Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 37


  Z perspektywy Alana.

  Obudziłem się rano z lekkim bólem głowy. W sumie sam sobie się nie dziwię, bo dość dużo wypiłem. Dziwiło mnie tylko to, że nie ma przy mnie mojej dziewczyny, a druga połowa łóżka jest zimna jakby wogólę jej tam nie było nawet w nocy. Usiadłem powoli na łóżku i zorientowałem się, że jestem w samych bokserkach, w sumie dobrze, że ściągła mi ubrania lepiej się spało, no chyba, że sam to zrobiłem.
 
  Wstałem z łóżka i wyszedłem z jej pokoju, powoli szedłem korytarzem i otwierałam drzwi do każdego pokoju i szukałem dziewczyny. Nie chciałem jej wołać, bo gdyby spała wolał bym jej nie budzić. Nie było jej na górze wiec zszedłem na duł, pierwsze pomieszczenie do jakiego wszedłem to salon i był to strzał w dziesiątkę. Dziewczyna spała na kanapie, pod głową miała poduszkę i przykryta była kocem, najwidoczniej spędziła tu całą noc tylko dlaczego? Gdy podeszłem bliżej zorientowałem się, że ma podpuchniętę i zaczerwienione  oczy co świadczyło o jej nie spaniu  w nocy i płaczu. Mam nadzieje, że to nie moja wina.

  Nadzieja matką głupich.

Poprawiłem jej koc i pocałowałem ją w głowę. Wyszedłem z salonu i wszedłem do kuchni, na stole zobaczyłem pustą butelkę po wódce, na co się zdziwiłem bo przecież dziewczyna obiecała, mi że nie będzie piła.

  Cicho zrobiłem sobie jakieś kanapki i wyciągłem, z apteczki tabletki na ból głowy, a przy okazji znalazłem w apteczce, tabletki antykoncepcyjne ( tak pisało na opakowaniu stąd wiem). Pierwszą moją reakcją na to znalezisko było zdziwienie, ale potem zastąpiło je pytanie po co jej. Muszę ją o to zapytać tak samo jak o to dlaczego spała na kanapie. Usłyszałam za sobą ciche kroki więc odwróciłem się w stronę wejścia do kuchni. Do pomieszczenia weszła Nadia i rozglądała się zaspany wzrokiem jak by czegoś szukała, a na mnie nawet nie spojrzała.
    
         Coś jest nie tak.
   
    Po chwili rozglądania się podeszła do apteczki jak by to jej szukała i wyciągła z niej tabletki na ból głowy. Nalała sobie wody do szklanki połkneła tabletkę, popiła ją wodą i wyszła. Poszedłem za nią zdziwiony jej zachowaniem, skoro boli ja głową to pewnie wypiła.

-Możesz mi powiedzieć dlaczego wczoraj piłaś?- zapytałem podchodząc do niej. Stanąłem przed nią i patrzyłem na nią pytająco.

-Nie piłam.- odpowiedziała cicho.

-W takim razie dla czego boli cię głowa, możesz mi to wytłumaczyć? Obiecałaś, że nie będziesz piła.

-I nie piłam bo ktoś z obecnych tutaj nie pozwolił mi, a gdy chciałam to zrobić wyrwał mi butelkę i jej zawartość wylał do zlewu. A głową boli mnie bo mam okres.- wytłumaczyła zła.

-A dla czego jesteś na mnie zła? No chyba nie przez okres, wydaje mi się.

-Nie jestem zła, po prostu boli mnie głowa.- powiedziła i nareszcie na nie spojrzała. Gdy to zrobiła w jej oczach zobaczyłem ból.

-Powiedz mi co wczoraj zrobiłem.- westchnąłem. Z doswoadczenia wiem, że jak jestem pijany to czasem mi odwala i to był chyba jeden z tych czasem.

-Al... nie... nie chcę tego mówić.- powiedziła i odwróciła wzrok. Westchnołem cicho, usiadłem kołoniej i posadziłem ją sobie na kolanach jak małe dziecko. Wtuliła się we mnie mocno i siedziała cicho.

-Skarbie, proszę. Wolę wiedzieć co głupiego zrobiłem, że nie chcesz ze mną o tym rozmawiać.- potarłem ręką jej plecy w celu dodania jej otuchy.

-Jesteś pewien?- zapytała odsuwając się trochę. Pokiwałem twierdząco głową i siedziałam wyczekująco.- Jak chcesz... Jak wracaliśmy wczoraj od Rafała zacząłeś mnie obmacywać, potem jak położyłam cię na łóżku i chciałam ściągnąć ci koszulkę, żeby było ci lepiej spać, zapytałeś kim jestem.- powiedziła z bólem, a ja miałem wyrzuty, że tak do niej powiedziałem, nie obchodziło mnie, to że byłem wtedy pijany ją to zabolało i gdy teraz o tym mówi mnie też boli, że tak powiedziałem.- A gdy w końcu dałeś za wygraną i pozwoliłeś ściągnąć sobie koszulkę nazwałeś mnie kobietą lekkich obyczajów.- dokończyła, a po jej twarzy spływały łzy przyciągnąłem ja bliżej siebie i sam miałem ochotę się rozwyć. Wszystko przez to, że jest najważniejszą osobą w moim życiu i nie wiem co bym bez niej zrobił, a i tak ciągle ją ranię.

-Skarbie, wiem że to że byłem pijany nie tłumaczy mojego zachowania ale ja naprawdę tak o tobie nie myślę, nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Przepraszam za to co wczoraj powiedziałem.- odsóneła się trochę o de mnie i spojrzała mi w oczy.

-Wiem, że byłeś pijany, ale to nie zmienia faktu, że twoje słowa mnie zraniły...- Chciałem jej przerwać i coś powiedzieć ale przyłożyła mu palec do ust i pokręciłam przecząco głową.- Wiem też, że powiedziałeś to nie świadomie bo byłeś pijany i dobrze wiem, że zdajesz sobie z tego sprawę. Dlatego poprostu uznajemy, że nic takiego nie było.

-Skarbie ja nie mogę o tym zapomnieć, zraniłem cię, bo nazwałem cię poprostu dziwką. Ja tak o tobie nie myślę i nie chcę żebyś ty myślała, że ja myślę tak o tobie.

-Alan, ufam ci i wierzę, że tak nie myślisz, dlatego proszę cię żebyśmy uznali, że tego nie było. Nie chcę do tego wracać.- powiedziła cicho i spojrzała mi w oczy.

-Jak chcesz.- odpowiedziałem. Dziewczyna przytulił mnie mocno, a potem złożyła na moich ustach krótki pocałunek, zdecydowanie za krótki.- Możesz odpowiedzieć mi na jedno pytanie?

-Tak.- odpowiedziała nie pewnie.

-Po co ci tabletki antykoncepcyjne?- policzki dziewczyny zrobiły się czerwone, a na twarzy pojawiło się zarzenowaniem i zakłopotanie.

-Ja... ten... tego... no wiesz...- mówiła jąkając się.

-Ten tego no nie wiem.- zacząłem ją podpuszcząć ale chyba się zorientowała bo uderzyła mnie w ramię.

-Dobrze wiesz po co one są.- powiedziała cicho trochę jakby zła, że ją podpuszczałem.

-Wiem ale chcę wiedzieć po co ci one.- dziewczyna zrobiła się bardziej czerwona o ile wogólę było to możliwe.

-Poprostu, nie wiem...-jęknęła.

-Mam rozumieć, że są po to żebyśmy do stosunku nie musieli używać kondoma.- powiedziałem ze śmiechem, a ona spojrzała na mnie szeroko otwartymi oczami.

-Nie chcę mieć w tym wieku dzieci, poza tym wolała bym żebyś mnie nie zostawił jak zajdę w ciążę.

-Nie zostawił bym cie nawet teraz w tym momencie gdybyś zaszła w ciążę.- odpowiedziałem poważnie, zgodnie z prawdą, nie mógł bym jej zostawić, za bardzo ją kocham.- Poza tym mogę czekać, aż będziesz gotowa.

-Może już jestem?- podniosła pytająco brew.

-Księżniczko, wiem że nie jesteś jeszcze gotowa.- nosem potarłem o jej nos i pocałowałem ją w czoło.-Nie chcę, żebyś robiła coś w brew sobie.

-Ja też nie chcę, ale przy tobie jest to trudne.-podniosłem pytająco brew i czekałem na dalszy ciąg jej wypowiedzi.- Poprostu czasem mam wrażenie, że mnie zostawisz bo nie jestem gotowa, żeby pójść z tobą do łóżka, a przecież masz swoje potrzeby.

-Mam swoje potrzeby, ale ty mi wystarczasz i będę czekał ile będę musiał. I nie zostawię cie tylko dla tego, że nie jesteś jeszcze gotowa. Nie mógł bym cię zostawić, jesteś całym moim światem. Kocham Cię.- na ostatnie słowa serce dziewczyny przyspieszyło.

-Ja też cie kocham.- powiedziła jak by bała się odżucenia. Wpiłem się w jej usta, włożyłem w ten pocałunek wszystkie możliwe uczucia, którymi ją darzyłem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro