nie wiesz jak brakowało mi Twojego towarzystwa. Dziękuję Ci za to, że codziennie znajdywałeś czas żeby porozmawiać ze mną przez telefon, bo gdyby nie to to chyba zanudziłbym się w domu na śmierć – powiedział Jimin odrywając się od przyjaciela.
„Jungkook rozmawiający z kimś przez telefon i będący miłym z własnej woli? To chyba jakiś żart" – Seokjin nie wiedział czemu, ale im więcej patrzył na duet przed nimi tym bardziej się denerwował.
- Przestań Jimin, nie wszyscy muszą o tym wiedzieć – zmieszał się Jungkook.
„Ach tak, a więc to wielka tajemnica" – zaśmiał się ironicznie pod nosem nauczyciel wkurzając się coraz bardziej. Zawsze lubił Jimina, jednak dzisiaj wydawał mu się nad wyraz irytujący. Był już gotowy do opuszczenia stołu kiedy usłyszał zwrot skierowany do niego.
- Panie Kim, wiem, że jest pan bratnią duszą Jungkooka. I mam do pana prośbę. Proszę się nim dobrze zająć. Nie chciałbym żeby cierpiał...
- Jimin, daj już spokój – przerwał mu zdenerwowany Jeon.
- Oczywiście. A teraz przepraszam was, ale już pójdę. Rozmawiajcie sobie dalej, bo widać, że macie wiele do nadrobienia – powiedział Seokjin starając się jak najmocniej ukryć sarkazm.
- Do widzenia, panie Kim – odparł Taehyung, a Jimin tylko kiwnął głową i od razu skierował się do Jungkooka, co Seokjin zdążył jeszcze usłyszeć odchodząc:
- A właśnie Kookie, mówiąc o czasie do nadrobienia. Zapraszam Cię dzisiaj do siebie. Obejrzymy jakiś film i pogramy w tę grę o której ostatnio rozmawialiśmy.
Niedługo po tym kiedy odszedł od stołu zadzwonił dzwonek na lekcje. Seokjin miał jednak okienko, więc skierował się pod drzwi sali od matematyki, w której lekcje miał mieć teraz Jungkook. Kiedy zobaczył go zbliżającego się do klasy podszedł do niego, złapał za rękę i pociągnął w głąb korytarza. Sytuacja jaka miała miejsce podczas lunchu dała mu do myślenia więc stwierdził, że musi to załatwić jak najszybciej, zanim zmieni zdanie.
- Przecież przed chwilą się widzieliśmy – odparł zszokowany Jeon. – Już się za mną stęskniłeś? Chociaż nie, wyglądasz na mega wkurzonego, więc pewnie dostanę za coś opieprz.
- Mówiłeś, że chcesz spędzić ze mną czas. Proszę bardzo: spędzisz go. Od dziś. – słowa które wypowiedział przeszły przez jego usta tak szybko, że nie zdążył nawet ich przemyśleć.
- Co?
- Po szkole przychodzisz do mnie.
- Co?!
- Nie ma żadnej dyskusji.
Jeon popatrzył na swojego nauczyciela jakby ten upadł na głowę. Co było przyczyną tak nagłej zmiany decyzji? „I to niby ja mam zmienne humory?" – przeszło mu przez myśl.
- Mówisz serio? – chciał się upewnić.
- Tak. Mam jeszcze dwie lekcje, więc poczekaj na mnie w bibliotece.
- Ale...ja... - Jungkook nie zdążył dokończyć, bo Seokjin dodał:
- Odwołaj plany, jeżeli jakieś masz i daj znać rodzicom, że będziesz bezpieczny.
- No okej. Ale...
- Powiedziałem: żadnych pytań. Do zobaczenia za dwie godziny.
I odszedł. Zostawiając Jungkooka zszokowanego, który chyba pierwszy raz w życiu nie wiedział co powiedzieć.
___________________________________________________________
Ach ci chłopcy i ich zmienne nastroje :D
Jak myślicie, co było przyczyną tak szybkiej zmiany decyzji Jina co do spędzenia czasu z Jungkookiem? :>
Komentujcie i głosujcie. Kolejna część już wkrótce ^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro