Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 28

Moje przeziębienie przerodziło się, w chorobę, wiec cały tydzień spędziłam w domu. Alan codziennie do mnie przychodził i pytał czy czegoś nie potrzebuje i jak się czuje. Za każdym razem mówiłam mu że nie jestem małym dzieckiem i sobie poradzę, ale on się uparł i codziennie przychodził i do tego robił mi herbatę mimo, że sama bym sobie poradziła. No ale cóż poradzić. Jak na razie w naszym związku ( nie wiem czy już można tak to nazwać, no ale innego określenia nie mam) wszystkiego jest dobrze. Szkoda tylko że nie wiedziałam co będzie jak wrócę do szkoły.

-Dzisiaj widzę się z Alanem, mam nadzieję że w końcu to zrobimy- usłyszałam w szkolnej łazience znany mi głos jakiejś dziewczyny, ale nie byłam pewna do kogo on należy. Przybliżyłam twarz bliżej drzwi od kabiny, w której byłam.

-Mówisz tak już od tygodnia-odpowiedział jaj druga.

-Tej małej suki Nadi nie będzie, więc nie będzie tak trudno, poza tym trochę alkoholu go rozluźnić i pewnie zapomni o tej małolacie- z hukiem otworzyłam drzwi od kabiny,w której byłam i stanęłam na wprost Soni. Dobrze mi się zdawało, że skądś znam ten głos.

-Kogo my tu mamy- zaszydziła ze mnie, jej koleżanka, która skończyła poprawiać makijaż zaśmiała się jak idiotka na słowa swojej "przyjaciółki"- Biedna dziewczyna wie, że dzisiaj będę się kochać z jej "chłopakiem"- zrobiła cudzysłów w powietrzu- Jak się z tym czujesz?

-Normalnir- odpowiedziałam przez zęby- Napewno nie będziesz się z nim pieprzyć, a tym bardziej kochać. Poza tym kto by to zrobił ze szkolną dziwką?- byłam zła, że tak mówi poza tym skąd ona wie ze my ze sobą chodzimy.

-Lepszym pytanie jest kto chciał by to zrobić ze szkolna dziewicą- obydwie zaśmiały się jak idiotki.-Widzę, że odebrało ci mowę.

-Napewno nie będziesz się z nim dzisiaj pieprzyć bo jest zajęty- odpowiedziałam po chwili.

-No właśnie jest zajęty. Jak myślisz kim?- podniosła brew do góry- No właśnie. Poza tym jak mi nie wierzysz to możesz się go zapytać czy się dzisiaj wieczorem spotkacie jak ci odmówi to sama masz odpowiedz co będzie robił- dokończyła i razem ze swoją przyjaciółką wyszła z łazienki. Po kilku sekundach podeszłam do umywalki i przemyłam delikatnie twarz chłodna wodą, żeby trochę ochłonąć.

A co jeśli ona ma rację. Poza tym skąd mam pewność że nie będzie się z nią dzisiaj pieprzyć, przecież on też ma swoje potrzeby.

Westchnęłam cicho I wyszłam z łazienki najlepszym sposobem, żeby się o tym przekonać jest go o to zapytać. Jeśli odmówi spotkania to co powiedział Sonia może być prawdą.

-Możemy chwile pogadać?- zapytałam Alana gdy stanęłam na przeciw niego.

-Jasne- chłopak pociągnął mnie w miejsce, w którym nikogo nie ma- O czym chciałaś pogadać.

-W sumie to nie pogadać. Ale chciałam cie o coś zapytać- przygryzłam ze zdenerwowania wargę- Mogli... mogli byśmy się dzisiaj wieczorem spotkać?

-Dzisiaj?-chłopak podrapał się po karku - Nie bardzo jestem wieczorem zajęty.

Czyli Sonia miała racj, a ja głupia myśłam że on może coś do mnie czuć.

-Ej, mała stało się coś?- zapytał I podniósł mój podbródek do góry. Wymusiłam na sobie sztuczny uśmiech.

-Nie, nic. Po prosty tak tylko pytałam- skłamałam I starałam si ę ukryć smutek i zawiedzenie.

-Przecież widzę.

-Wydaje ci się- chłopak juz otwierał usta, żeby coś powiedzieć ale zadzwonił dzwonek. Wybawienie. Powiedziłam chłopakowi, że musze już iść i szybkim krokiem odeszłam od niego. W tym momencie chciałam jedynie znaleźć się w domu, żeby nikt nie widział mojego smutku i łez. Pomyśleć że go kocham, a on tak mnie rani. A mówił że mu się podobam.
Między podobasz mi się, a kocham cie. Jest duża różnica.

Pomysłam, a po mojej twarzy zaczęły spływać łzy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro