Rozdział 36
Obudziłam się rano wyspana, nawet wyspana, przetarłam oczy rękoma i zauważyłam, że Alan mi się przygląda.
-Co? Mam coś na sobie?- zapytałam zdziwiona, że tak się na mnie gapi.
-Oprócz, czerwonej koronkowej, bardzo seksownej bielizny, która wczoraj ode mnie dostałaś nic na sobie nie masz.- odpowiedział z łobuzerskim uśmiechem.
-Przestań- szepnęłam zawstydzona.
-Chcesz jechać ze mną do Rafała?- zapytał zmieniając temat, przez co byłam mu wdzięczna i tak już za dużo razy mnie za wstydził.
-Czemu nie?!- stwierdziłam wzruszają ramionami.- Przy okazji załatwię z nim jedna sprawę.- powiedziłam cicho pod nosem i podniosłam się z łóżka. Podeszłam do szafy i wyciągłam z niej ciemne szare rurki i czarną koszulkę z szarym napisem. Ubrałam na siebie wybrane rzeczy i odwróciłam się w stronę Alana, który leżał jeszcze na łóżku.- Zostajesz?- podniósłam pytająco brew.
-Nie zostaje.
-To czemu się nie ubierasz?
-Bo nie wiem czy wiesz ale właśnie skończyłem podziwiać moją jakże seksowną dziewczynę, w jakże seksownej bieliźnie.- powiedział z uśmiechem i błyskiem w oczach. Weszłam na łóżko i usiadłam na nim okrakiem, położyłam swoje ręce na jego ramionach i pochyliłam się, żeby go pocałować. Zanim to robiłam zobaczyłam jeszcze jego zdziwioną minę na moje zachowanie, ale pozwolił mi dominować. Wpiłam się w jego usta i zaczęłam go namiętnie całować. Brunet położył swoje ręce na moich biodrach i przyciągnął mnie bliżej siebie. Pokręciłam biodrami przez co otarłam się o jego kolegę na co jęknął w moje usta i przycisnął mnie bliżej siebie. Oderwałam się od jego ust i zeszłam z jego ciała zostawiając go z nabrzmiałym penisem i zdziwionym wyrazem twarzy.
-Pożałujesz.- powiedział ze śmiechem gdy wychodziłam z pokoju wystawiałam mu tylko środkowego palca i zamknęłam drzwi z uśmiechem na twarzy.
-Jedziemy?- zapytałam po śniadaniu.
-Już tylko się przebiorę.- odpowiedział chłopak i wstał z krzesła, wyszedł z kuchni, a po chwili usłyszałam głos otwieranych i zamykanych drzwi. Brunet wrócił z góry po dziesięciu minutach. Miał na sobie czarne obcisłe spodnie, które podkreślał jego długie i wysportowane nogi i czarną koszulkę, która opinała jego mięśnie. Wyglądał bardzo.... pięknie (seksownie).
Ja tego nie pomysłam!!!!!
Jechaliśmy w ciszy przez całą drogę, słuchaliśmy piosenek, które leciały aktualnie w radiu i żadne z nas się nie odzywało. Ale nie była to nie zręczną ciesza, była to miła i przyjemna cisza.
-Masz prawko na samochód?- zapytał nagle chłopak gdy staliśmy pod drzwiami do domu jego przyjaciela.
-Tak, a co? - odpowiedziałam zgodnie z prawdą. Chłopak spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami.- No co. Nie patrz się tak na mnie, mam i już.- odpowiedziałam wzruszając ramionami.
-Czyli mogę się napić, a ty mnie potem w całości odwiedzisz?
-Pod warunkiem, że do mnie.- odpowiedziałam.
-Do ciebie.- gdy to powiedziła drzwi się otworzyły, a w progu stanął wysoki blondyn, Rafał.
-Cześć- przywitałam się niepewnie i podałam chłopakowi dłoń, która ścisnął z uśmiechem.
Gestem ręki zaprosił nas do środka wiec weszliśmy, przywitał się z Alanem uściskiem ręki, dość mocnym i po klepki się po plecach, a gdy to robili Raf szepnął coś do ucha Alanowi, a na jego twarzy pojawił się wyraz pewnego rodzaju dumy. Nie wiem dlaczego i chyba wolę na razie nie wiedzieć.
Czas do południa minął całkiem fajnie, przy okazji blondyn sprawdził to o co go prosiłam i okazało się, że to zdjęcie przysłał mi Damian, czego się nie spodziewałam. Myślałam, że Sonia to zrobiła. A w dodatku był to fotomontaż. Dzięki czemu ulłożyło mi i moje zaufanie do chłopak zwiększyło się.
Po obiedzie, siedzielismy chwile przed telewizorem. Potem Alan poszedł do sklepu po kilka rzeczy (czytaj: alkohol, wodę, sok pomarańczowy i żelki dla mnie). Dzięki temu ja mogłam bardziej poznać Rafa. Na początku czułam się w jego towarzystwie niezręcznie i tak jakoś dziwnie, ale po chwili rozmowy okazało się, że jest całkiem spoko. W sumie nie dziwie się, czemu oni się przyjaźnią, z charakteru są do siebie bardzo podobni.
********
-Alan, musimy już jechać.- powiedziłam do chłopaka, który kończył pić piwo.
-Już? A po co?- zapytał pijany. Zdecydowanie za dużo wypili. Przewróciłam oczami i westchnęłam dosłownie jak z dziećmi.
Do tego wszystkiego obaj siedzieli jak by mieli zaraz zasnąć. Wiec postanowiłam wziąść sprawę w swoje ręce. Powoli pomogłam wstać blondynowi i dojść do pokoju, co było katastrofą i zajęło mi chyba z dziesięć minut, gdyż chłopak ciągle bełkotał i się wygłupiał co było utrudnieniem, nie wspominając już o jego wadze.
Gdy wróciłam na duł do salonu, Alan wpatrywał się jak głupi w telewizor i mówił sam do siebie. Zaśmiałam się cicho i posprzątam butelki ze stolika, żeby Raf miał mniej jutro do sprzątania. Włączyłam telewizor i poprosiłam bruneta, żeby wstał. W końcu posłuchał mnie i wykonał moje polecenie. Na chwiejących się nogach, o wspólnych siłach doszliśmy do korytarza i ubraliśmy na siebie kurtki i buty, z tym drugim musiałam mu pomóc, a gdy się schyliłam, zaczął się zachowywać i jęczęć jak bym mu robiła loda. Co mnie zdenerwowało.
Droga w samochodzie miała w ciszy, tylko chłopak ciągle mówi, śpiewał coś czego wogólę nie znałam. Co chwila kładł swoją dłoń na moim udzie, piersiach lub innych częściach ciała co nie dość, że mnie dekoncentowało to jeszcze denerwowało, wiec co chwila musiałam ściągać jego dłonie z mojego ciała.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro