Rozdział 8
Po co ja wogólę oglądałam te filmy z Alanem. Jaka ja byłam głupia. Z tego wszystkiego zasnęłam dopiero po 12 w nocy i to przy włączonym świetle ponieważ cholernie się bałam przez te filmy. Mam dość. Teraz biegiem idę do szkoły i mam nadzieję że się nie spóźnię. Bo inaczej chyba go uduszę.
Weszłam do szkoły na równo z dzwonkiem, jak najszybciej poszłam pod klasę. Na moje szczęście nauczyciel też się trochę spóźnił więc weszłam do klasy równo z reszta uczniów. Ufff. Ten dupek ma szczęście jak bym się przez niego spóźniła to bym go chyba zabiła.
-Panienka Smith i pan Black. Proszeni są do dyrektora.- z głośnika rozległ się głos sekretarki. Wszystkie pary oczu skierowały się w moją stronę.
-Możesz iść- usłyszałam głos nauczyciela. Z trzęsącymi się rękami wyszłam z klasy i skierowałam się w stronę sekretariatu. Przecież nic nie zrobiliłam. Chyba.
Z perspektywy Alana.
-Panienka Smith i pan Black proszeni są do sekretariatu- z głośnika rozległ się skrzekliwy głos sekretarki. Z westchnieniem wstałem z ławki i nie czekając na pozwolenie nauczyciela wyszedłem z klasy i skierowałem swoje kroki w stronę sekretariatu. Pod drzwiami spotkałem Nadie.
-Mam nadzieje że to nie przez to że utrwaliśmy się wczoraj z lekcji. Bo jeśli tak jest to chyba cię uduszę. Ojciec mnie zabije jak się dowie.- zaśmiałem się na jej słowa i zapukałem.Gdy usłyszałem ciche proszę otworzyłem drzwi i przepuściłem dziewczynę przodem.
-Panienka Smith i pan Black?- na słowa sekretarki pokiwaliśmy twierdząco głowami.- Dyrektor już na was czeka.
No to się zacznie...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro